środa, 16 czerwca 2021

Lekcje amatorskiego motorsportu 9: VTEC kicked in yo!

Witam w kolejnej części cyklu Lekcje amatorskiego motorsportu, gdzie opisuję swoje przygody za kierownicą w rozmaitych zawodach dla amatorów i staram się z nich wyciągnąć jakieś wnioski. Ostatnia część opisywała początek sezonu 2020, który miał się dla mnie okazać najtrudniejszym od lat. I nie tylko przez stan epidemii covid-19. Z jej względu odwołano z resztą drugą rundę sezonu Samochodowych Mistrzostw Białegostoku (SMB) 2020. Na trzecią jednak udało się zdążyć z budową nowego auta rajdowego: Hondy Civic V generacji.

VTEC
Ja i mój obecny pilot gdy pierwszy raz właczył sie VTEC

Lekcja 54 - 0,2s to bardzo dużo

Najpierw po zbudowaniu wyszedł problem z silnikiem. Bazą był Civic 1.5 do którego w ramach budowy zamontowano silnik B16A2 - 1.6 160 KM. Niestety, miał być w idealnym stanie a wyszło ze 10 minut jazdy powoduje zniknięcie połowy oleju z silnika. Udało się dogadać, że zostanie wymieniony na inny na korzystnych dla mnie warunkach, zaś w międzyczasie mam pojechać dwie rundy SMB póki będzie dostępny silnik B16 w faktycznie idealnym stanie. Ok, więc jedziemy. Na prawym fotelu moją żonę zastąpił kolega, który wcześniej ścigał się Nissanem Almerą. Cóż, auto rajdowe to nie są warunki dla kobiety w ciąży. III runda SMB ubiegała wiec pod znakiem nauki nowego auta, tak bardzo różnego od tego z czym miałem do czynienia wcześniej. Zmienne warunki pogodowe sprawiły że przed ostatnią próbą byłem na prowadzeniu klasy K2. Niestety, na ostatnim odcinku straciłem zbyt dużo i spadłem na drugie miejsce ze stratą zaledwie 0,2s do zwycięzcy. No ale przynajmniej wyglądało na to, że auto ma potencjał. 

EG B16


Lekcja 55 - nagły downsizing 

IV Runda SMB 2020 - zaczęło się przyzwoicie, a na drugim odcinku silnik przeszedł w tryb trzycylindrowy. Nie dało się tak jechać. Jak się później okazało, przyczyną nagłej zmiany silnika 1.6 R4 w 1.2 R3 była awaria świecy zapłonowej. No cóż, silnik i tak był do wymiany, wiec od razu samochód został odstawiony do serwisu.

Lekcja 56 - valneło

Nowy silnik wstawiony, szybkie testy wykazały, ze tym razem faktycznie działa jak stan idealny. W takim razie trzeba by gdzieś pojechać. Np. na jakiś track day. Wszedł z tego wyjazd na tor Jastrząb i dwie awarie. Najpierw awaria lawety: 70 km od celu pękła opona . A w Peugeot Boxer jest debilny system zwalniania koła zapasowego. Który się zaciął i koła nie dało się wyciągnąć. W dwuletniej autolawecie... No trudno, zadzwonione po pomoc, laweta porzucona, dalej ja i kolega z którym dzieliliśmy zestaw pojechaliśmy na kołach. Na Jastrzębiu przejechałem 9 kółek i padło nowe sprzęgło. Jak się okazało później, wada fabryczna. Potem jeszcze godziny czekania na podstawienie sprawnej lawety. Do domu wróciłem po 03:00 w nocy.

EG B16

Ogólnie Autodrom Jastrząb na plus, bardzo fajny obiekt. Zdecydowanie polecam go odwiedzić. Zaś lekcją na przyszłość jest unikanie części marki Valeo. Powinni zmienić nazwę na Valneło.

valneło


Lekcja 57 - szykan nie warto omijać

Rajd Bielska tradycyjnie w moim wykonaniu beznadziejny: kara 30 sekund za ominięcie szykany. Moja wina - zblokowałem koła na hamowaniu. Gdyby nie kara byłoby podium w klasie, ale po raz kolejny nie wyszło.

Lekcja 58 - ciężki problem

Rajd Niepodległości w ramach SMB pokazał, że nadal wjeżdżam się w auto. Na próbach rozgrywanych na białostockim torze, który dobrze znam, czasy były na poziomie pierwszej 6-9 klasyfikacji generalnej. Niestety, na pozostałych odcinkach jeszcze jechałem za mało odważnie i tam traciłem. Finalnie wyszło 13-ste w generalce na 61 załóg i 4te w klasie (na 17 załóg). Czyli sporo do poprawy. A najbardziej do poprawy była waga auta. Civic z rozbudowaną klatką bezpieczeństwa waży 1060 kg. Trzeba będzie go odchudzić.

Lekcja 59 - DOT w oponach zimowych jest ważniejszy niż ich marka i model

Ostatnia impreza i ostatnie rozczarowanie sezonu 2020. Bo niestety znów zawody (VII Runda SMB) nie poszły po mojej myśli. Spory błąd w ocenie przyczepności na pierwszej próbie poskutkował koniecznością cofania by nie złapać kary za pomylenie trasy (nauczka po Bielsku). Błąd był też spowodowany oponami na których jechałem: Goodyear Ultragrip Performance G1 - niestety 6 letnie. Na lodzie i potem śniegu trzymały słabo. Mimo to mieliśmy nadzieję odrobić nieco na kolejnych próbach. I tu na przeszkodzie stanął nam... Daewoo Lanos. Organizator dwa razy (na drugiej i trzeciej próbie) wypuścił przed nas załogę startującą koreańskim autem, której potem nie mogliśmy wyprzedzić. Nie mam tu pretensji do tej załogi - dostali sygnał do startu i jechali tak szybko jak sprzęt i umiejętności pozwalały, za drugim razem dodatkowo nas przepuszczając tam, gdzie było na to miejsce. Jednak wkurzyła postawa organizatora - straciliśmy przez to, a czasy nie były potem korygowane, bo ponoć nie tylko my byliśmy blokowani. No cóż... pozostawię to bez komentarza, ale w takiej sytuacji to równie dobrze można sobie losować czasy. Ostatnia nocna próba zaś pokazała, ile warte są tanie lampy LED z allegro przy opadach śniegu: świeciły tak rozproszonym światłem, że nic nie było widać i szybko zdecydowałem się je wyłączyć i opierać na standardowych reflektorach Hondy. Ostatecznie zawody ukończone na 5-tym miejscu w klasie K2 (na 17 załóg) i 12-stym w klasyfikacji generalnej (na 46 załóg).

EG B16


Lekcja 60 - redukcja masy i świeże opony zimowe dają efekty

Przez przerwę zimową udało się nieco ograniczyć wagę auta. Kupiłem lekkie felgi, założyłem lekką nagrzewnicę, maskę z włókna węglowego, wywaliłem sporo plastików itp. z auta. Powinno się udać zejść w okolice 1000 kg. I przede wszystkim kupiłem nowe opony zimowe. Tak zaczął się kolejny sezon w którym na fotelu pilota zasiadł Grzegorz (były właściciel rajdowej Almery). Pierwszą rundę sezonu pojechałem istnym cudem. Tuż przed startem okazało się, że Civic w ogóle przestał hamować - straszliwie zapowietrzały się hamulce. Przyczyna problemu nie była łatwa do znalezienia, ale na szczęście znam utalentowanych mechaników i udało się stanąć na starcie. Po czym dojechaliśmy na trzecim miejscu w klasie K2 (na 20 zgłoszonych załóg) i 7-mym w klasyfikacji generalnej (na 56 zgłoszonych załóg) Na trasie dwóch z 5 przejazdów nawierzchnia była   taka, że musiałem odpuszczać. Trzeba będzie płytę pod silnik zrobić bo teraz bałem o miskę olejową i miejscami mocno zwalniałem. No ale poza tym bezproblemowo na mecie i na podium, więc przyzwoity początek sezonu.

EG B16


Lekcja 61 - 13 cali wystarczy

Jako ze druga runda SMB została odwołana (bo covid), mogłem w spokoju przygotować się do czegoś co chciałem zrobić od dwóch lat. Czyli wrócić do zawodów typu Time Attack. Zapisałem się więc na I rundę serii Race Day, rozgrywaną na Motopark Ułęż. Stało się to też okazją do poznania jazdy na 13-calowych slickach oraz sprawdzenia jak mój Civic zachowuje się przy dużych prędkościach. Oba doświadczenia wyszły bardzo pozytywnie: opony trzymały niesamowicie, Civic zaś spisywał się bez zarzutu i pozwalał na czerpanie mnóstwo radości z jazdy. A tej z kolei było dużo: ponad 80 km przejechane po torze. Czyli sporo, szczególnie w porównaniu do KJS, gdzie jedna impreza ma około 10 km jazdy sportowej i SKJS gdzie pokonuje się około 25 km. A do tego wszystkiego zająłem trzecie miejsce w klasie FWD1600.

EG B16

Tak wyglądało moje najszybsze okrążenie:


Lekcja 62 - każdy przejazd się liczy

Kolejna runda SMB znów odwołana (po części covid, po części jakieś problemy organizacyjne), więc kolejnym startem była druga runda serii Race Day na Autodromie Jastrząb, zorganizowana w ostatnią sobotę (12.06.2021). Rok wcześniej wizyta na tym obiekcie była koszmarem - problem z lawetą i zepsute auto. Ale sam tor bardzo mi się podobał i postanowiłem spróbować przywieźć z niego lepsze wspomnienia. Udało się: zdobyłem I miejsce w klasie FWD1600. Awaria systemu pomiarowego podczas drugiej sesji sprawiła, że klasyfikację ustalono na podstawie pierwszej, gdzie jechałem z obecnym pilotem na zasadzie „czas się doszlifuje potem, na razie spróbujmy opisać szybszą niż na KJS-ach trasę". Jak widać kolega bardzo dobrze dyktował trasę, skoro wyszło z tego zwycięstwo. A przy okazji przypomniało mi to, że nawet na Time Attack tempo trzeba mieć dobre od początku do końca zawodów i nie ma miejsca na odpuszczanie. 

EG B16
EG B16

Niestety nie zamontowałem kamery na mierzoną sesję. Ale zamontowałem ją na sesje odbywające sie już po awarii systemu pomiarowego, gdzie jeździło się dla przyjemności:

Podsumowanie części dziewiątej

Dopiero rok po zbudowaniu Hondy udało się tym autem odnieść jakieś zwycięstwo. Coś jak z systemem VTEC: długo trzeba się nakręcić by zaczęło być fajnie, ale warto. Stanowiło to też dobrą motywację do stworzenia tego wpisu. I teraz może pojawić się pytanie: czy przy tych wszystkich porażkach żałuję bądź żałowałem tego, ze pozbyłem się Opla na rzecz Hondy. Odpowiedź brzmi: nie, ani razu. Wiem, że Civic jest lepszym autem: ma wielowahaczowe zawieszenie, seryjne 100 KM z litra pojemności ze znanymi i sprawdzonymi sposobami podnoszenia mocy i przede jest świetnie rozpracowany jeśli chodzi o zastosowanie w sporcie. Zaś w Oplu wiele rzeczy trzeba było wymyślać od zera, zaś efekty nie były do końca zadowalające. Jedyne czego brakowało Hondzie po zbudowaniu to dopracowania oraz dostosowania mojego stylu jazdy bym mógł to wykorzystywać. Nadal jeden i drugi proces nie jest zakończony, ale przynajmniej jest jakaś nadzieja. W końcu najważniejsze w tym wszystkim to się nie poddawać.

Zapraszam przy okazji na kanał na youtube gdzie znajdziecie onboardy z opisywanych startów.

Zdjęcie z gratem bez związku z tematem

Zamiast grata jest dzis bardzo fajny Fiat 126p:



Zawsze mnie nieco szokuje jak bardzo urosły auta od czasów popularności 126p. Oraz to, że szerokość miejsc na wielu nowych parkingach jest nadal taka, jakby Maluch był wciąż podstawowym samochodem Polaków.

wtorek, 1 czerwca 2021

Zbiór Dziwnych Fur część 33

Oto 33 część serii Zbiór Dziwnych Fur. Bez tematu przewodniego, po prostu trzy dziwaczne pojazdy, o których jest zbyt mało informacji by zasłużyły na osobne wpisy. Zapraszam do lektury!

1. Mini Caraboot

Zaczynam kempingowo. W roku 1964 brytyjska firma Euxton Coachcraft Ltd zaprezentowała coś, co nazwali Caraboot. Czyli coś na kształt przyczepy kempingowej zintegrowanej z dostawczym wariantem Mini. Przy czym przestrzeń mieszkalna zajmowała zarówno owa przyczepę jak i dach samego auta.

Caraboot

Po dojechaniu na miejsce biwaku, wkładało się korbę w miejsce pod tylnym zderzakiem naczepy. Kręcenie nią powodowało wydłużenie całej zabudowy, która przesuwała się na prowadnicach zamontowanych na tylnych błotnikach Mini. 

Caraboot

Tak powstawała przestrzeń mieszkalna dla czterech osób. Na pewno była w niej kuchnia i łóżka (jedno z nich składane, drugie prawdopodobnie na dachu auta), lecz nie znalazłem informacji by była tam toaleta. Można też było odłączyć całkowicie auto od naczepy i w ten sposób nadal mieć normalne dostawcze Mini.

Caraboot

Do tego na dachu Mini oprócz kawałka przestrzeni sypialnej znalazła się także łódź! Innymi słowy pojazd niemal idealny do biwakowania nad wodą.

Caraboot

Znalazłem wypowiedź turysty z Australii, który wraz z żoną spędzał wakacje w Wielkiej Brytanii, w roku 1969 poruszając się wynajętym mini Caraboot. Był generalnie zachwycony autem, aczkolwiek miało ono problemy z podjazdami pod niektóre wzniesienia i niekiedy trzeba było się wycofać i pojechać inną drogą. No cóż, silnik 850 ccm z dołożoną naczepą i łodzią to niekoniecznie było dobre połączenie. Aczkolwiek ów turysta chwalił też bardzo niskie zużycie paliwa.

A jak to wszystko działało można zobaczyć na filmie:

Zestaw nie sprzedawał się jednak zbyt dobrze. Do obecnych czasów podobno dotrwało jedno takie Mini, które znajduje sie gdzieś na terenie Walii.

2. MXS 2Evil

Dragstery jak wiadomo mają wiele wariantów. Niektóre bazują na zwykłych samochodach i motocyklach, inne są budowane od podstaw jako maszyny wyścigowe. Aczkolwiek ostatnio dowiedziałem się, że istnieją ludzie którzy ścigają się na prostych skuterami. I bywają wśród nich ludzie budujący bardzo interesujące maszyny. 

2Evil

Jako przykład niech posłuży pojazd 2Evil zbudowany przez francuską firmę MXS. Oparty jest on zbudowanej od podstaw ramie, w której zamontowano silnik bazujący na bloku Gilery DNA (skuter o pojemności 70 ccm). Ale zamiast jednego cylindra, przerobiono go tak by zrobić silnik dwucylindrowy. Konkretnie z dwoma cylindrami Malossi o pojemności 86 ccm każdy. Zasilają je gaźniki 32 mm firmy Koso. Razem daje to wszystko 172 ccm pojemności i 50 KM maksymalnej mocy. Napęd przekazwyany jest na tylne koło poprzez przekładnię CVT.

2Evil

Pojazd jest bardzo dobrze wyważony, zaś rama była robiona od podstaw pod wymiary kierowcy nazwiskiem Alexander Burgard. Jej kształt i długość sprawia, że nie jest potrzebny tzw. wheelie bar (tylna podpora mająca zapobiegać zbyt mocnemu podniesieniu przedniego koła). 

2Evil

Pojazd ściga sie na dystansie 1/8 mili (więc połowie "tradycyjnego") i przjeżdża ten dystans w około 6,5s. Jeden z przejazdów można zobaczyć na tym filmie:

3. Ford Model T - wariant na głęboką wodę

Poszukując motoryzacyjnego bezsensu w internecie trafiłem na to zdjęcie:

T

Przedstawia ono Forda Model T z osobliwie podwyższonym nadwoziem. Było podpisane jako konwersja wykonana przez firmę o nazwie Trilacoochee Ford na Florydzie. Pierwsze co mi przyszło na myśl to to, że jest to prekursor opisywanych niegdyś na blogu aut Swamp Buggy względnie również opisywanych pojazdów typu Hi-Risers/Donk

Jest jednak pewien problem. Po pierwsze otoczenie widoczne na zdjęciu nie przypomina bagien Florydy. Po drugie nie istniał nigdy dealer Forda o nazwie Trilacoochee Ford. Przynajmniej taką informacje uzyskał pewien inny poszukiwacz motoryzacyjnych absurdów gdy wysłał maila do Forda w sprawie tego właśnie zdjęcia.

Wszystko więc wskazuje na jakąś samoróbę zrobioną by móc poruszać się w bardzo trudnym terenie po powodziach wywołanych np. roztopami. W każdym razie zasługuje to by trafić na tego bloga.


Zdjęcie z gratem bez związku z tematem

Dziś VW Vento,  który prawdopodobnie niedługo będzie mieć ventylowane drzwi:

Vento



Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum