środa, 14 maja 2014

Przegląd przyszłych klasyków: Best of the rest 1999 część 2

Jedziemy dalej z przeglądem. Tym razem będzie dużo motoryzacji niemieckiej i trochę bezsensownej. Wszystko produkowane lub montowane w Polsce.

Audi


A6

Tak, Vorsprung durch Technik, Hände hoch, niemiecka solidność, a wszystko z montowni w Poznaniu. Model A6 był u nas montowany już od 1997 roku. Był to model z zaokrąglonym tyłem, który w momencie premiery budził nieco kontrowersji. Osobiście mi się podoba. W ogóle ta generacja A6 wydaje mi się najlepsza stylistycznie. Nie było jeszcze ogromnych wlotów powietrza (Audi Single Frame),  a auto wyglądało nowocześnie. Może nie jest porywające, ale moim zdaniem wygląd dobrze znosi próbę czasu i na pewno nie wydaje się przestarzały.


Szczególną uwagę nadal przyciąga oryginalna stylizacja tylnej części nadwozia limuzyny z silnie zaokrągloną linią dachu, mocno pochyloną szybą tylną oraz wyobloną pokrywą bagażnika. Dzięki zwartej konstrukcji nadwozia i dynamicznej sylwetce, limuzyna robi wrażenie nieco mniejszego samochodu, niż jest w rzeczywistości. Podobne wrażenie sprawia wersja Avant, która w rzeczywistości jest pojemnym i funkcjonalnym kombi.
Ależ się pozmieniało - dziś mamy auta, które są projektowane, by wyglądać na większe, niż w rzeczywistości. Najbardziej jaskrawym przykładem jest Mitsubishi Colt z na siłę wepchniętym frontem od Lancera i Chevrolet Aveo.

W każdym razie A6 było wtedy oferowane z benzynowymi silnikami 1.8 125 KM,  1.8T 150 KM, 2.4 V6 165 KM i 2.8 V6 193 KM. Z diesli było sprawdzone 1.9 TDi 110KM, które zostało szybko zastąpione przez wersję z pompowtryskiwaczami, która miała 115KM. Do tego był znany z awaryjności 2.5 V6 TDi 150KM. Sportowe wersje (S6 i RS6) miały dopiero nadejść. Dziś silniki o mocach poniżej 150KM ledwo starczą do aut kompaktowych. Wtedy napędzały limuzynę klasy wyższej i nikt nie narzekał.


Niewiele osób w Polsce mogło sobie wtedy pozwolić na A6, więc decyzja o montażu tutaj tego modelu wydaje mi się dość osobliwa. Ale za to teraz można drażić niektórych właścicieli A6 chwalących się niemiecką solidnością, mówiąc im, że mają auto składane w tym samym kraju, co 126p.

Seat

Cordoba, Inca

Seat Cordoba był u nas montowany od 1996 roku. Zarówno w wersji sedan, jak i kombi (Vario). Do tego wersja dostawcza, zwana Inca. W ofercie Seata było też coupe. Auto było właściwie Volkswagenem Polo Classic/Variant z nieco zmienionym nadwoziem za mniejszą cenę.


We wszystkich odmianach, Cordoba wyróżnia się pojemnym bagażnikiem i wystarczająco przestronnym, komfortowym wnętrzem dla pięciu pasażerów.
Bagażnik faktycznie był spory. Seata Cordobę, w wersji sedan 1.4 60KM mieli kiedyś moi rodzice, więc go całkiem nieźle pamiętam. Ale z tym komfortowym wnętrzem dla pięciu pasażerów to lekka przesada. Z tyłu było dość ciasno. Chociaż, w czasach, kiedy za auto rodzinne uznawane było Tico, było to i tak więcej, niż przyzwoicie.


W ofercie były silniki 1.4 60KM, 1.6 75KM, 1.6 100KM, 2.0 115KM, 2.0 150KM (tylko coupe), oraz diesle: wolnossący 1.9 64KM i turbodoładowany 1.9 TDi w wersjach 90KM i 110KM.

Na pustym placu uczyłem się jeździć autem rodziców, właśnie z najsłabszym 1.4 60KM. Pamiętam, że wszystko w nim działało opornie. Sprzęgło wciskane kopniakiem, zmiana biegów wymagająca walki z dźwignią, brak wspomagania. Uwielbiałem to auto. Później, gdy kontynuowałem naukę Citroenem Xsara, nie mogłem na początku nim ruszyć z miejsca wszystko działało lekko i delikatnie - za lekko i za delikatnie.
 

Zawieszenie było dość koszmarne - trzęsło mocno, a i tak przechylało się bardzo na zakrętach. Ale i tak auto wspominane jest w mojej rodzinie bardzo miło. W końcu była limuzyna (prestiż!) ze standardowym spojlerem (sport!). Fakt, ze przy mocy 60 KM ten spojler służył tylko za ułatwienie parkowania - widać było gdzie się tył kończy. Były też elektrycznie sterowane szyby z przodu. Poza tym był silnik i cztery koła, na tym wyposażenie się kończyło.  


O klasie, jaką reprezentuje Seat Cordoba świadczy fakt, że w ślad za tym modelem podążył Volkswagen, oferując, z wyjątkiem wersji 2-drzwiowej, bliźniacze modele zwane Polo Classic.
W sumie zawsze mnie to zastanawiało. Po co VW zrobił dokładnie to samo dwa razy, by potem sprzedawać pod różnymi znaczkami i z różnymi cenami. Że niby Polo miało być bardziej prestiżowe? No cóż, aspiracje do prestiżu VW jak widać miał już od dawna.

Inna sprawa, że modele Ibiza i Cordoba przeszły w 1999 roku modernizację.



Volkswagen


Polo

Najmniejszy z montowanych u nas VW był właściwie tym samym co jego odpowiednik w gamie Seata. Różnił się tylko stylistyką, dlatego nie będę o nim za dużo pisał. Dostępne były wersje trzy-, pięcio- i czterodrzwiowe, oraz kombi. 


W odróżnieniu od Seata, w ofercie nie było wersji z silnikiem 2.0 150 KM. Był za to diesel 1.7 o mocy 60 KM.

Polo uznawany jest powszechnie za jeden z najlepszych małych samochodów dostępnych na rynku europejskim, ponieważ żaden z jego konkurentów nigdy jeszcze nie prezentował tak dobrych walorów użytkowych, nie miał tak atrakcyjnej formy nadwozia, nie był oferowany w tak licznych wersjach i nie dysponował tak różnorodną paletą jednostek napędowych i tak bogatą ofertą dodatkowego wyposażenia.
No tak, oferta dodatkowego wyposażenia była faktycznie bogata. Głownie dlatego, że seryjnie w tym aucie nie oferowano nic.


Oprócz wersji osobowych, w Polsce montowany był też wariant dostawczy, zwany Caddy.


Passat


Obiekt westchnień polskich kierowców i fanów niemieckiej technologii. Montowany w Polsce. Czyli Passat B5.
W stosunku do swych bezpośrednich konkurentów, jest on pojazdem nieco wyższej klasy, dzięki czemu zyskał nową grupę, bardziej wymagających i zamożniejszych nabywców.
Obecna grupa nabywców wymaga jedynie najtańszego sposobu na prestiż i małego spalania TDi wraz z możliwością taniego serwisowania u pana Henia w stodole. Co w sumie nadal zalicza ich do wymagających nabywców. A jak potrzebny będzie remont zawieszenia w tej generacji Passata, to i bycie zamożnym nie zaszkodzi.


Według założeń firmy wersja kombi, zwana Variant, produkowana będzie w większej liczbie egzemplarzy, niż klasyczna limuzyna.
Biorąc pod uwagę, o ile częściej można na ulicy spotkać właśnie kombi, wygląda na to, że założenia zostały spełnione.


W 1999 roku, w Passacie oferowane były silniki benzynowe 1.6 101KM, 1.8 125KM, 1.8T 150KM, 2.3 VR5 150KM (o tym, dość dziwacznym silniku będę musiał chyba kiedyś napisać) oraz 2.8 V6 193KM. Do tego turbodiesel 1.9TDi 90KM lub, w wersji z pompowtryskiwaczami, 115KM. W najmocniejszej wersji benzynowej, standardem był napęd na cztery koła zwany Syncro.

Auto było całkiem komfortowe i nieźle się prowadziło. Było sporą odmianą po dobrym, ale dość prostym poprzedniku.

Co by o Passacie nie mówić, sylwetka auta była spójnie zaprojektowana. Bez ekstrawagancji,ale za to dzielnie opiera się próbie czasu. No i jakby nie patrzeć B5, nawet po 18 latach od premiery (1996 rok) nadal wielu osobom kojarzy się z prestiżowym autem, co też jest sukcesem. Co mają w głowach te osoby, to już inna sprawa.
Passat jest pojazdem, który nie wymaga specjalnej reklamy, ponieważ najważniejszą rekomendacją są liczne egzemplarze poprzednich generacji tego modelu, które w doskonałym stanie technicznym ciągle jeszcze są widoczne na drogach wielu krajów.
No cóż, z tym doskonałym stanem technicznym, to moim zdaniem różnie bywa.

Oprócz wymienionych aut, VW montował u nas też model Transporter/Caravelle. Ale ja się skupiam na pojazdach osobowych.

Honker


2324

Auto niszowe, ale w armii używane do dziś. Jedyny polski samochód terenowy produkowany seryjnie. Wersję cywilną widziałem osobiście tylko raz. I to dawno. W każdym razie samochód był produkowany od 1988 roku. Auto proste, o dobrych właściwościach terenowych, ale uciążliwe w użytkowaniu na co dzień.


Ten mocny, ale pomimo gruntownej modernizacji przestarzały pojazd, napędzany jest silnikiem Andoria Turbo Diesel 2,4 l/90 KM. Jest on oferowany jako 8-osobowe kombi ze stałym napędem 4x4 (prędkość 120 km/h, zużycie paliwa 11 l/100km).
Mimo wszystko uważam, że to auto stanie się w przyszłości poszukiwanym klasykiem w naszym kraju. Rzadko występuje, jest jedyną polską terenówką - kupować, póki handlarze nie żądają za nie milionów!

Tavria


1100

To ekstremalnie podporządkowane taniości auto było montowane w Łodzi. 

Fatalna jakość auta sprawiła, że próby eksportu do Europy Zachodniej nie powiodły się. Tylko w Polsce, gdzie auto jest montowane z części w dużym stopniu wytwarzanych w naszym kraju, auto zyskało swoich zwolenników (głównie z uwagi na niską cenę).
Tavrie z polskiej montowni były wyposażone w silnik 1.1 53 KM. Oprócz tego w ofercie ukraińskiego producenta był silnik 1.2 o mocy 51 KM. Podobno stanowił on wersję udoskonaloną mniejszego silnika. Jakim sposobem podczas udoskonalania uciekło 2 KM, nie wiem.


Poza trzydrzwiowym hatchbackiem, Tavria była wytwarzana też jako kombi zwane Dana.

ARO

W Polsce były produkowane także rumuńskie terenówki ARO. Udział polskich części wynosił zaledwie 10%. Budowane były u nas modele 10 i 244. Aro 10 było oferowane z silnikiem diesla Renault o pojemności 1.9 litra i mocy 65 KM, zaś w Aro 244 z dieslem Peugeota 2.5 litra o mocy 92 KM. Jako opcja były dostępne silniki benzynowe Dacia 1.6, Daewoo 1.6 oraz diesel Andoria.

Yugo Zastava

Ostatnią z marek produkujących swoje pojazdy w Polsce było Yugo Zastava. Modele Koral, Koral Cabrio i Florida były montowane w fabryce Damis, w Łodzi. Czyli tam samo, gdzie Tavrie i Aro.
W 1998 r, Damis zaprezentował własną wersję Korala ze zmienionym stylistycznie przodem pojazdu, w którym jest około 15% części polskich.

Podsumowanie

Zaczynając pisać ten tekst, sam nie spodziewałem się, jak obszerny się okaże. Pokazuje to, jak dużo samochodów było u nas produkowanych/montowanych. A należałoby do tego doliczyć jeszcze auta dostawcze. O ile w przypadku Daewoo-FSO i polskich Fiatów, myślę, że będziemy mieli za ileś lat wysyp ogłoszeń w stylu "PERŁA POLSKIEJ MOTORYZACJI! JEDYNY TAKI! ZOBACZ!", to dla opisywanych aut (nie licząc Honkera) wydaje się to mniej prawdopodobne. Ich producenci nie afiszowali się z tym, ze były one montowane w Polsce. Możliwe, że obawiali się skojarzeń z jakością wykonania Polonezów, co mogłoby się odbić na sprzedaży.

3 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego ale ta Tavria Dana podejrzanie przypomina mi obecnie produkowanego Rapida Spaceback. Designerzy Skody, zostaliście przejrzani! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A6 C5 to był kawał fajnego auta. Jeździłem przez 3 lata najgorszą możliwą wersją czyli 2,5 TDi Multitronic i o dziwno nic się nie zepsuło :)

    Gdyby nie 2,5 gwiazdki euro ncap to chętnie bym dzisiaj przygarnął takiego w wersji 2,7 turbo. Stylistyka fajna i nie przeszkadza mi wcale, że wnętrze trochę niedzisiejsze.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Audi_A6#mediaviewer/Plik:Audi_S6_4B_Interieur.JPG

    Szkoda tylko, że obecnie ujeżdżane w większości przez wiejskich bucy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego niedzisiejsze :) Całkiem ok. Lepsze podświetlenie niż niebieskie w Golfach :P A te 2,5 gwiazdki, aż dziwne, trzeba by się przyjrzeć szczegółowo co tak zaniża wynik.

      A samo auto jest bardzo OK! :)

      Usuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum