Poprzedni odcinek serii Lekcje Amatorskiego Motorsportu zakończyłem opisem pierwszego zwycięstwa, jakie udało się osiągnąć za kierownicą Hondy Civic V generacji. Jako, że sezon startów niedawno dobiegł końca, czas opisać co było dalej. Zapraszam na dalsze podsumowanie moich tegorocznych startów w cyklach Race Day oraz Samochodowych Mistrzostw Białegostoku (SMB).
Lekcja 63 - warto sprawdzić adresy sklepów z artykułami metalowymi w okolicy imprezy gdzie się startuje
III runda Race Day. Z jednej strony puchar za pierwsze miejsce w FWD1600 (marny wyczyn biorąc pod uwagę bardzo słabą frekwencję na tej rundzie, więc bardziej pamiątka z zawodów niż realne osiągnięcie), z drugiej dwie awarie. Najpierw odkręciła się i wyleciała jedna śruba mocująca silnik do nadwozia. Całe szczęście, że zawody odbywały się w sobotę. Szukanie w Internecie pozwoliło ustalić, że w odległości 14 km jest jeszcze otwarty sklep z artykułami metalowymi. Po upewnieniu się telefonicznie, że będą mieli pasującą śrubę, pojechałem tam wraz z dwoma kolegami, którzy towarzyszyli mi na wyjeździe. Po powrocie udało nam się tą śrubę zamontować. W czym wybitnie pomogło, ze jeden z kolegów był wystarczająco silny by odchylić silnik umożliwiając wepchanie jej na miejsce. Wyjechałem więc na kolejną sesję (w deszczu) i wróciłem do boksu z przerywającym od 7000 obr./min. silnikiem. Niestety, na zawodach nie udało się ustalić przyczyny tej usterki.
Lekcja 64 - na hopach warto czasem odpuścić
Tym razem dość trudna runda Samochodowych Mistrzostw Białegostoku. Typowo KJS-owo: trzy lokalizacje, 9 przejazdów, dojazdówki, nawet hopa i ciasne nawroty których nie lubię. Na jednym odcinku popełniłem błąd na nawrocie i musiałem cofać. Organizator zdecydował się też poprowadzić trasę tak, że w jednym miejscu auto odrywało się od ziemi. Ja decydowałem się tam nieco zwolnić by ograniczyć ryzyko przy lądowaniu. Niektórym konkurentom zdarzyło się zaś zakończyć tam udział w zawodach.
Mimo tych trudności, udało mi się zająć pierwsze miejsce w klasie K2 (na 13 startujących załóg) i 6-ste w klasyfikacji generalnej (na 41 załóg).
Lekcja 65 - zawsze warto dokładnie wiedzieć jakie części ma się w aucie
Trzeci start tego samego miesiąca, znowu Time Attack: IV runda Race Day. Na pierwszej sesji czas wyszedł całkiem przyzwoity, pozwalający objąć prowadzenie w klasie FWD1600 (gdzie tym razem zgłosiło się 8 aut). I to znów jadąc z pasażerem. Niestety na drugiej auto nagle zgasło. Winny okazał się palec rozdzielacza, który rozpadl się i zdemolował kopułkę aparatu zapłonowego.
Widoki po otworzeniu aparatu zapłonowego |
Wydawało mi się że jedno i drugie mam zapasowe. Niestety, jak się okazało, mam części do innego typu aparatu zapłonowego. I cały start szlag trafił. Na pocieszenie zostało to, że czas okrążenia z pierwszej sesji pozwolił utrzymać zwycięstwo w FWD1600. Jeden miesiąc, trzy imprezy, trzy awarie (śruba i dwa razy problem z zapłonem), trzy zwycięstwa. Bez sensu. Czyli pasuje do bloga.
Lekcja 66 - więcej odwagi
Rajd Bielska Podlaskiego w ramach SMB - startowałem we wszystkich edycjach i nigdy dotąd nie stanąłem na podium. No i w tym roku nie zapowiadało się lepiej. Zepsułem pętlę jadąc za ostrożnie a i raz gasząc silnik przez zblokowanie kół na hamowaniu. Potem goniłem, ale do wygrania klasy zabrakło 1,3s i skończyło się drugim miejscem. No ale przynajmniej jest w końcu podium w tym pechowym dla mnie rajdzie i do tego 9-te miejsce w klasyfikacji generalnej też wstydu nie przynosi. Auto zaś przetrwało go bez awarii, co nie było łatwe biorąc pod uwagę potężne wyboje na jednym z odcinków. I wniosek z tego startu jest taki, że na tak nierównych trasach trzeba jechać odważniej. W końcu po to jest ta płyta pod silnikiem.
Lekcja 67 - liczy się trzecie miejsce po przecinku
Niedługo po powyższym starcie, nastąpiła trzecia w tym roku wizyta na Torze Jastrząb (podczas V rundy Race Day) i trzecie zwycięstwo w FWD1600 na tym obiekcie. Nie było lekko. Udało się pokonać innego Civika V z takim samym silnikiem zaledwie o 0,004s!
Walka trwała przez cały dzień, łącznie sześć sesji. Rywal cały czas był z przodu. Na czwartą sesję założyłem na przód świeższe opony i to pozwoliło mi się do niego mocno zbliżyć. Na piątej pojechałem wszystko co się dało i osiągnąłem czas 01:29.085, obejmując prowadzenie w klasie właśnie o 0,004s.
Na szóstej sesji ani ja, ani mój konkurent nie zdołaliśmy już poprawić czasów. Szybciej najwidoczniej już się naszymi autami nie dało jechać.
Trasa była techniczna, wymagała nieco odwagi i pomysłu na tor jazdy. A jako, że nie było zbyt wiele długich prostych to mój Civic pokonał sporo teoretycznie lepszych aut, jak np. Lancery Evo X czy Lotus Exige.
Był to zdecydowanie mój najlepszy start w Time Attack odkąd ścigam się w tego typu zawodach. Walka przez cały dzień z mocną konkurencja, zrobione bardzo dużo kilometrów po torze, auto bez awarii, wygrana i poczucie, że pojechałem wszystko co się dało i jeszcze trochę. A do tego wiedziałem już ze po tym starcie mistrzostwo w klasie FWD1600 w serii Race Day jest już pewne na jedną rundę przed końcem sezonu.
Niestety, bateria w kamerce padła tuż po rozpoczęciu najszybszego okrążenia. Ale zachowało się niewiele wolniejsze:
Lekcja 68 - czasem kręte próby są fajne
Zazwyczaj lepiej czuję się na szybkich próbach, a typowo KJS-owe próby zręcznościowe mi nie odpowiadają. Tym razem, podczas V rundy SMB było inaczej. Pierwsza, bardzo techniczna próba pozwoliła mi objąć prowadzenie nie tylko w klasie K2, ale także w klasyfikacji generalnej. Niestety, na drugim jej przejeździe sędziowie wpuścili (znów) przede mnie wolniejszego zawodnika. No i z prowadzeniem w całych zawodach się pożegnałem (finalnie dojechałem na trzecim miejscu). Ale za to prowadzenie w klasie utrzymałem do końca ze sporym zapasem. Ogólnie gdyby nie sytuacja z trzeciej próby, byłby to bardzo przyjemny KJS.
Lekcja 69 - slicki w deszczu
Finał serii Race Day na torze Motopark Ułęż. Szybko, bez presji (bo mistrzostwo w FWD1600 już i tak pewne), ale za to w zmiennych warunkach. Niedogrzane slicki powodowały dość ciekawe zachowanie auta. A jednocześnie wody na torze nie było na tyle dużo by opłacało się zakładać opony z bieżnikiem. Ale nie narzekam - było fajnie (choć zimno i wietrznie) i ponownie wygrałem klasę FWD1600. Plus nauczyłem się lepiej wyprowadzać Hondę z poślizgów. Choć nie zawsze skutecznie, jak widać na filmie podsumowującym start:
No i jako, że ten i poprzednie dwa starty wszystkie odbywały się w październiku, to udało sie powtórzyć wyczyn spod znaku jeden miesiąc, trzy starty, trzy zwycięstwa. Tym razem bez awarii.
Lekcja 70 - liczenie punktów
KJS Rajd Niepodległości w ramach SMB. Ciekawe próby, ale moje tempo było bardzo ostrożne. Dojechałem na drugim miejscu w klasie K2. Do połowy zawodów nawet prowadziłem w kasie, nawet pomimo kolejnej sytuacji z blokowaniem przez wpuszczonego przede mnie wolniejszego zawodnika, jednak potem nie potrafiłem tego utrzymać. Zbyt mocno się skupiłem na zdobyciu punktów, które pozwoliły mi zapewnić sobie mistrzostwo w klasie K2 w SMB na rundę przed końcem sezonu.
Lekcja 71 - zimowe "nalewki" działają dobrze tylko na śniegu
Ostatnią imprezę sezonu i ostatnią tegoroczną rundę SMB chciałem pojechać już tylko dla przyjemności. Niestety, ciężko nazwać ten start przyjemnym. Opony Profil Alpiner (tzw. nalewki, czyli opony bieżnikowane), które znakomicie spisywały się na śniegu, w brei pośniegowej i na mokrym asfalcie sprawiały, że ciężko było trafić w drogę. Do tego impreza miała problemy organizacyjne - jeden odcinek odwołano po tym jak okazało się, że próba zmieniła układ w trakcie jej trwania (!), na pozostałe trzeba było czekać jakąś absurdalną ilość czasu w ogromnych kolejkach. Do domu wróciłem poirytowany a frajda z jazdy była żadna, mimo że jedna z prób odbywała się w dość ciekawej lokalizacji. Drugie miejsce w klasie K2 nie poprawiało nastroju ani trochę.
Podsumowanie
Ogólnie ten sezon uważam za najlepszy w swojej "karierze" (o ile można tak nazwać jeżdżenie w czysto amatorskich cyklach). Były awarie, było trochę błędów, czasem trzeba było się bardziej postarać i pojechać odważniej. Ale w porównaniu do beznadziejnego sezonu 2020 to są to drobiazgi. A w porównaniu do wcześniejszych lat też jest zupełnie dobrze. Wystarczy spojrzeć na statystykę.
Na 12 tegorocznych startów w dwóch seriach (6x Race Day i 6x SMB) udało się osiągnąć:
-12 miejsc na podium w klasie
-7 zwycięstw w klasie (5x w FWD1600 w Race Day, 2x w K2 w SMB)
-Tytuły mistrzowskie w FWD1600 w Race Day i w K2 w SMB - oba zapewnione na rundę przed końcem cyklu
O takich wynikach w poprzednich autach mogłem tylko pomarzyć. Civic okazał się nieco kapryśny, ale jak widać całkiem skuteczny w osiąganiu dobrych wyników. Powrót do imprez typu Time Attack poszedł zdecydowanie lepiej niż mogłem sobie wymarzyć. W KJS-ach też poszło dobrze, choć frajda z jazdy w nich jest jakoś coraz mniejsza i w sumie jeżdżę w nich głównie dlatego, że wpisowe jest niskie i mam je na miejscu. Wypadałoby w przyszłym sezonie poszukać sobie jakiegoś nowego wyzwania. Mam pomysł na jeden ciekawy start, ale zobaczymy na co pozwoli czas i budżet. Jeśli uda się coś interesującego pojechać to na pewno opiszę to w tej serii.
Puchary za wygrane w tym sezonie |
Zdjęcie z gratem bez związku z tematem
Dziś w programie Passat kombi:
0 komentarze:
Prześlij komentarz