Do niedawna jeszcze mieszkałem w Warszawie. Byłem tzw. "słoikiem", choć nie wiem czemu - jak już wiozłem jedzenie, to w pudełkach. Przez nieco ponad 1.5 roku w tym mieście zmienił się totalnie mój światopogląd motoryzacyjny. Na początku oglądałem się za tłumami Nissanów GT-R (jak ja wielbię to auto), Porsche 911 itp., zaś ignorowałem rozmaite graty. Pod koniec pobytu z zapałem fotografowałem złomy, ignorując wszelkie superauta. W każdym razie, czas na zdjęcia:
Pierwsze dni w Warszawie. Od razu widać, że bogate miasto, bo nawet pod Tesco, Mercedesy są po grubym wiejskim tuningu:
Mieszkałem sobie na Kabatach i przez spory czas, gdy wychodziłem do pracy rano, witała mnie ta Micra. Witała mnie z resztą i przy powrotach z pracy. I w weekendy. A właściwie to wszystkich witała, bo sobie tam po prostu wrastała.
Z zewnątrz wyglądała całkiem dobrze. Pewnego dnia przyjrzałem się jej bliżej (a nuż da się to tanio kupić pod KJSy). Spojrzenie pod spód i zardzewiały mi okulary. Zarówno oprawki, jak i szkła. Niestety, na tyle ile udało mi się zobaczyć, podwozie nie nadawało się do naprawy. Pewnego dnia Micra po prostu zniknęła. Ale trwa w tym miksie ;)
Kawałek dalej, Polonez truck dzielnie walczył z atakiem rdzy oraz atakiem naklejek, przy okazji jeszcze pracując. Multitasking normalnie.
W miejscu Micry parkował też czasem produkt VW. Gnijące Polo w modzie, tak w Białymstoku, jak i w Warszawie. Tyle, że w Warszawie, po profesjonalnym zakamuflowaniu korozji, jeździ dalej.
Ładne japońskie coupe (Mazda 626) też się trafiło. Tak ładne i japońskie, ze aż zdjęcie rozmazało.
W ogóle ja nie mam szczęścia do fotografowania japońskich aut:
Zamiast Micry pojawiało się też czasem Mini:
I zamiast wrastać, jeździło. I to sprawnie.W sumie Japończycy chętnie przerabiali Micrę na styl retro, by przypominała trochę auta brytyjskie (March Bolero i przypominająca Jaguara Mitsuoka Viewt), więc zamiana aut nawet trochę ma sens
Jak już mi się trafił Ikarus na Dniach Transportu, to od razu lowrider
No i nie tylko Ikarusami się żyje:Ciąg dalszy nastąpi. Następna część miksu już jedzie tramwajem. O takim:
Oo Ikarus 5254 - znowu kleknął na imprezie. W 2010/11 odbudowany od podstaw na nowych częściach. Pamiętam "wyścig z czasem" jak chciano nim pojechać na paradę ogórków w maju 2011. Na imprezę nie dojechał bo też klęknął - zawiesił się zawór w nowym jak z fabryki silniku.
OdpowiedzUsuńSzczegółowa fotorelacja z odbudowy:
http://www.omni-bus.eu/warsztat/thumbnails.php?album=1023
W ogóle, to te klękanie Ikarusów to jest chyba jakaś wada fabryczna? Pamiętam, ze jak jeszcze jeździły w Białymstoku, to też się widywało takie pochylone.
Usuń...a jak fajnie wchodziły w zakręt z ludźmi na pokładzie, oczywiście z "klękniętym" zawieszeniem po zewnętrznej) :-))))
UsuńIkarus przykucał jak poduszka pneumatyki zawieszenia się rozszczelniała. Przeważnie robiła ro bardzo gwałtownie, najczęściej przy max. zapełnieniu pasażerami. Towarzyszyły temu efekty akustyczne - naprawdę donośny huk i różne odgłosy paszczowe u części jadących.
UsuńOraz wizualne - tumany kurzu wewnątrz oraz gwałtowny przechył. Zazwyczaj dojazd do najbliższego przystanku, wypuszczenie ludków, tablice zjazd do zajezdni w miejsce nr linii, trójkącik na tylną szybę i powolutku do bazy.
Ładnie, ładnie. Ale niewiele widziałeś tak naprawdę - a na ursynowskich parkingach kryją się naprawdę grube złomy ;-)
OdpowiedzUsuńWidzieć, widziałem, tylko jeszcze wtedy mi do głowy nie przyszło je fotografować. Inna sprawa, że trochę zdjęć mi zaginęło. Między innymi czarny Fiat Panda I i żółty Opel Kadett C, które pomieszkiwały sobie na Kabatach.
UsuńTen Kadett to jest lokalna osobistość. Mijam go raz na dwa-trzy dni i nie mogę oczu nacieszyć. A najlepszy jest fakt że nie jest wrostem mimo że stoi od conajmniej 2-3 lat w tym samym miejscu. Właściciel przychodzi raz na jakiś czas, odpala i zabiera na przejażdżkę po parkingu. Chciałem z nim pogadać kiedyś ale zanim wysiadłem z autobusu to zniknął...
Usuń