czwartek, 29 stycznia 2015

Motohistoria: Mały dynamit z plazmą

Nie tak dawno pisałem o Subaru Justy prowadzonym przez Colina McRae w Rajdzie Safari (link). Szukając informacji o tamtym aucie natrafiłem przypadkiem na inny ciekawy pojazd. Tym razem z gamy Nissana.

Przypomnijmy, że March to oznaczenie Nissana Micry na rynek japoński. Dziś konkretnie zajmiemy się pewną szczególną wersją Micry/Marcha K10 - czyli pierwszej generacji. Kiedy się patrzy na to auto, raczej pierwszą myślą nie jest "Aaaa, pewno montowali w tym silnik oparty o pomysły zastosowane w B-Grupowej Lancii Delcie S4!".

March Super Silhouette

A jednak montowali. Ale po kolei. Pierwszym sygnałem, że Nissan nie chce by March był postrzegany tylko jako wózek na zakupy, było zaprezentowanie w 1982 roku wersji Super Silhouette. Był to pojedynczy egzemplarz Marcha z poszerzonym nadwoziem oraz silnikiem 1487 ccm o maksymalnej mocy 160 KM. Jeździł nim w wyścigach japoński piosenkarz Masahiko Kondo - zaangażowany wtedy w kampanie reklamowe Nissana.
March Turbo

Następnie, w 1985 zaprezentowano Marcha Turbo z silnikiem MA10ET o pojemności 987 ccm, wyposażonym w turbosprężarkę. Auto miało moc maksymalną wynoszącą 74 KM.

Zaś w 1987 zaprezentowano w końcu omawiane dziś auto. Samochód był zbudowany z myślą o stworzeniu pucharu Marcha. Japończycy wymyślili dla tych zawodów iście wybuchową nazwę: "March Little Dynamite Cup Race". Zawodnicy mogli sobie wypożyczyć gotowy do startu samochodzik i brać udział w wyścigach na terenie Japonii.


Wyścigowy March ważył tylko 660 kg. Najciekawszy był w nim jednak silnik. Japończycy postanowili zainspirować się Lancią Deltą S4, tylko w nieco mniejszej skali. Otóż pod maską swojego autka zamontowali czterocylindrowy silniczek 930 ccm wyposażony zarówno w turbodoładowanie, jak i sprężarkę mechaniczną. Dzięki czemu, podobnie jak w przypadku S4, nie występowało w ogóle zjawisko "turbodziury". Przy niskich obrotach (do 4000 obr/min) pracował kompresor, zaś przy wysokich, kompresor był odłączany (elektromagnetyczne sprzęgło) i pracowała już tylko turbosprężarka. Dawało to moc maksymalną 110 KM przy 6400 obr/min i maksymalny moment obrotowy 130 Nm przy 4800 obr/min. Silnik ten nosił oznaczenie MA09ERT. Choć był określany też jako PLASMA. Znaczyło to (uwaga!): Powerful & Economic, Light, Accurate, Silent, Mighty, Advanced. Co ciekawe, kompresor załączał się tylko przy mocnym wciśnięciu pedalu gazu, co miało umożliwić ekonomiczną jazdę w wersji drogowej.

March Superturbo
March Superturbo

No właśnie, wersja drogowa. Powstały dwie - oznaczone R oraz Superturbo. Superturbo była tą bardziej luksusową - miała normalne fotele, bogate wyposażenie (klimatyzacja, elektrycznie sterowane lusterka) i ważyła 770 kg. R zaś była raczej bazą do budowy auta wyczynowego - w standardzie były czteropunktowe pasy bezpieczeństwa, podniesiony lewarek zmiany biegów i zredukowana (w stosunku do Superturbo) masa. Niestety nie udało mi się znaleźć informacji, ile ważyła wersja R.
March R
March R

Obie wersje miały ten sam silnik, co auta z pucharu "Little Dynamite". Za przeniesienie jego mocy na przednie koła odpowiadała pięciobiegowa skrzynia (choć można było również zamówić trzybiegowy automat!), połączona z mechanizmem różnicowym o zwiększonym tarciu. March Superturbo mógł przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 7.7 sekundy.


Jednak zdecydowanie najbardziej japońską cechą tych samochodów, czymś, co sprawia, że myślimy "tak, to mogło powstać tylko w Japonii" jest kluczyk. Ma on kształt leżącego kota - kawaii!


Powstało 10 000 sztuk wersji drogowych. 

Poza występami na torach, March Superturbo/R brały udział takze w Rajdowych Mistrzostwach Japonii. W internecie można znaleźć informację, że startowały także w Rajdowych Mistrzostwach Świata. jednak nie jestem w stanie jej w 100% zewryfikować. Poza Superturbo był przecież produkowany wspomniany wyżej March Turbo. I to właśnie nazwa March Turbo widnieje w wynikach niektórych rajdów z tamtych lat (21. miejsce w RAC 1988, 10. miejsce w Safari 1988). Choć z drugiej strony, auto na poniższym zdjęciu (Rajd Safari) ma wlot powietrza taki jak March Superturbo.

Ale już w Safari 1989 jechało auto przypominające bardziej Marcha Turbo (no chyba, że to March R). W każdym razie w wynikach znów było oznaczone jako March Turbo - zajęło 12. miejsce

Mimo wszystko podwójnie doładowany March jest niesamowicie ciekawym autem, który pokazuje, że technologia łączenia turbosprężarki i kompresora nie musi być ani potwornie droga (Lancia), ani potwornie awaryjna (VW i ich 1.4 TSi).

7 komentarzy:

  1. Zdjęcie nr. 2 i prospekt R - na pierwszy rzut oka trudno odróżnić od Delty. Inna sprawa, że w Japonii producenci mają wieloletnią praktykę w stosowaniu malutkich silniczków dobrze poniżej litra pojemności + turbo.

    OdpowiedzUsuń
  2. no niby fajne, ale ile to pali? i dlaczego tak dużo?

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałem K10 z 1.2 60KM i z tym silnikiem to już było dosyć szybkie auto. Albo takie sprawiało wrażenie:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna pchełka! Taka masa to coś cudownego! :) Ciekawe tylko jak z blachą w razie dzwona, bo nigdzie nie widzę klatki, czy innego dodatkowego wzmocnienia, żeby załogi potem szpachelką nie zbierać.

    OdpowiedzUsuń
  5. 1.4 TSI trwałe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie!? Przecież piszę, że potwornie awaryjne!

      Usuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum