Chińska motoryzacja kojarzy się w Europie jeszcze ze śmiesznymi podróbkami tutejszych aut. Oraz jako miejsce, gdzie nadal można kupić auta bazujące na Golfie mk2. Niedawno jednak przeczytałem o pewnym pojeździe, który może to nieco zmienić.
Samochód nazywa się BYD Qin. Qin wymawia się jak "Chin". Został zaprezentowany już w 2012 roku, a niedawno ogłoszono, że stał się najlepiej sprzedającym się autem hybrydowym w Chinach.
Qin jest następcą modelu FD3M, który był pierwszym na świecie masowo produkowanym autem typu plug-in hybrid. Pod maską miał trzycylindrowy silnik benzynowy o pojemności 998 ccm i mocy 68 KM, który wspomagany był dwoma silnikami elektrycznymi. Pojazd nie sprzedawał się zbyt dobrze - na rynku chińskim nabywców znalazło 3284 sztuk. Samochód miał być też oferowany w USA, przeprowadzono nawet jego testy na amerykańskich drogach, ale ostatecznie zrezygnowano ze sprzedaży. Co ciekawe, auto znalazło nabywców w Europie, ale tylko w Hiszpanii. Sprzedano tam 10 sztuk.
BYD FD3M |
Niezrażony tym, koncern BYD wprowadził na rynek następcę, czyli właśnie model Qin. I o ile FD3M był takim chińskim dziwadłem, które mogło zainteresować co najwyżej czytelników tego bloga, to Qin ma już szanse osiągnąć nieco więcej.
Po pierwsze wygląd. Stylistyka nie jest porywająca - po prostu zwykły sedan (choć w sumie.. w zalewie SUV-ów, crossoverów itp. badziewia, jest to wręcz powiew świeżości). Ale jestem 100% przekonany, że gdyby emblematy producenta zastąpić np. znaczkiem Hyundaia, czy Mazdy, to niemal nikt by się nie zorientował, że patrzy na zdjęcie chińskiego samochodu. Z wnętrzem jest podobnie.
Po drugie: technika. Tutaj Chińczycy najwyraźniej popatrzyli na to, co sprzedaje się obecnie w Europie i stwierdzili: "robimy tak samo". Pod maską Qina mamy więc trzycylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1.5 litra i mocy 150 KM, z bezpośrednim wtryskiem paliwa oraz turbosprężarką. Do tego oczywiście wspomagany dwoma silnikami elektrycznymi. Łączna maksymalna moc tego zestawu? 291 KM. Dwieście dziewięćdziesiąt jeden koni. Do tego 479 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Ależ można się zdziwić próbując sprintu spod świateł z czymś takim. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje temu autu tylko 5.9 sekundy. Napęd przekazywany jest tylko na przednie koła, co może budzić pewne obawy. W końcu BYD raczej dużego doświadczenia z tworzeniem szybkich aut nie ma, a stworzenie dobrze prowadzącego się, mocnego FWD, to jednak wyzwanie..
Choć może nie będzie tak źle. BYD zgłosiło Qina do Rajdowych Mistrzostw Chin. Zwycięstwo w klasie aut hybrydowych ma zapewnione, gdyż będzie w niej jedynym konkurentem.
Oczywiście pozostaje pytanie o trwałość tego zestawu. No cóż, jak pokazuje VW, czy BMW, trwałość obecnie nie jest potrzebna, by sprzedawać dużo aut. Liczy się deklarowane spalanie (1.7 litra na 100km, realnym nikt się nie przejmuje) i to, by klient mógł się pochwalić znajomym, że ma auto z turbo, bezpośrednim wtryskiem i gadżetami w środku. A to wszystko Qin ma. I jak do tej pory postrzegałem chińskie auta jako motoryzacyjne ciekawostki, tak teraz zaczynam się mocno spodziewać, że podążą tą samą drogą, którą już przebyły samochody z Japonii i Korei Południowej. Od taniej ciekawostki do poważnej konkurencji dla europejskich producentów.
Chińczycy z BYD jako pierwszy biorą na cel rynek USA - chcą być głównym
konkurentem Chevroleta Volt. Następnie spróbują podbić rynek europejski. Dlatego najwyższa pora, by o tym pojeździe pisać. W końcu wyrażenie "trzycylindrowy, chiński samochód hybrydowy z turbo i prawie 300 KM" jeszcze budzi zdziwienie i kwalifikuje się do wpisu na blogu o dziwnych autach. Za kilka lat jednak, coś takiego prawdopodobnie stanowić będzie motoryzacyjną codzienność.
>Ale jestem 100% przekonany, że gdyby emblematy producenta zastąpić np. znaczkiem Hyundaia, czy Mazdy, to niemal nikt by się nie zorientował
OdpowiedzUsuńYyyy... Ale przecież to jest Corolla E140/E150 ze zmienionymi światłami. Czyli norma u BYD po klonie Aygo, Lexusa RX. Powodzonka w sądzie.
Muszę się zgodzić - przód, tył i wnętrze "zróbcie w stylu Hyundaia". Ciekawe co na to Dongfeng i Chery? ;-)
Usuńale to wnętrze jest osom! co prawda na zdjęciu nie widać z jakiego plastiku zrobione, ale projekt na miarę hyundaia
UsuńZgadzam się, że ścieżka jest podobna jak w przypadku Japonii i Korei. Obawiam się w związku z tym, że mogą niedługo pojawić się bariery wejścia na rynek europejski, podobne jak w przypadku np. baterii słonecznych (gdy tylko Chińczycy nauczyli się je robić, dorąbali im cło karne za "dumping", chociaż prawną definicją dumpingu jest wyłącznie sprzedaż w eksporcie po cenie niższej niż na rynku wewnętrznym, co w tym przypadku nie występowało).
OdpowiedzUsuńAle jako niepoprawny optymista powiem, że być może Europa zacznie bronić się jakością i znów będziemy jeździli porządnymi autami...?
Wiem wiem, przecież tylko żartuję.
o tak, UE jest bardzo kreatywna jeśli chodzi o "ochronę rynku" - ja mam inną nadzieję, bardziej prawdopodobną - Chińczycy zatrudnią jakiegoś speca z Europy, który im podpowie, gdzie trzeba posmarować aby jechać...
UsuńJak widać chińczycy uczą się i już coraz bliżej do czasów kiedy ich samochody zaczną masowo jeździć po europejskich drogach. Dwadzieścia parę lat temu Hyundai Pony też był egzotycznym samochodem na który marudzono że rdzewieje, słaby koreańczyk itp, a teraz gdzie jest Hyundai?
OdpowiedzUsuńChciałbym tylko zrobić wtręt lingwistczny, Qin nie wymawia się jako Chin a raczej ĆŚin, znaczenia mogą być różne ale na pierwszy ogień wysuwa się pierwsza historyczna panująca w Chinach - dynastia Qin 221-207 p.n.e.
OdpowiedzUsuńAuto ma piękne wnętrze!
OdpowiedzUsuń