Dziś znów rajdowe Citroeny. Tym razem z nieco większymi sukcesami, niż ostatnio.
Jakie powinno być dobre auto rajdowe? Nieduże, lekkie, zwinne. "A właśnie, że niekoniecznie!" pomyśleli szefowie Citroena. Postanowili więc wystawić w rajdach swój flagowy model: SM. W końcu był opracowywany wspólnie z Maserati, więc jest sportowy. No, nie do końca ...ale i tak go wystawili.
Dwa auta zostały zgłoszone w Grupie 4, która stanowiła, że samochód powinien pozostać mocno zbliżony do seryjnego. Głównym atutem samochodu miało być hydropneumatyczne zawieszenie. Moc miał zapewnić silnik V6 Maserati o pojemności 2.7 litra. Auta miały zmieniony w stosunku do seryjnego układ wydechowy, dzięki czemu moc maksymalna wynosiła 180KM (seryjnie: 175 KM). Mimo usunięcia wielu elementów wnętrza, masa samochodów była spora: rajdowe SM-y ważyły po 1680kg. Spowodowane to było dodaniem klatki bezpieczeństwa oraz płyt ochronnych pod spód, a i bez tego, to nie był lekki pojazd.
W tamtych czasach po odcinkach specjalnych jeździły takie cuda jak Lancia Fulvia, czy Alpine A110, więc SM dosć mocno się wyróżniał w tłumie.
Wbrew pozorom, pomysł wystawienia wielkiego, ciężkiego, luksusowego auta do rajdów nie był taki zły - od lat wiele zwycięstw odnosił model DS.
W każdym razie pierwszym startem nowej rajdówki miał być Rajd Maroka 1971. Pierwsza załoga (Jean Vinatier/Pierre Thimonier) zaczęła bardzo agresywnie i prowadzili już od startu. Niestety, uszkodzeniu uległa skrzynia biegów i zmuszeni byli sie wycofać. Jadący spokojniej Jean Deschaseaux/Jean Plassard utrzymywali dobre, równe tempo przez cały rajd i osiągnęli metę na pierwszym miejscu. Jedyne, co wymagało wymian podczas całych zawodów to opony i hamulce.
Został nawet nakręcony film dokumentalny z okazji tego zwycięstwa. Tytuł "Premiere sortie - premiere victorie" oznacza "Pierwszy start - pierwsze zwycięstwo". Po nieco przydługim wstępie mamy piękne widoki i wspaniały klimat dawnych rajdów:
Rok później było już gorzej. Rajd przebiegał w ekstremalnie trudnych warunkach. Do mety dojechało tylko dziewięć aut. Niestety, żadne z nich nie było jednym z trzech zgłoszonych SM-ów (jechały nimi m.in. załogi: Björn Waldegård/Fergus Sager i Rauno Aaltonen/Henry Liddon). Na osłodę porażki pozostało dla Citroena to, że zwycięzcą został Robert Netret jadący modelem DS.
W Citroenie postanowiono więc nieco ulepszyć SM-a. Słusznie zorientowano się, że brakuje mu przede wszystkim zwinności. Dlatego postanowiono zgłosić się do Grupy 5, w której dozwolone było znacznie więcej przeróbek.
Tak powstał skrócony, lżejszy SM. Wiele elementów nadwozia zostało zastąpionych włóknem szklanym. Dzięki tym zabiegom udało się obniżyć masę auta aż o 480kg! Samochód ważył 1200 kg. Do tego zadbano o większą moc pod maską. Silnik V6 miał teraz pojemność trzech litrów i gaźniki Weber 48 IDA. Moc maksymalna wynosiła 250 KM.
Taki SM wystawiony został w 1972 w, znanym z trudnych warunków, Rajdzie Portugalii. Przez praktycznie cały rajd padał deszcz. Już na drugim odcinku uszkodzeniom uległo zawieszenie. Awarię udało się usunąć, lecz załoga Björn Waldegård/Hans Thorszelius zaliczyła ogromną stratę czasową. Mimo to, nie poddali się i zajęli trzecie miejsce (za dwoma Porsche 911). Do tego byli najszybsi wśród aut Grupy 5.
Auto zostało wystawione jeszcze w 1973 roku, w rajdzie Bandama (znanym także jako Rajd Wybrzeża Kości Słoniowej). Tutaj znów pojawiły się problemy. Tym razem z układem elektrycznym. Usterkę znów naprawiono, tym razem jednak do mety udało się dojechać dopiero na szóstym miejscu. Drugi zgłoszony SM przyjechał na miejscu siódmym. Co i tak było sukcesem - z 59 załóg, do mety dojechało tylko osiem. Rok wcześniej było jeszcze ciekawiej: z 45 aut, do mety nie dojechało żadne!
Był to, niestety, ostatni start modelu SM w rajdach (jeśli nie liczyć występów niefabrycznych). Citroen porzucił dalszy rozwój auta. W sumie to trochę dziwne. Może i na równych nawierzchniach przegrywałby z autami takimi jak Stratos, czy Escort RS. Jednak w trudniejszych terenowo imprezach myślę, że miałby spore szanse na dobre wyniki. Nie wiadomo co stało się ze skróconym SM-em. Wiadomo jednak, ze została zbudowana replika, która pojawia się obecnie na rajdach historycznych.
Ten samochód trafia na mój blog, bo był zaprzeczeniem tego, jak powinno wyglądać auto rajdowe. To tak, jakby dziś Citroen wystawił w WRC model C5. A jednak SM osiągał niezłe wyniki, dzięki czemu jest jeszcze bardziej wspaniały. Swoją drogą pokazuje to, jak wiele zmieniło się w rajdach od tamtych czasów. Kiedyś jeździły prawie seryjne, albo oparte na seryjnych auta. Właściwie każdy mógł wziąć pierwszy lepszy samochód, dorzucić mu trochę osłon i jechać na rajd. Dziś z takim podejściem ciężko zająć dobre miejsce choćby w KJS-ach. A do mistrzostw krajowych i wyżej potrzebne są budowane od podstaw rajdówki R5/S2000 aż do WRC. Jeszcze kategoria R4 jest relatywnie bliska seryjnym Evo/STi. Inna sprawa, że rajdy były wtedy dużo dłuższe i trudniejsze. A jakoś te prawie seryjne auta dawały radę (no, różnie bywało, patrz wspomniany wyżej Rajd Bandama, ale jednak niektórzy dojeżdżali) - liczyła się nie tylko prędkość, ale też umiejętność dbania o sprzęt i jego niezawodność. Ciekawe ile kilometrów marokańskich bezdroży udałoby się pokonać w nowym, salonowym VW Polo z TSi (na bazie którego powstało w końcu auto WRC - chyba tylko reflektory są takie same w obu)? Ale przemyślenia o rajdach i regulaminach jeszcze będą w oddzielnym wpisie (kiedyś).
Zdjęcia Citroenów pochodzą stąd. Jest ich mnóstwo, dlatego ich wszystkich tu nie wstawiałem, zachęcam jednak do przejrzenia całej galerii!
Eine wideo über fantastischen. Ależ bym upalał SM w codziennej służbie, aż do odpadnięcia sfer. Tylko... pewnie motor trza by zeswapować na coś, co działa ;)
OdpowiedzUsuńDobra, CX też może być.
Najbardziej podoba mi się to zdjęcie spod maski krótkiego SMa. Nowa fura (wtedy) a wygląda jakby miała co najmniej 40 lat;)
OdpowiedzUsuńTia...a "Citroeny siem psujom!"....bardzo trafny ostatni akapit. Pamiętam jak zmieniły się dość ostro przepisy techniczne, pojawiły się komputery, elektroniczne przepustnice. I w takich realiach zepsuł się (chyba, ale raczej napewno) Gronholmowi samochód (rajd AUS albo N.Z) - podjeżdżają reporterzy, na co on opowiada, że w dzisiejszych samochodach jest za dużo komputerów i ze względu na awarię nie są w stanie ani zdiagnozować ani tym bardziej naprawić, więc wycofują się i czekają na transport.
OdpowiedzUsuńDziwnie to auto wygląda jako rajdówka. Toż to niegdyś flagowy okręt Citroena, wyprzedzał epokę i resztę modeli pod każdym względem, a tu cisną je po bezdrożach. I jeszcze jaka bida w środku!
OdpowiedzUsuńBORZE IGLASTY ALEŻ BYM.
OdpowiedzUsuńWspaniałości.
A tak się zastanawiałem przez ostatnie kilka dni - wpis o Citroenach, a w komentarzach żadnych zachwytów i okrzyków ze strony Basisty Za Kierownicą... coś nie tak napisałem, czy co? :D
UsuńMiałem kołowrót. Nadal zresztą mam. Nie miałem nawet kiedy przeczytać całości wpisu, a czy to się godzi tak komentować bez zaznajomienia się? Acz ślinotok poszedł już w momencie zobaczenia tytułu w linku.
UsuńMiałem okazję oglądać i pomacać takiego rajdowego SMa podczas startu do Montecarlo Historique z Warszawy. Dziwnie trochę wygląda taki samochód z klatką i całym wnętrzem wybebeszonym.
OdpowiedzUsuń