czwartek, 19 czerwca 2014

Przegląd: JDM retrowozy

Japończycy bardzo cenią sobie klasyczne europejskie auta. Niestety, są one u nich drogie i dość trudno dostępne. Co ma więc zrobić Japończyk, który chciałby mieć zabytek, ale nie ma możliwości go utrzymywać? Otóż może skorzystać z oferty rozmaitych lokalnych firm, które zwykłego Nissana są w stanie przerobić na coś, co chociaż przypomina wymarzone stare Mini, Jaguara bądź Austina. Mimo, że w Japonii bardzo poważane są zabytkowe Alfy Romeo i inne włoskie auta, to wszystkie te przeróbki starają się naśladować brytyjski styl. A jak im idzie? Coraz słabiej. Dawniej firm produkujących "retrowozy" było sporo. Obecnie została właściwie tylko Mitsuoka. Na upartego jeszcze można dorzucić jeden produkt firmy Autech. Kiedyś takie auta można było znaleźć u "głównych" japońskich producentów. Dziś też nie mają już ich w ofercie. Przyjrzyjmy się więc, co można obecnie kupić w Japonii z kategorii "nowe jak stare". Od razu uprzedzam, że wpis o nieprodukowanych już japońskich retrowozach będzie - jestem w trakcie jego opracowywania (jest tego dość dużo). Dzisiejszy tekst ma być takim wstępem na zaostrzenie apetytu.


Najbardziej znana marka wśród japońskich firm zajmujących się przeróbkami "na klasyka". Obecnie w ofercie mają aktualnie cztery modele naśladujące klasyki, plus przedziwny samochód sportowy o nazwie Orochi. Dziś zajmujemy się pseudoklasykami:

Viewt

Oparty jest o Nissana March (znanego u nas jako Micra). Auto zadebiutowało w 1993 roku i bazowało na Micrze/March K11. Obecnie jest nadal produkowane, tyle tylko, ze na podzespołach K12.

Autko jest, jeśli wierzyć stronie internetowej Mitsuoki, ręcznie robione. Wyposażone jest w trzycylindrowy silnik 1.2/79 KM, znany ze standardowego Nissana March. Tutaj jest on łączony tylko ze skrzynią biegów CVT.

Z zewnątrz auto jest zminiaturyzowaną kopią Jaguara Mark 2.

W środku oczywiście też postarano się o odpowiednią atmosferę brytyjskiej limuzyny. Poprzez dołożenie sporej ilości drewna i skóry do standardowej deski rozdzielczej małego Nissana. Jak wyszło oceńcie sami.

Himiko

Auto bazujące na Maździe MX-5 trzeciej generacji. Dość mocno przerobionej. Zwiększono rozstaw osi, by uzyskać długą maskę, jak w klasycznym, brytyjskim roadsterze. Projektant, Takanori Aoki, dodaje, że samochód nazwany na cześć starożytnej królowej Himiko, ma być ucieleśnieniem jej godności i piękna. 


Czy to auto kojarzy się z godnością i pięknem, nie mi oceniać.


Oczywiście w środku standardowo mnóstwo skóry i drewna. 

A pod maską 2.0/170KM znany ze standardowej Mazdy MX-5. Łączony ze skrzynią sześciobiegową automatyczną lub ręczną.

Galue & Galue Convertible

Ostatni pseudoklasyk Mituoki oparty jest na Nissanie. Tzn. aktualnie na Nissanie, bo wcześniej były też wersje oparte na Toyocie Corolli. Ustalenie na jakim Nissanie też mi zajęło chwilę. Wyszło jednak, że obecna generacja jest oparta o model Teana. Wcześniejsze bazowały też na Nissanach Cedric, Gloria, Crew, Fuga.


Jedynym dostępnym silnikiem w sedanie jest 2.5 V6/185KM, łączony z automatyczną skrzynią biegów i napędem na przód.

W środku standardowo drewno i skóra.

Wydawałoby się, że kabriolet powinien być tym samym, tylko ze składanym dachem i jedna parą drzwi mniej.
Otóż nie. Wersja z otwartym nadwoziem bazuje bowiem na... Fordzie Mustangu. Pod maską znajdziemy więc 3.7 V6 Cyclone o mocy 305 KM. Łączony jest on z sześciobiegową skrzynią automatyczną, przenoszącą napęd na tylne koła.

A w środku japońskie drewno w amerykańskim plastiku.

Mustang, z nielubianym przez jego fanów V6, opakowany w japońskie nadwozie naśladujące klasyka - to auto powinno chyba zostać symbolem tego bloga.

Inna sprawa, że Japończycy z Mitsuoki są chyba w stanie zbudować Galue na bazie absolutnie wszystkiego, co ma koła. Zmyślona przed chwilą legenda głosi, że pierwsze Galue było oparte na tym co zostało z Syreny Sport. A następne ma bazować na Arrinerze.



Bolero

Ściśle współpracujący z Nissanem Autech ma w ofercie model Bolero. Kiedyś była to przeróbka Marcha K11 na coś, co na upartego przypominało nie wiadomo jaki model Austina. Dziś podejście się zmieniło.

Obecne Bolero nadal bazuje na modelu March (choć aktualnej już generacji). Jednak zamiast udawać klasyka, zrobiono coś na zasadzie "pchamy to co kojarzy się z luksusowymi klasykami do małego, nowoczesnego auta".

Mamy więc duży, chromowany wlot powietrza, chromowane klamki i chromowane elementy zderzaka. Do tego przyciemniane szyby z tyłu, jak w limuzynie.


W środku zaś jest pasiasta tapicerka na fotelach (czego w prawdzie w żadnym klasyku nie widziałem) i jeszcze więcej chromowanych dodatków - klamki, uchwyty, ramki. 


Plus konsola środkowa z marmuropodobnym wykończeniem (oczywiście z chromowaną obwódką).


Dostępny jest tylko silnik 1.2 ze skrzynią CVT. Napęd na przód lub AWD.

Choć wykonanie wydaje się porządne, całość sprawia wrażenie zrobionej "na siłę". Choć może Japończykom się podoba. W końcu na stronie Autecha możemy znaleźć relacje szczęśliwych klientów.

5 komentarzy:

  1. Śmiechowe to wszystko :-D niektóre są o przeżycia, inne wcale ale w caloksztalcie... po co? Wszystko przypomina taki lepszy wiesniacki tuning.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się podobuje! Zawsze to coś innego, nietuzinkowego, oryginalnego...
    A ten Galue to wygląda na przerobionego Hyundaia...ale to niemożliwe...:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stopień nonsensu poza skalą. W mym personalnym zestawieniu prym wiedzie Suzuki Lapin / Renault 4. Bardzobardzobardzo bym nim jeździł.
    http://carscoopcar.blogspot.com/2008/01/renault-4l-replica-based-on-suzuki.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeździ tego trochę w UK, a już zwłaszcza w Londynie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak patrzę na te przeróbki to utwierdzam się w przekonaniu, że to Chryslerowi z PT Cruiserem najlepiej udało się uchwycić styl retro.

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum