środa, 17 września 2014

Noc żywych prezesów - życie po życiu FSO

A jako, że "życie po życiu" to jako podkład muzyczny trzeba znów dać coś z albumu Iron Maiden "Live after death". "Children of the Damned" już raz było (przy okazji wpisu o kolejnych wcieleniach Golfa mk2), to teraz czas na "2 Minutes to Midnight":


A teraz wpis właściwy: 

Niedawno trafiłem na wywiad z obecnym prezesem FSO. Tak, dobrze przeczytaliście. Mimo, że Fabryka Samochodów Osobowych od ponad trzech lat nie wyprodukowała żadnego auta, to jest w niej prezes, a nawet zarząd.

Wywiad został opublikowany na stronie instytutu Samar. Dowiadujemy się z niego, że szans na produkcję jakiegokolwiek auta w FSO nie ma i raczej w najbliższym czasie nie będzie. Na zdrowy rozum powinno się w takim wypadku albo ze wszystkich sił szukać inwestora, albo próbować coś samemu stworzyć, albo dać sobie spokój, zamknąć wszystko i tyle. Otóż nie:
Ma Pan myśli upadłość spółki? Nie widzę ku temu żadnego powodu! Nie mamy żadnych kredytów ani przeterminowanych zobowiązań, na bieżąco regulujemy swoje zadłużenie. Kapitał własny spółki wynosi kilkaset milionów złotych.
FSO ma się, jak widać, doskonale bez jakichś tam samochodów. Produkcji nie ma, a kapitał jest. Aż się przypomina skecz Kabaretu TEY pt. "Handel Anioła z Diabłem" (link). Pada tam taki tekst:
Diabeł: Jak to jest, że te dusze tak tu siedzą, nie pracują, a u was, w waszym raju wszystko świetnie, kwitnie, wysprzątane, orkiestra gra zawsze do końca? Na czym to polega?
Anioł: Cud!
Cud polega na wynajmowaniu powierzchni biurowych. Co jeszcze nie jest złym pomysłem, jako środek tymczasowy. Ale to już trwa latami i nie zanosi się, na to, by fabryka miała robić cokolwiek innego. Tym bardziej, że wyburzane są niektóre hale:
Wyniki FSO nie są bowiem, tak dobre, jak byśmy tego chcieli. Spółka nie produkuje samochodów, a koszty generuje. Nie ma przecież w Polsce takiego prawa, że jeżeli jakaś hala nie pracuje to można na nią nie zwracać uwagi i nie płacić podatków. Nie dość tego, w porównaniu z ubiegłym rokiem prawie o złotówkę za metr kwadratowy wzrósł podatek od nieruchomości. Stąd niektóre hale, takie jak odlewnia czy stary zakład silnika, zostały już wyburzone. Dla pozostałych obiektów szukamy najemców.
No świetnie - a potem będzie tłumaczenie, że nie da się uruchomić produkcji samochodów, bo nie ma np. odlewni.

I tak to będzie trwać, dopóki są chętni do wynajmu. W tym wypadku jest to m. in. firma prowadząca remont Trasy Toruńskiej. A co będzie jak się remont skończy? W wywiadzie odpowiedź na to pytanie nie pada. Ale można podejrzewać, że po prostu wtedy FSO zostanie sprzedane pod budowę kolejnego osiedla pod nazwą "Favela Prestige". Tym sposobem, zamiast Polonezów, z terenów FSO będą codziennie wyjeżdżać kupione na kredyt Passaty, wiozące mieszkańców do pracy. Gdzie będą harować od świtu do nocy, by spłacić pożyczkę mieszkaniową, bo ceny nieruchomości w stolicy dawno już przekroczyły granicę absurdu.

W sumie jedynym optymistycznym akcentem jest to, że choć część spółek zależnych grupy FSO produkuje rzeczy związane z motoryzacją:
Nadal gros produkcji naszych spółek – klosze, lampy, reflektory, wiązki elektryczne - trafia do odbiorców z sektora motoryzacyjnego takich jak Volvo czy Delphi.
Od producenta samochodów po producenta kloszy i powierzchnie biurowe.

A swoją drogą, nie chcę mi się wierzyć, że naprawdę nie da się już w FSO produkować aut. Dałoby się, tylko wymagałoby to odrobiny chęci zarówno ze strony FSO, jak i władz Warszawy i kraju. W końcu można by naszą fabryką zainteresować np. chińskich producentów aut. Ale po co? Trzeba by coś robić, starać się. A wynajem biur łatwiejszy, a prezesować i zarządzać można nadal.

6 komentarzy:

  1. FSO - kawał historii, również chciałbym żeby fabryka ruszyła na nowo, ale chyba niestety nie doczekamy się.

    OdpowiedzUsuń
  2. - Mój kraj, taki piękny. Pewnie prezes niezłe kwoty inkasuje, zapewne nie mając świadomości co oznacza skrót...
    - Twój wpis przypomniał mi, że w weekend odbył się zlot FSO w Trzebieży, na fragmencie którego byłem (miejsce na uśmiech).
    ...ale mam taki durny tydzień, że brak słów. Nawet basowanie mnie nie wychodzi! dlatego relacja fotograficzna chyba dopiero w łykend.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prezes to w końcu zawód, raz przyspawany do stołka nie da się łatwo odspawać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na trupie pożywiają się robaki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przychodzi do głowy tekst z Rejsu. "Mój mąż? Mój mąż jest z zawodu dyrektorem".
    FSO znajduje się obecnie w stanie wegetatywnym i nic nie wskazuje na odwrócenie tej tendencji. Chińczycy wolą inwestować na Słowacji, Amerykanie się zwinieli a Niemcy rozwijają działalność tylko na tzw ziemiach odzyskanych. Ech znikąd ratunku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemcy? może we Wrocławiu, Szczecin się dość konkretnie zwija. Już nawet Stargard rozwija się na tyle (spójrz na mapę), że Szczecin jest nazywany "wioską z tramwajami pod Stargardem".

      Usuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum