Ostatnio dostałem maila z centrali Citroena o tym, że bardzo mi gratulują fajnego bloga i w ogóle, ale mam w końcu przestać pisać o ich porażkach w sporcie. Był wpis o BX 4TC, był o BX Supertourisme, był też o AX Super Production. Żadne z tych aut nie osiągnęło wielkich sukcesów (no, AX aż tak tragiczny nie był), BX-y w ogóle były katastrofami. A Xsara FRC to też był tylko taki projekt prototypowy i po co ja o tym w ogóle piszę. Oni od lat dominowali w WRC, teraz dominują w WTCC, żeby zatrzeć złe wrażenie, a ja im wszystko psuję tymi wpisami. Tylko do artykułu o rajdowych SM-ach nie było jak się przyczepić. Do tego logo strony ma być zmienione - pojawi się w nim Citroen DS5. Albo moja dawna Xsara, której test został w mailu od Citroena okreslony jako "dość mało kłamliwy".
Oczywiście zgodziłem się. Ale nie za darmo. W zamian za milczenie o citroenowych porażkach, miałem się przejechać słynnym BX 4TC. Niestety, wersja Evo, schowana w słynnym konserwatorium PSA została zachowana w stanie oryginalnym i normalnym dla tego auta. Czyli zepsutym. Dlatego podstawiono wersję drogową.
Nadwozie
Zwykły BX z długim przodem. Całkiem przestronnie, całkiem ładnie, stylistyka mocno osadzona w latach 80-tych. Niestety, z wielkim żalem należy zauważyć, że BX, nawet w wersji 4TC nie budzi poczucia prestiżu i ekologii. Ale za to długi, zahaczający o wszystko przód tej wersji sprawia, że można się poczuć jak w nowoczesnym SUV-ie, czy crossoverze. Szczególnie po podniesieniu hydropneumatycznego zawieszenia. Przydałyby się jednak mniejsze powierzchnie szyb, żeby wzbudzić w użytkownikach poczucie bezpieczeństwa i prestiżu.
Wnętrze
Niestety tu najbardziej widać, że BX 4 TC powstał w latach 80-tych - na desce rozdzielczej nie ma żadnego ekranu dotykowego, który pozwoliłby poczuć się prestiżowo i nowocześnie. Zamiast niego jest mnóstwo analogowych wskaźników, w których normalny użytkownik i tak się nie połapie. Pokazują one wszystko, tylko nie to co potrzeba - brakuje wskaźnika emisji dwutlenku węgla. Do tego plastik na desce rozdzielczej jest twardy i nie wzbudza w kierowcy poczucia bycia lepszym od innych.
Na szczęście jest dużo przycisków, co znaczy, że auto ma dużo funkcji. Jakichś. Nie zdążyłem sprawdzić jakcih, bo to nie jest istotne. Gadżety mają być, a nie działać.
Poza tym miejsca w środku jest całkiem dużo, jak na tak niewielki (w porównaniu do obecnych SUV-ów) samochód. Fotele są całkiem wygodne, ale nie mają wystarczająco dużej regulacji. Do tego to co jest, jest obsługiwane jakimś pokrętłem.
Zaskakująco duży i ustawny jest bagażnik. Choć niestety nie jest wykończony miękkimi tworzywami.
Skrzynia biegów
Niestety, nie jest automatyczna, biegi trzeba zmieniać ręcznie. I to dźwignią, a nie przyciskami, albo ekranem dotykowym. Skok dźwigni też jest dość długi. Biegów jest zaś tylko pięć, a nie, jak obecnie się stosuje, osiem lub dziewięć.
Silnik
Pojemność 2.2 litra, pięciocylindrowy, więc jest to rzędowa szóstka po downsizingu. Oczywiście z turbosprężarką. 200 KM bardzo skutecznie napędza Citroena i zapewnia sportowe doznania z jazdy. Problemem jest tylko powolna reakcja na gaz - auto trzeba trzymać na wysokich obrotach, co może negatywnie wpłynąć na spalanie.
Zawieszenie
Rewelacyjne. Hydropneumatyczne, komfortowe, zapewnia wygodę i sprawia, że każda podróż staje się przyjemnością, niezależnie od drogi. Oczywiście ceną za to są pewne problemy przy sportowej jeździe, ale Unia Europejska niedługo ma jej zakazać, więc to nie kłopot. Do tego mozna w nim regulowac prześwit, by patrzeć na innych kierowców z góry!
Napęd
Stały napęd na cztery koła zapewnia idealną trakcję i pozwala podjechać pod każdy krawężnik przed supermarketem. Także podczas deszczu. Zapewnia też duże bezpieczeństwo
Podsumowanie
BX 4TC mógłby być hitem, gdyby tylko był projektowany bardziej z myślą o normalym, potrzebującym prestiżu, ekologii i bezpieczeństwa, użytkowniku. A nie o stanowiących mniejszość rajdowcach. No ale z drugiej strony takie dbanie o mniejszości stanowi dowód na to jak poprawna politycznie jest marka Citroen. Mam nadzieję, że rozwiązania z BX-a 4TC trafią w końcu do np. DS3, gdyż połączenie hydropneumatycznego zawieszenia, napędu na cztery koła i jakości wykonania znanej z modeli DS powinno przynieść znakomity efekt!
Podsumowanie drugie, prawdziwe:
Czytelnikom życzę lepszych i zabawniejszych żartów na Prima Aprilis, niż ten powyższy. Teraz tylko czekać, aż faktycznie napisze do mnie ktoś z Citroena i zaproponuje przejażdżkę BX 4TC. A ja nie uwierzę, bo będę myślał, że oni też robią sobie Prima Aprilis. I tak w rekordowo idiotyczny sposób stracę szansę na spełnienie marzenia.