Jutro kolejny KJS. Oczywiście czujnik prędkości w dyferencjale mojego BMW wybrał sobie ten właśnie moment by dostać fanaberii. No cóż... Do tego dzwonił poprzedni właściciel tego grata i powiedział, że będzie na tej imprezie jako widz. Bardziej od naprawy tego czujnika, zastanawia mnie to, jak na imprezie z publicznością udusić gościa kablem WN, by nikt nie widział.
Dlatego dziś będzie krótki miks zdjęć, bo nie zdążyłem opisać żadnej dziwnej motohistorii. Będzie mały kącik aut amerykańskich, więc można włączyć sobie jakąś porządną, amerykańską muzykę. Taką z południa USA, gdzie broń ma każdy, a nadwozie inne niż pickup wzbudza sensację. Osobiście polecam dość świeży zespół, nazywający się Blackberry Smoke. Styl grania podobny do tak lubianego przeze mnie Lynyrd Skynyrd (od ich "Sweet home Alabama" wziąłem dzisiejszy tytuł). Ale jednak inny. Ogólnie ja się w tym zasłuchuję i Wam też polecam:
W każdym razie zaczynamy na razie nieamerykańsko. Z ciemności wyłania się Volvo serii 700:
Ktoś koncertem pojechał do galerii zamiast do opery - Concerto. Ależ beznadziejny dowcip.
Mam kolegę, posiadacza takiego auta. Nic się nie psuje, jeździ sprawnie, tylko rdzewieje potwornie. Totalne przeciwieństwo E36, które blacharsko jest w porządku, a psuje się ciągle.
A TU mamy czarne blachy - plus!
Zaś autorowi minus za kolejny beznadziejny dowcip słowny.
Nieco dalej parkuje prawdziwe coupe:
Prawdziwe, mówię! Podpisane nawet jest:
Tak jak ogólnie lubię Nexusa 4, to niestety aparat ma słaby. Na początku wyszło beznadziejne zdjęcie przez zbyt mało światła, teraz beznadziejne zdjęcie przez zbyt dużo światła
Czas na mini kolekcję dostawczaków Mercedesa:
Za przednią szybą gość ma niezły schowek.
Kawałek dalej kolekcja się rozwija:
Stare Mercedesy wytrzymują wszystko. Stare dostawcze Mercedesy wytrzymują dwa razy więcej. Stare BMW nie wytrzymują niczego.
Kawałek dalej wrasta Mondeo.
I tym europejskim pojazdem amerykańskiej marki zaczynamy ciąg zdjęć aut z USA.
Na początek jeden z jeżdżących po Białymstoku Dodge'ów Ram:
Dobre wibracje zapewni Pontiac Vibe:
Kolejny Pontiac, tym razem Sunfire - słońce to mi właśnie zdjęcie zepsuło.
Ktoś może chciał sportowe amerykańskie auto. Zamiast niego powinien był wybrać inny model Pontiaka. Na przykład Fiero, którego nikt jeszcze nie przerobił na replikę Ferrari!
Moim zdaniem, Fiero, które jeszcze nie jest repliką czegoś innego będzie kiedyś osiągało na prawdę wysokie ceny! Swoją drogą, kiedyś, zanim jeszcze miałem dostęp do Internetu, przeglądałem sobie któryś katalog Samochody Świata. Było tam opisanych mnóstwo drobnych producentów dziwnych aut. Wśród nich wiele replik, przy których było napisane, że są oparte właśnie na Fiero. Ależ wtedy się zastanawiałem, jak musi wyglądać oryginał. A w Internecie sprawdzić nie mogłem.
A tutaj mamy jeszcze do czynienia z wersją V6! Przynajmniej jeśli wierzyć emblematowi.
I to tyle na dziś.
Nie jedź tak już po tych Bawariach :) upalasz E36, jedną z podlejszych w zacnej historii marki... i jeszcze dajesz jej przeca w kość.
OdpowiedzUsuńA akurat wszystkie Exx naokoło tej 36 to świetne, ciężkie do ubicia maszyny. Serio :)
PS. Jak się czyta to Fiero? Fajero? Jeżdżę Fajero i kręcę fajerą? :)
"Stare Mercedesy wytrzymują wszystko. Stare dostawcze Mercedesy wytrzymują dwa razy więcej. Stare BMW nie wytrzymują niczego." - nic dodać, nic ująć - dzisiaj sobie popodziwiałem W126...gdybym był bogaty! :-(
OdpowiedzUsuńA po zdjęcie pięknie wrośniętego Fiero muszę się wybrać na drugi koniec Szczecina, oczywiście kompletnie nie jest to mi po drodze. Podobnie z RAM'em na bliźniaku, ale to już nie wrost.
Fiero to już daaawno żadnego nie przyuważyłem, jeśli już bywały to czarne z krótką kabiną. Fastbacka jeszcze nie spotkałem w PL.
OdpowiedzUsuńJako właściciel W124 a także ex W201 i W123 podpisuję się pod słowami o Merolach. Najlepsza była 190tka z LPG - po mocnym dzwonie w przód, naprawiona przez C&G, wszystko w środku trzeszczało, auto było generalnie w stanie tragicznym (choć wyglądało nawet, nawet) ale służyło dzielnie przez 1,5 roku i nigdy nie zepsuła się nawet najmniejsza pierdoła. Sprzedałem ją za tyle samo ile dałem za nią wcześniej:)
OdpowiedzUsuńYossarian a planujesz może jakiś wpis na temat swoich startów w KJS?
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno. Ta historia cały czas się pisze :) Dziś udało się zdobyć punkcik w swojej klasie, więc jest jakiś mały sukces. I to mimo jazdy na jednej pożyczonej oponie o innym wymiarze niż pozostałe oraz jednego zadławienia silnika z niewiadomego powodu (choć podejrzewam, ze paliwo w baku odpłynęło spod smoka - szybki zakręt na podjeździe). Ale na razie za mną tylko 6 startów, więc nie ma za bardzo o czym pisać.
UsuńTo gratulacje, ja się noszę z zamiarem wystartowania ale cały czas względy finansowe stoją na przeszkodzie. Fajnie byłoby poczytać jak to wygląda z punktu widzenia kogoś, kto sam niedawno zaczął.
OdpowiedzUsuńA to mogę teraz napisać: wydajesz mnóstwo kasy na naprawy. Na ulepszenia już nie starcza. Dojeżdżasz więc gdzieś w środku stawki walcząc seryjnym autem z konkurencją na semi-slickach, regulowanych zawieszeniach, z laminatami zamiast elementów karoserii. Czujesz, że do wydatków na naprawy jednak muszą dojść wydatki na ulepszenia auta. Ale i tak zabawa jest przednia :)
UsuńZa ten komentarz o BMW nie boisz się spacerować po zmierzchu? :) Tyle złych rzeczy dzieje się na ulicach w tych czasach... :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę możliwości startów! Piękna sprawa!
Co do pick-up'ów. Miałem okazję pojeździć Hiluxem. Bez ładunku to czysta zabawa ale niepewna bo resory z tyłu powodują skakanie całej dupy.
Na co dzień raczej bez sensu :)