Dziś będzie wszystko co lubię opisywać na Autobezsensie: Rajd Dakar, dziwne Citroeny i temat o którym trudno znaleźć informacje.
Pewnego razu na tym blogu opisałem historię dakarowego Rolls-Royce'a. W jego powstaniu brał udział m.in. Francuz nazwiskiem Michel Mokrycki. Oprócz tego w Rajdzie Dakar 1981 prowadził on Toyotę HJ stanowiącą wsparcie serwisowe Rolls-Royce'a. Niestety podobnie jak ów pojazd, Toyota również nie ukończyła rajdu.
Niepowodzenie z tym projektem nie zniechęciło go do dalszych prób skonstruowania czegoś ciekawego na pustynny maraton. Tym razem postanowił zbudować coś na bazie Citroena CX. Model ten wbrew pozorom miał znaczne sukcesy w rajdach, o czym był już kiedyś wpis. Jednak wzięcie tak po prostu CXa w rajdowej specyfikacji i wystawienie go w Rajdzie Paryż-Dakar byłoby zbyt nudne. W końcu tak już robiły z mniejszymi lub większymi sukcesami inne załogi -
Pojazd który zbudował Michel Mokrycki miał więc centralnie umieszczony silnik. Niestety nie wiadomo jaki. Napędzał on wszystkie cztery koła. Dalej robi się jeszcze ciekawiej: otóż konstruktor miał problem z ukończeniem projektu i nie mógł wystartować w Rajdzie Paryż-Dakar 1982. Samochód został więc odkupiony przez firmę Citroen i wystawiony nieoficjalnie w edycji 1983. Za kierownicą zasiadł Dominique Wambergue, a pilotem został Laurent Bacholle. Załoga otrzymała numer startowy 140. Niestety, nie udało się dojechać do mety. Nie wiadomo też co stało się z tym pojazdem. Zachowały się po nim tylko dwa zdjęcia:
Warto zwrócić uwagę na wloty powietrza po bokach, w miejscu tylnych okien oraz na dachu.
Tak czy inaczej, Michel Mokrycki dalej nie zamierzał się poddać i zabrał za konstruowanie kolejnego auta. Tym razem bazą został Citroen BX. Fanom rajdów od razu zapewne pojawią się skojarzenia z BX 4TC (którego historię już opisałem). Jednak była to zupełnie inna konstrukcja.
Z zewnątrz widać znacznie skrócony przód w stosunku do seryjnego wariantu, oraz bardzo dużo wlotów i wylotów powietrza w panelach zastępujących tylne szyby oraz w klapie bagażnika. Wszystko dlatego, ze auto było napędzane przez centralnie umieszczony silnik czterocylindrowy o pojemności 2142 ccm. Był on wyposażony w turbodoładowanie i pochodził z Peugeota 505 GTi Turbo. W seryjnej postaci osiągał maksymalną moc 152 KM, jednak nie udało mi się znaleźć informacji jakie były jego osiągi w dakarowym Citroenie. W każdym razie moc była przekazywana na wszystkie cztery koła.
Oczywiście pozostawiono hydropneumatyczne zawieszenie, jednak zostało ono nieco zmodyfikowane. Aby uniknąć przegrzewania się płynu LHM, zastosowano dodatkową chłodnicę. Znalazłem informację, że w aucie dołożono też amortyzatory tworząc osobliwe połączenie zawieszenie hydropneumatycznego i konwencjonalnego.
W BX 4x4 Proto (bo pod taką nazwą został zgłoszony do Rajdu Paryż-Dakar) zamontowano też zbiornik paliwa o pojemności 265 litrów, pozwalający przejechać na jednym tankowaniu około 800 km w warunkach rajdowych. Samochód ważył około 1400 kg.
Michel Mokrycki i jego pilot, Odile Viemon stanęli wiec na starcie Rajdu Paryż-Dakar 1984 i otrzymali numer startowy 250.
Ogólnie konstrukcja ta była moim zdaniem dużo lepiej przemyślana niż fabryczny BX 4TC. Tak czy inaczej, na sukcesy w Rajdzie Dakar Citroen musiał poczekać do lat 90-tych. Zaś na sukcesy w Rajdowych Mistrzostwach Świata jeszcze dłużej. Ale to zupełnie inne historie.
Powstał także model tego auta:
Zdjęcie z gratem bez zwiazku z tematem
Tym razem wrastający Golf III z mchem:
0 komentarze:
Prześlij komentarz