niedziela, 24 sierpnia 2014

Mix warszawski o lekkim zabarwieniu militarnym

Nieco ponad tydzień temu postanowiłem odwiedzić miasto, w którym jeszcze nie tak dawno mieszkałem (miks do obejrzenia tu i tu oraz małe uzupełnienie tu). Czyli Warszawę. Okazją były Dni Wojska Polskiego. NIestety ilość oglądających przekraczała granice absurdu i zdjęć nadających się do pokazania wyszło niewiele. Na pocieszenie został spacer po centrum stolicy, gdzie udało się trafić na kilka ciekawych aut. 

A ponieważ jest to wycieczka do miasta, które dla marzących o pracy w korporacji jest rajem, to jako podkład muzyczny posłuży utwór Guns 'n Roses pod tytułem "Paradise City"


Swoją drogą  cały czas nie mogę się zdecydować, czy lubię tą ich muzykę, czy nie. Z jednej strony nieco to wszystko kiczowate, z drugiej wokal Axl'a Rose i gitara Slasha robią niesamowitą robotę i obaj panowie na prawdę zasługują na szacunek. Także odpalamy muzykę nie zastanawiając się nad nią za bardzo i oglądamy zdjęcia.

Warszawa powitała mnie Suzuki Super Carry ze znaczkiem Transformersów. Carry najwidoczniej transformuje się z małego vana w kupkę rdzy. Szkoda.


W dalszej drodze spotkałem zabytkowy autobus marki Jelcz.



Na ulicach stolicy można teraz spotkać Piaggio Ape służące za reklamę:


Ale w każdym razie powyższe pojazdy nie odciągnęły mnie od głównej imprezy tego dnia. Niestety, fotek nowoczesnego sprzętu wojskowego nie publikuję, bo za tłumem ludzi po prostu ledwo można było rozpoznać z czym ma się do czynienia. O sensownych zdjęciach nie było w ogóle mowy. Przy starszych pojazdach na szczęście ludzi było odrobinę mniej.


Z resztą nie do końca starszych, bo w większości były to repliki, jak na przykład tu:


Ale w tym tłumie fotografowało się i tak wszytko jak leci, nie zwracając za bardzo uwagi, co to jest.


Tu wnętrze nie miało prawie nic wspólnego z oryginałem. No chyba, że kierownice od 126p istniały już wtedy:


Obok imprezy stał zaparkowany Pontiac Firebird z żółtymi tablicami:


A po wyjściu z niej nadszedł czas na powrót do centrum miasta. Niedaleko tęczy, której podpalanie jest jedną z głównych rozrywek warszawiaków, stał zaparkowany Polonez na czarnych tablicach...


...a tuż przed nim Golf mk1 w bardzo przyzwoitym stanie:


W nieco dalszej okolicy stał Ford Probe w nietypowym zestawieniu kolorystycznym: czarne z czerwonym w białe łaty

przepraszam za palec na zdjęciu
   

 Idąc na północ można też spotkać Maruti:


A także Mercedesa w stanie wyglądającym na wrastający:


Kończymy zaś Chevroletem Corsica, czyli ucieleśnieniem najstraszniejszych lat amerykańskiej motoryzacji. 


Tak straszny, że aż cudowny:


I to by było na tyle. W Białymstoku na taką ilość musiałbym polować co najmniej tydzień. A w Warszawie wystarczył jeden dzień. W stolicy faktycznie życie pędzi szybciej.

3 komentarze:

  1. O G'n'R mam dokładnie taką samą opinię. Niemniej ten kicz trochę jednak przeważa i generalnie raczej ich nie słucham.
    Tak a propos kiczu to pośmigał bym czymś amerykańskim;)

    OdpowiedzUsuń
  2. GNR...bosz..."You could be mine" jest bardzo OK, reszta...well....
    - Carry bardzo bardzo.
    - Ape w Szczecinie robi za mobilną kawiarnię, było u mnie chyba ze dwa razy. Jak takiego nie lubić!
    - Przedwojenne militaria nie bardzo mnie kręcą...ale tłumy widać, oj widać!
    - Corsica - gdzie one wszystkie się podziały?

    OdpowiedzUsuń
  3. Borek WAD zawsze stoi przy Placu Konstytucji, a kiedyś 50 metrów obok parkował Duży Fiat Pick-up z numerami WAB :)

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum