Taki tytuł, z brytyjskim autem, to trzeba jakiś brytyjski rock 'n roll dać jako podkład muzyczny. Motorhead będzie idealny:
Na początku lat osiemdziesiątych, sponsorowaniem aut startujących w Rajdzie Paryż-Dakar zainteresowali się szefowie marki Jules. Co to za marka? Jakieś części samochodowe, warsztaty, czy coś innego, związanego z motoryzacją? Nie. Jules należy do Diora i produkuje perfumy. No ale cóż, znalazły się pieniądze, potrzebne było auto. Akurat w tym samym czasie, na pomysł startu w tych zawodach wpadł Thierry de Montcorgé, mający doświadczenie m. in. w rajdzie Bandama (o którym wspominałem przy okazji artykułu o rajdowych Citroenach SM).
Podobno Thierry założył się z kimś, że pojedzie w Rajdzie Paryz-Dakar Rolls-Roycem. A skoro sponsorem był producent perfum, a nie samochodów, to wybór marki rajdówki nie miał znaczenia. Nawet nie było konieczne, by wszystkie elementy pochodziły od jednego producenta. Wzięto więc napęd 4x4 i czterobiegową, manualną skrzynię z Toyoty Land Cruiser. Do tego podłączono silnik Chevroleta: V8 o pojemności 5.7 litra. Wybór motoru nie był przypadkowy - na tych silnikach dobrze znał się Michel Mokrycki, czyli człowiek zajmujący się skonstruowaniem tego auta. Do tego silnik był niezawodny i dysponował sporym momentem obrotowym, przydatnym w pustynnych warunkach. Moc też była przyzwoita - 350 KM.
Wszystkie elementy zamontowano w opracowanej od podstaw ramie przestrzennej. Na nią właśnie nałożono nadwozie z tworzyw sztucznych i aluminium. Nadwozie, które było wierną kopią Rolls-Royce'a Corniche. Zastosowano nawet oryginalną deskę rozdzielczą z tego brytyjskiego auta.
Aby zaspokoić apetyt na paliwo amerykańskiego silnika, w aucie zamontowano zbiornik o pojemności 330 litrów. Umieszczono go tuż za tylnymi siedzeniami.
Wbrew pozorom całość była nawet lekka, jak na ten typ pojazdu - masa wyniosła 1400kg. To sporo mniej, niż całkiem niedawno dominujący w Dakarze VW Race Touareg (1787,5kg, choć tutaj przyczyną sporej masy jest w znacznym stopniu regulamin).
A jak to jechało? Całkiem nieźle. W 1981 roku, kiedy Corniche został
wystawiony, w rajdzie wystartowało 170 załóg. Do połowy zmagań zajmował
bardzo przyzwoite, trzynaste miejsce. Niestety nastąpiła awaria układu
kierowniczego i auto miało wypadek. Udało się je naprawić, ale
przekroczono limit spóźnień i załoga została zdyskwalifikowana. Mimo to,
kontynuowano jazdę (jako pojazd serwisowy) aż do mety. Rolls Royce
dojechał do końca rajdu. Trzeba przyznać, ze w tamtym roku rajd był
bardzo trudny - do mety dojechało zaledwie czterdzieści załóg.
Był to jednak ostatni raz, kiedy można było oglądać Rolls-Royce'a na rajdowych trasach. Więcej auto nie wystartowało. Marka Jules zaś sponsorowała kolejną dziwną konstrukcję - sześciokołowy pojazd z napędem na cztery koła. Także z V8 Chevroleta. Tym razem jednak zamontowanym centralnie, ze skrzynią biegów Porsche. Auto także wystartowało raz ale nie dojechało do mety - nadwozie nie wytrzymało obciążeń i się rozpadło.
A Rolls Royce przetrwał do dziś i nawet można go kupić: link. Choć cena nie wydaje się zbyt zachęcająca.