sobota, 18 kwietnia 2015

Przegląd: kolejna lista nieoczywistych youngtimerów

Ostatnio na kilku czytanych przez mnie blogach (Basista Za Kierownicą i Szrociaki) pojawiły się listy niedocenianych, według autorów, youngtimerów i przyszłych youngtimerów. Najśmieszniejsze jest to, że nikt właściwie nie wie, co to jest youngtimer. "Taki niby klasyk, ale jeszcze nie klasyk", to nie jest jak dla mnie sensowna definicja. Słowo to nie ma chyba nawet żadnego odpowiednika w języku polskim. Zaś kłótnie o to, które auto jest, a które nie jest youngtimerem toczą się w internecie i na rozmaitych zlotach od lat. Ilu dyskutujących, tyle definicji takiego auta. A ponieważ kłótnie w komentarzach dobrze nabijają statystyki bloga, to postanowiłem napisać własną listę. Na potrzeby jej pisania stworzyłem sobie oczywiście definicję youngtimera. Według mnie za takie auto można uznać coś, co:
  • Weszło do produkcji nie wcześniej, niż 25 lat temu, ani nie później, niż 15 lat temu.
  • Nie jest żadna wersją sportową czegoś - te wszystkie GTi, Type R, VTi, RS, WTF z automatu będą poszukiwanymi samochodami w przyszłości.
  • W okresie produkcji, a także długo po nim, było normalnie widywanym samochodem na rynku, a nie dziwadłem w rodzaju Renault Avantime. Avantime i jemu podobne z automatu staje się klasykiem, przez to, że go właściwie nie było nigdy widać na drogach.
  • Ma coś, co wyróżnia go spośród innych aut. Czyli VW i większość produktów Mazdy odpada od razu.
  • Zaczyna go być coraz mniej na ulicach.
  • Obecnie można kupić jeżdżący egzemplarz (jak jeżdżący to już inna sprawa) za mniej, niż 5000 PL.
Lista ma obejmować auta, których nikt obecnie nie uznaje za youngtimera, ale wg. mnie za kilka lat się to zmieni. Innymi słowy są to takie youngtimery, że nawet osoby piszące o niedocenianych youngtimerach ich nie doceniają. No to startujemy, kolejność przypadkowa:

1. Honda Civic V

No jakaś Honda musi być. Moja się oczywiście nie kwalifikuje wiekowo, ale piąta generacja modelu Civic, jak najbardziej. Po pierwsze stylistyka: auto do dziś nie wygląda na przestarzałe. A zostało zaprezentowane w 1991 roku. Obłe kształty i zwarta bryła nadal mogą się podobać. Do tego samochód miał niesamowicie bogaty wybór silników, z których większość zapewniała mu świetne osiągi. A dzięki niskiej masie i świetnemu zawieszeniu, Civic bardzo dobrze prowadzi się w zakrętach.


Od lat auta te są traktowane jako tanie wozy sportowe i zajeżdżane oraz zatuningowywane do reszty. A do tego japońscy producenci w tamtych latach nie za bardzo znali pojęcie "zabezpieczenie antykorozyjne". Dlatego większość dostępnych na rynku egzemplarzy jest w następującym stanie: silnik spala olej z benzyną w proporcji 1:1, dziury w nadwoziu załatano arkuszem stickerbomby, a do tego samochód obwieszono pseudo JDM-owymi gadżetami. Dlatego ceny zadbanych egzemplarzy zaczynają rosnąć i będzie to w przyszłości poszukiwany youngtimer. Z resztą, sam bym chętnie kupił taką Hondę, ale znalezienie jej w wersji trzydrzwiowej, przynajmniej z silnikiem D16 (który by do tego nie wymagał natychmiastowego remontu) i bez koszmarnej ilości rdzy wydaje się niewykonalne, niezależnie od budżetu.

2. Ford Focus mk1

Auto zosało zaprezentowane w 1998 roku, więc łapie się w moje pierwsze kryterium. Zaraz będą krzyki, że Focus wygląda zbyt nowocześnie, by kiedykolwiek zostać youngtimerem. Od razu odpowiadam: właśnie dlatego nim zostanie. Citroen CX też długo wyglądał nowocześnie, a jemu się youngtimerstwa nie odmawia. Focus w momencie premiery był stylistyczną rewolucją. Do tego miał rzadko spotykane, w klasie kompaktowych aut w tamtych latach, wielowahaczowe zawieszenie. Auto prowadziło się na tyle dobrze, ze do dziś stawiane jest za wzór w swoim segmencie rynkowym.


A jakby tego było mało, to Focusy lubi rdza. Czyli zaczyna ich powoli ubywać. Przyszły youngtimer jak się patrzy.

3. Opel Tigra mk1

Tak! Opel! I to jeszcze znajduje się tu za stylistykę! No bo szczerze sobie powiedzmy, Tigra wygląda ciekawie. W odróżnieniu od pozostałych modeli niemieckiego producenta, nie da się jej pomylić z niczym innym. Opel, który się czymś wyróżnia - youngtimer!


I nawet wybaczę temu autu zupełnie nieciekawą technikę z Corsy i dość słabe silniki. Jeździ tego po ulicach jeszcze sporo, choć znając zamiłowanie rdzy do Opli, niedługo zacznie ich ubywać. Tylko czekać, aż ceny zaczną rosnąć.

4. Fiat Punto mk1

Do dziś pamiętam jaki szał robiły te tylne światła umieszczone w słupku C. Stylistycznie ten samochód był po prostu ładny i miał swój własny styl. Technicznie to auto to żadna rewolucja, ale nie było też złe.


Kiedyś nie sposób było znaleźć ulicy, na której nie byłoby zaparkowane choć jedno Punto. Obecnie jest ich coraz mniej, a kosztują grosze.


5. Peugeot 206

No skoro 205 jest już chyba powszechnie uznawany za youngtimera, to 206 też nim będzie. Tym bardziej, ze stylistycznie był w momencie premiery (1998 rok) dość rewolucyjny. I właściwie zapoczątkował nową erę stylistyki w marce Peugeot. Przez wiele następnych lat, każdy nowy model miał w sobie coś z 206. Co jak dla mnie kwalifikuje go do youngtimerstwa.


Obecnie kosztują mało, a do tego raczej nie smakują korozji. Przez co nie bardzo spełniają kryterium o znikaniu z ulic. No ale to moja lista i ja im to wybaczam. Z reszta, w końcu znikać zaczną, tylko im to zajmie więcej czasu, niż pozostałym. Większość dostępnych na rynku egzemplarzy to w prawdzie podstawowe wersje 1.1 i 1.4, ale jakby się trafiła któraś mocniejsza, to sam bym chętnie takim autem pojeździł w KJS-ach.


6. Citroen Xantia

Stylistycznie może nic przesadnie ciekawego, ale jest zgrabna i wyróżnia się z tłumu. Technika fajna, choć jak na Citroena to nic rewolucyjnego. Ale jest hydropneumatyka, więc i tak jest dużo ciekawiej niż u konkurencji. 


Przez problemy z dostępnością części zamiennych, auta te znikają z ulic w niezłym tempie. A przez to, że wiele osób boi się tych kłopotów aż przesadnie, to ceny Xantii są całkiem atrakcyjne. tylko czekać, aż zaczną rosnąć.

Swoja drogą, aż się dziwię, że Xantii nie było w żadnym z linkowanych zestawień youngtimerowych.

7. Daewoo Tico

A pewnie! Że niby można takie coś kupić za kilkaset złotych? Można. Tak jak kiedyś Syrenę i Fiata 126p. Że technika jest ultraprosta i niezbyt ciekawa? Tak jak w Syrenie i 126p. Ze obecnie jest wyśmiewane? Tak jak kiedyś Syrena i 126p. A te dwa auta zostały już uznane za klasyki, youngtimery, czy co tam komu pasuje. Bo były produkowane w Polsce i wielu obecnym posiadaczom przypominają, jak sami byli wożeni takimi samochodami w dzieciństwie. I tak samo będzie z Tico. Do tego jest to autko z czasów, kiedy wydawało się, że przed polskim przemysłem motoryzacyjnym świat stoi otworem właśnie dzięki rozpoczęciu produkcji aut Daewoo w zakładach FSO. A jednym z pierwszych takich samochodów było właśnie Tico. No i to pięciodrzwiowe nadwozie było zaskakująco praktyczne, biorąc pod uwagę wymiary auta. Zaś ludzie niemal bili się o Tico pod salonami Daewoo. Wiele przyszłych klasyków z tanich aut tak ma - jak są nowe, to ludzie je kupują jak szaleni, potem jest ich tyle, ze używane egzemplarze kosztują grosze. A na koniec, jak już takich samochodów zaczyna brakować, to ceny nagle rosną przez sentymenty. Tak też będzie z Tico.



Tym bardziej, że jak przy większości aut z tej listy, korozja pracowicie usuwa kolejne egzemplarze małego Daewoo z dróg. Kupować, póki są po 500 zł. Za ileś lat będą po "50 000, dla konesera, perła z allegro!!!".

8. Mitsubishi Eclipse 2g

To auto w sumie nie było nigdy przesadnie popularne, ale i nie jest to jakaś egzotyka. Było widywane na drogach relatywnie często, jak na coś, co nie jest kombi z dieslem. Poza najszybszymi wersjami, technicznie nie wyróżniało się niczym. Poza oczywiście słynnym "crankwalk" w silnikach DSM - w skrócie: wał korbowy ruszał się jak chciał, a nie jak przewidział producent.


I byłoby to kolejne zapomniane japońskie coupe (coś jak Toyota Paseo - pamięta ktoś to w ogóle, poza mną?). Gdyby nie filmy (choć teraz już chyba serial) pod tytułem "Szybcy i Wściekli"). Eclipse wbiło się do świadomości wszystkich choć trochę zainteresowanych motoryzacją. I nie bardzo komukolwiek przeszkadzało, że podstawowe wersje z tymi faktycznie szybkimi (GSX) miały niewiele wspólnego. Eclipse stało się modne i pożądane. Z resztą, w przeciwieństwie do także pokazanych w filmach Supry, czy Skyline'ów, Eclipse w podstawowym wariancie było rewelacyjnie tanie. Dzięki czemu wielu osobom dało możliwość spróbowania choć namiastki bycia amerykańskim streetracerem. Szczegół, że zamiast 4G63T wspomaganego podtlenkiem azotu, pod maską był DSM wspomagany LPG. 


Dlatego Eclipse będzie budzić sentyment. Obecnie najtańszy jeżdżący egzemplarz, jaki znalazłem jest wystawiony za 5500 zł. Co nieco przekracza budżet z założeń, ale niewiele. Dlatego Eclipse zostaje na liście.

9. BMW serii 3, E36

Musiało się tu znaleźć. W końcu jakoś muszę podbijać cenę już teraz, jeśli zechcę swoje BMW kiedykolwiek wystawić na sprzedaż. A jak lepiej to zrobić, niż pisząc w ogłoszeniu coś w stylu "Youngtimer dla pasjonata! Jedyny taki na allegro, 100 000 zł bez negocjacji!"? 

Za mocno nieużytkowany w sporcie! Jak się to pojawi na sprzedaż, to brać i nie zastanawiać się! Oryginalne zdjęcie pochodzi stąd: http://chuczun.blogspot.com/

A inna sprawa, że poza moimi własnymi powodami handlowymi, są też inne, nieco bardziej obiektywne cechy tego auta, które sprawiają, ze uważam je za przyszłego youngtimera.

Oczywiście stylistyka. To pierwsze BMW, które zerwało z dotychczasowym stylem marki. Zniknęły podwójne, okrągłe reflektory, a zamiast nich pojawiły się prostokątne. Auto też było sporo większe od dotychczasowej serii 3. Do tego, jeśli postawimy obok siebie takie E36 i obecną serię 3 (F30), to szczególnie z boku widać, że jest to ten sam model. W przypadku E30 już nie jest to takie oczywiste. Dlatego E36 zasługuje na zostanie youngtimerem - ten samochód ustalił stylistykę BMW na wiele lat.

A technicznie? Napęd na tył i rzędowe silniki ciężko uznać za coś przesadnie szczególnego. Ale biorąc pod uwagę, że aut RWD jest coraz mniej (nawet BMW zaprezentowało coś z przednim napędem), a silników sześciocylindrowych ciągle na rynku ubywa, to E36 prezentuje się jednak dość ciekawie.W nim w końcu silników R6 było pełno do wyboru. Tak sensownych (te mocniejsze), jak i kompletnie absurdalnych (wersja 320i, z silnikiem, który zużywał paliwo i ważył jak 2.8, a jechał jak 1.8/1.9 w wersji is). Na wybór R4 też nie można narzekać - od wielu "słabe, ale jedzie", po "nawet dobrze jedzie" (318is).


A do tego ostatnio, na rozmaitych forach internetowych E36 jest odradzane ze względu na to, że bardzo trudno znaleźć nadający się do czegokolwiek egzemplarz (absolutna prawda - historia szukania mojego jest tutaj). A nawet jak się znajdzie, to trzeba jeszcze je odgruzować po poprzednim właścicielu (co ja się namęczyłem, żeby wywalić spod maski elementy od M42B18 i zastosować takie jakie powinny być, czyli od M44B19...). A to znaczy tylko, że E36 już niewiele brakuje do zostania youngtimerem!

Podsumowanie

I to by było na tyle. Oczywiście możecie się do woli z ta listą nie zgadzać i zarzucać mi, że nie wiem co to youngtimer. A odpowiedź będzie taka, jak na początku wpisu: nikt nie wie. To jest taka odwrotność Yeti - wszyscy wiedzą, co to Yeti, choć nikt go nie widział. A youngtimery wszyscy widzieli, choć nikt nie wie czym są.

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum