sobota, 31 grudnia 2016

Motohistoria: Dakarowe Seaty

Wszyscy ekscytują się zwykłą zmianą daty z 2016 na 2017. Nie wiadomo czemu - w sumie dzień jak każdy inny. Ale za to w tym samym czasie, ma się wydarzyć coś, czym rzeczywiście warto się ekscytować. Startuje kolejna edycja Rajdu Dakar (w Argentynie), a także kolejna edycja Africa Eco Race, biegnącego trasą dawnego Rajdu Dakar - w Afryce. Ciekawe, czy kiedykolwiek zostanie uporządkowany ten bałagan wokół najbardziej znanego terenowego maratonu. Choć z drugiej strony zamiast jednego ciekawego wydarzenia są teraz dwa, czyli też fajnie. A jako że auta terenowe startują niedługo do ścigania się po pustyni, to warto przypomnieć jakiś dakarowy temat. Oczywiście z jakimś nietypowym autem. Pomysł zrobienia terenówki z Seata Toledo albo Cordoba, powinien wystarczyć. A nawet jeśli nie, to zapraszam do poczytania wcześniejszych wpisów dakarowych na blogu: tu kliknąć proszę.


Dział sportowy Seata przez wiele lat próbował zmajstrować coś, co mogłoby rywalizować na najwyższym poziomie w rajdach albo wyścigach. Kiedyś mieli np. pomysł na dwusilnikową Ibizę. W latach 90-tych jednak, zainteresowanie skierowano w stronę rajdów terenowych. Regulamin sportowy w tej kategorii bardzo odpowiadał Seatowi. Można było startować właściwie czym się chciało, udział seryjnych części mógł się ograniczać do kilku elementów nadwozia i tyle. Czyli coś jak obecnie niemal w każdej serii wyścigowej. Gdyby Seat chciał wtedy startować w WRC, musiałby zgodnie z regulaminem Grupy A (i najwyższej klasy A8), zbudować turbodoładowane auto z napędem na cztery koła i wprowadzić je do seryjnej produkcji (rywalizowali jednak w klasie A7 - co już było opisane). A na Dakar nie było to potrzebne. Stworzono więc Seata Toledo Marathon.


Auto zostało zbudowane pod koniec 1992 roku. Miało 5-cylindrowy silnik o pojemności 2100 ccm i maksymalnej mocy 330 KM. Silnik najprawdopodobniej pochodził z Audi. Napęd z niego był przekazywany na wszystkie cztery koła poprzez manualną skrzynię o sześciu przełożeniach. By zatrzymać Seata, z przodu i z tyłu zastosowano wentylowane tarcze hamulcowe. Wymiary samochodu to (dł./szer./wys.): 4320/1770/1620 mm. Rozstaw osi: 2800 mm, rozstaw kół: 1600 mm (zarówno z przodu jak i z tyłu). Samochód ważył 1350 kg. Zbiornik paliwa mieścił 400 litrów benzyny. Toledo Marathon poruszał się na felgach w wymiarze 7x18 cali wyposażonych w opony Michelin.


Na sezon 1993 podpisano umowę sponsorską z marką Repsol. Niestety, i tak pojawiły się problemy z finansowaniem startów terenowego Toledo. Debiut auta nastąpił w rajdzie Baja Portugal 1993. Za kierownicą usiadł wtedy Jose Maria Servia. Niestety nie udało mi się znaleźć informacji, które miejsce zajął, ani czy w ogóle dojechał do mety. O ile wiadomo, był to też jedyny start Toledo Marathon w sezonie 1993. W następnym roku program był jednak nieco bogatszy - samochód wystartował w Pucharze Świata Rajdów Terenowych. Erwin Weber zajął nim drugie miejsce w Baja Portugal. W Baja Spain zaś dojechał na trzecim miejscu. Czwarty był Jose Maria Servia za kierownicą drugiego egzemplarza Toledo. W greckiej rundzie pucharu, po raz kolejny Seat stanął na podium - drugie miejsce zajął Servia. 


Nie wiadomo co dalej stało się z Toledo Marathon. Ponoć trafiły w ręce prywatnych zespołów i startowały tylko w lokalnych rajdach. Znalazłem też informację, że w co najmniej jednym z nich zamontowano silnik 3,5 V6 i tak ścigano się do 1997 roku. Ale jakichkolwiek danych o tych startach nie udało mi się znaleźć. O ile mi jednak wiadomo, auto nigdy nie pojechało w Rajdzie Dakar.


Co się nie udało Toledo, udało się jednak Cordobie. Przynajmniej częściowo. Pod koniec lat 90-tych w Rajdowych Mistrzostwach Świata zmieniły się regulaminy i auta WRC nie musiały już tak mocno bazować na seryjnych jak w przypadku Grupy A. Seat wystawił więc Cordobę WRC, która świata nie zawojowała. Samochód startował w latach 1998-2000 i nie wygrał ani jednej rundy Mistrzostw Świata. Po zakończeniu programu WRC zostały jednak rajdówki. I jedną z nich postanowiono spróbować wykorzystać w Rajdzie Dakar. 


Nadwozie Cordoby WRC zostało nieco zmodyfikowane, wyposażone w terenowe zawieszenie i nowy silnik. Uznano bowiem, że od dwulitrowej, turbodoładowanej jednostki znanej z WRC, znacznie lepiej poradzi sobie na pustyni... diesel 1.9 TDi. Wzięto go z działu sportowego VW, czyli niewykluczone jest, że miał coś wspólnego z opisywanym już kiedyś Golfem kit-car TDi. Na potrzeby zapewnienia niezawodności, zdecydowano się nie przesadzać z wyciąganiem jak największej mocy z silnika. Wynosiła ona jednak całkiem przyzwoite 210 KM.


Auto pojawiło się na starcie Rajdu Dakar 2002. Konkretnie był to rajd Arras-Madryt-Dakar. Zaczęło się obiecująco: na pierwszym odcinku specjalnym zwycięstwo odniosła hiszpańska załoga Fernando Gil/Rafael Tornabell, jadąca właśnie Seatem Cordobą. Sukces ten powtórzyli na trzecim odcinku specjalnym. Niestety, po wjechaniu rajdu do Afryki, zaczęły się problemy techniczne. Najpoważniejsze z układem chłodzenia. Naprawy trwały na tyle długo, że do Dakaru Cordoba w prawdzie dojechała, ale poza klasyfikacją. 


Seat zdecydował się nie kontynuować programu i samochód został sprzedany dla hiszpańskiego kierowcy startującego w rajdach terenowych, Jaume Aregall. Auto kupił on bez silnika, gdyż VW nie zgodził się by ich wyczynowa jednostka napędowa trafiła w prywatne ręce. Nie jest wiadome co dalej napędzało terenową Cordobę, ale w 2005 roku znów pojawiła się ona na starcie Rajdu Dakar. Podczas dnia przerwy kolejny raz przekroczono limit czasu napraw i auto zostało ponownie wykluczone z klasyfikacji. Nie są znane dalsze losy samochodu.

I co? I koniec? A skąd! Litewski kierowca Vaidotas Žala w 2016 roku wystartował w Dakarze Seatem Leonem przebudowanym na auto terenowe. Samochód napędzany silnikiem 1.9 TDi na biodiesla, rywalizował wtedy w klasie T3. Na trzy etapy przed końcem rywalizacji Seat uległ niestety awarii i nie dojechał do mety. Niezrażony tym Vaidotas Žala ma powrócić w edycji 2017. Tym razem auto pojedzie w klasie T1.  Co ciekawe, maksymalna moc TDi ma wynosić 210 KM, tak jak w opisanej wyżej Cordobie. Choć oczywiście nie jest to ten sam silnik. 


Jak widać historia dakarowych Seatów toczy się dalej. I dobrze, będzie o czym robić wpisy w przyszłości. 


Zaś wszystkim czytelnikom życzę aby 2017 rok obfitował w absurdalne samochody. I spełnione marzenia oczywiście!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum