czwartek, 4 września 2014

Motohistoria: wczesne pojazdy pancerne

W tym roku mija sto lat od rozpoczęcia Pierwszej Wojny Światowej. Dlatego dziś przegląd najwcześniejszych pojazdów pancernych.

Pierwsze pojazdy silnikowe, które miały być używane do efektywnego zabijania ludzi, powstały kilkanaście lat przed Wielką Wojną. Odpowiedzialny za nie był brytyjski wynalazca, Frederick Richard Simms.

Simms Motor Scout

Pierwszy silnikowy pojazd bojowy powstał w 1898 roku. Ciężko to nazwać pojazdem opancerzonym - był to po prostu pojazd marki De Dion Bouton z dołożonym karabinem maszynowym Maxim. Kierowca był jednocześnie strzelcem. Chroniła go metalowa płyta umieszczona z przodu. Swoją drogą przy ilości uwagi, jakiej wymagało prowadzenie wczesnych samochodów, celne strzelanie musiałoby być nie lada wyczynem. W każdym razie pojazd nie wziął nigdy udziału w rzeczywistych działaniach bojowych. Biorąc pod uwagę, jak symboliczna była ochrona kierowcy, sądzę, że i tak nie odniósłby jakiegokolwiek sukcesu. Tym bardziej, że auto było dość wysokie, więc trafienie obsługującego je człowieka nie byłoby szczególnie trudne. Zwłaszcza przy osiągach półtorakonego silnika.

Zachowało się jednak zdjęcie wynalazcy i jego pojazdu:


Simms Motor War Car

Drugie podejście F.R. Simmsa do tematu pojazdów bojowych miało miejsce w 1899 roku i było zdecydowanie sensowniejsze. Tym razem wynalazca ograniczył się do roli projektanta, a wykonaniem zajęły się zakłady Vickers, Sons & Maxim z Barrow. Bazą dla nowego samochodu było podwozie Daimlera zmodyfikowane w Coventry. Silnik również pochodził od Daimlera - miał pojemność 3.3 litra i moc maksymalną 16 KM. Całość obudowano pancerzem grubości 6 mm. Na górze zamontowane były karabiny maszynowe Maxim na obrotowych podstawach.

Ze względu na awarię skrzyni biegów, pojazd został zaprezentowany dopiero w 1902 roku, w Londynie.

Wzbudził ciekawość widzów i, podobnie jak poprzednik, nigdy nie wziął udziału w działaniach bojowych.


Pojazdy bojowe Davidson-Duryea

W tym samym czasie, co F.R. Simms, tematem pojazdów bojowych zainteresował się Amerykanin, Royal Page Davidson. Zaprojektował on trójkołowca, którego wykonanie zamówił w zakładach Duryea Motor Wagon Company. Charles Duryea był twórcą pierwszego amerykańskiego samochodu napędzanego silnikiem benzynowym.

Stworzony pojazd mógł pomieścić trzy osoby. Co rozwiązywało problem z jednoczesnym strzelaniem i kierowaniem. Dawało też więcej możliwości dla strzelców przeciwnika, gdyż mogli oni zabić trzech ludzi zamiast jednego - opancerzenie, podobnie jak w przypadku Motor Scouta, było szczątkowe.

Za uzbrojenie służył karabin maszynowy Colt.

Z czasem pojazd został przerobiony na czterokołowy, co poprawiło nieco stabilność. Nadal jednak zainteresowanie armii nie było zbyt duże. 

R.P. Davidson zmodyfikował więc swój projekt. Pozbył się silnika spalinowego i w jego miejsce zastosował parowy. Co ciekawe, ten trzycylindrowy silnik również był wytworem zakładów Charlesa Duryea. Całość została nazwana Davidson Automobile Battery.

Jako pojazd rekonesansu, to auto mogłoby mieć sens - w końcu silnik parowy pracuje bardzo cicho (w relacji z Rajdu Pogoni możecie obejrzeć filmik z parowym Groutem). Problemem było jednak pokonywanie wzniesień, przez odpływanie wody w bojlerze. A także niewielką moc. 

Zbudowano dwa egzemplarze. Za uzbrojenie znów posłużyły karabiny maszynowe Colt. Z przodu była zdejmowana płyta ochronna, zaś zespół napędowy był opancerzony.

Zainteresowanie znów okazało się niewielkie. Pojazdy również nie wzięły udziału w żadnych działaniach bojowych. 

R.P. Davidson zaś na sukces musiał poczekać do 1915 roku. Wtedy powstał pojazd Davidson-Cadillac. Był on pierwszym w USA prawdziwie opancerzonym wozem bojowym. Dla zademonstrowania jego sprawności przejechał on z Chicago do San Francisco, gdzie został zaprezentowany na wystawie Panama Pacific.

Tym razem auto było porządnie opancerzone i dawało nadzieję na to, ze załoga wytrzyma na polu bitwy dłużej niż do spotkania pierwszego w miarę ogarniętego strzelca przeciwnika. Ten pojazd jednak, również nigdy nie wziął udziału w działaniach bojowych.


Charron, Girardot et Voigt 1902

Ostatni opisywany dziś pojazd pochodzi z 1902 roku. Był on iście międzynarodowym przedsięwzięciem: został zaprojektowany przez gruzińskiego inżyniera, Mihaiła Nakaszidze, na zlecenie rosyjskiej armii, zaś miał być produkowany we francuskich zakładach Charron, Girardot et Voigt. Rosjanie nie mieli wtedy wystarczająco zaawansowanej technicznie fabryki, by poradzić sobie z wytwarzaniem tego pojazdu.

Samochód mógł pomieścić trzy osoby. Tylko strzelec był jednak osłonięty 7 mm pancerzem. Za uzbrojenie służył karabin maszynowy Hotchkiss kalibru 7.7 mm.

Za napęd służył umieszczony z przodu silnik o mocy 50KM. Niestety nie udało mi się znaleźć o nim jakichkolwiek informacji. Samochód ważył trzy tony w pełnej gotowości bojowej. Czyli całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że pancerza było na nim niezbyt wiele - kierowca i pasażer byli wystawieni niczym tarcze na strzelnicy.

Zbudowano dwa egzemplarze. Zostały one przetestowane przez francuską armię i wypadły całkiem dobrze. Mimo to nigdy nie weszły do służby - Rosjanie wycofali się z pomysłu, Francuzi nie widzieli dla nich także miejsca w swoich wojskach.


Podsumowanie

I to by było na tyle. Do tematu wczesnych pojazdów wojskowych zamierzam jeszcze wrócić. Pokazują, że nawet ponad 100 lat temu nie zajmowało wiele czasu, by ktoś z wynalazku polepszającego standard życia (w tym wypadku samochodu), spróbował zrobić narzędzie do odbierania tego życia. Co nie zmienia faktu, że niektóre z tych projektów (Motor War Car i Davidson-Cadillac) były wizjonerskie i stanowiły pierwszy krok do stworzenia pojazdów opancerzonych jakie znamy dzisiaj. I za to należy się ich wynalazcom szacunek - w końcu jakby nie robiono wojen, to nikomu by się nie chciało wynajdywać pojazdów opancerzonych.

5 komentarzy:

  1. Jak dla mnie, większość wygląda jak próba wyłudzenia sporego kontaktu od wojska :D Dla przykładu szofer Charron, Girardot et Voigt 1902 to miałby jakiś chop ze stali? Jechać we własnym pancerzu? WTF :) Iście bezsensowne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja trochę nie na temat, ale dzisiaj miałem pierwszy, większy kontakt z UFO (tym od Hondy, żeby była jasność). Jakie to jest fajne - zwłaszcza ten zegar 3D za kierownicą. Tyle, że to było zwykłe 1.4, wiec trochę lipa. Rzekłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1.4 przedliftowe (83KM), czy poliftowe (100KM)? Te 100 KM jeszcze jakoś jedzie, ale jednak to za mały silnik do tego auta. 1.8 jest optymalne. Ale cieszę się, że się spodobało :) Zegar za kierownica był powodem dla którego zachwyciłem się tym autem na jednych targach motoryzacyjnych - nieco ponad rok później wyjechałem z salonu swoim egzemplarzem :)

      Usuń
    2. Niestety to pierwsze. Ciekawe, że taki detal jak zegary jest tak dużym magnesem dla ludzi:) Widziałem to już wcześniej na zdjęciach, ale dopiero na żywo robi takie wrażenie.

      Usuń
    3. W sumie nie tylko zegary ale całokształt auta + pancerna budowa i osiągi silnika 1.8 stanowiły dla mnie największy magnes. Wygląda fajnie, jeździ fajnie, nie kosztuje fortuny - czego chcieć więcej? :)

      Usuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum