Witam w kolejnej edycji Zbioru Dziwnych Fur. Dziś przyjrzymy się kilku pickupom z silnikami umieszczonymi z tyłu. Jest to jedno z najbardziej absurdalnych nadwozi jakie można skonstruować, bo tam gdzie powinna być przestrzeń ładunkowa, jest silnik, który zajmuje miejsce. A z przodu można wtedy mieć mało ustawny bagażnik, albo w ogóle nic. Jedyna zaleta takiego rozwiązania to to, że jest tanio, jeśli już produkujemy popularne auto tylnosilnikowe na którym można taki wynalazek oprzeć. Dlatego VW robił dostawczaki od T1 do T3 tyle lat...
1. VW Typ 825
...ale wcześniej zrobili jeszcze jeden pojazd użytkowy z takim układem napędowym. Pickup właśnie. Był to Typ 825. Czyli pickup na bazie auta popularnie zwanego u nas Garbusem.
Jest o nim bardzo mało informacji. Zachowało się też niewiele zdjęć. Projekt był w sumie tak idiotyczny, że nie dziwię się, że VW się nim nie chwali. Bo oto mamy pickupa który ma w prawdzie małą przestrzeń bagażową, ale za to umieszczoną bezsensownie wysoko jak w Syrenie R20. Wspaniały przejaw niemieckiej myśli technicznej.
Pod pakązaś znajdują się drzwiczki umożliwiające dostęp do silnika. Zwróćmy też uwagę na malutkie wloty powietrza umieszczone z tyłu, po bokach pojazdu.
A ponieważ zorientowano się, że auto zbyt praktyczne nie jest, to przerobiono je na miniaturowy ciągnik siodłowy, żeby móc przewozić większe ładunki na naczepie. Taki właśnie pojazd wykorzystywano do użytku własnego fabryki VW:
Ponoć powstało 45 sztuk VW Typ 825. Głównie właśnie na wewnętrzny użytek. Możliwe, że kilka z nich trafiło do wojska. Nie udało mi się wyszukać informacji by jakikolwiek egzemplarz przetrwał do dziś. Można za to sobie zbudować model tego pojazdu:
VW zbudował jeszcze inne dostawcze Garbusy, z zamkniętymi przestrzeniami ładunkowymi. Typ 81:
W roku 1962 studio projektowe Ghia zaprezentowało pickup nazwany 500 Ziba. Oparto go o fiata 500 Giardiniera (czyli wersję kombi modelu 500).
Powstał jeden egzemplarz. Nie wiadomo, czy dotrwał do naszych czasów (prawdopodobnie nie). Za to powstało wiele przeróbek 500-tek na pickupy, wykonanych przez ich właścicieli. Poniżej dwa przykłady:
3. Chevrolet Corphibian
Chevrolet Corvair to samochód wokół którego narosło wiele legend. Szczególnie dotyczących ponoć koszmarnego prowadzenia. Z tym już się raz na Autobezsensie rozprawiałem, opisując sukcesy wyścigowych Corvairów (wpis znajdziecie tutaj). Warto też przypomnieć, że tylnosilnikowy samochód Chevroleta dysponował też wersją dostawczą, z całkiem ciekawym sposobem załadunku. Corvair Rampside miał bowiem możliwość załadunku od boku:
Oprócz niego był oferowany wariant Loadside ze standardową klapą. Ogólnie był to dość interesujący pojazd. Jedyny z dziś opisywanych, który faktycznie mógł być dość praktyczny. Dlatego więc nie będę się rozpisywał nad nim długo i polecę Wam obejrzeć odcinek Jay Leno's Garage w którym jest bardzo szczegółowo pokazany: link.
Ja zaś zajmę się tu czymś bardziej nietypowym, co powstało na bazie tego pojazdu W roku 1961 inżynierowie pracujący dla marki Pontiac (wchodzącej w skłąd GM), Richard E. Hulten i Roger D. Holm w wolnym czasie przerobili Corvaira pickup na amfibię. Nazwali to Corphibian. Nazwa była połączeniem słów Corvair i "amphibian" (płaz). No bo płazy mogą żyć zarówno w wodzie jak i na lądzie. W sumie jakby u nas robić amfibię na bazie np. Poloneza to by ją można nazwać Płazonez. A jak miałoby być tylnosilnikowo, to na bazie Malucha: Płazuch. No ale wróćmy do tematu.
Samochód miał uszczelnione nadwozie, wzbogacone o elementy z włókien szklanych. Wydłużono mu tylną część by zmieścić tam układ hydrauliczny pozwalający napędzić z silnika dwie śruby napędowe by poruszać się po wodzie. Silnik to oczywiście standardowa jednostka Corvaira: sześć cylindrów w układzie bokser, chłodzone powietrzem, z maksymalną mocą 65 KM. Połączono go z automatyczną skrzynią biegów.
Na pace umieszczono dźwignie służące do poruszania sterem i regulowania prędkości. Idea była taka, że po wjechaniu do wody, wysiadało się z kabiny i dalej płynęło kierując z przestrzeni ładunkowej.
Przez dwa lata konstruktorzy próbowali namówić GM do wprowadzenia tego pojazdu do seryjnej produkcji. Uznano jednak, że zbyt mało osób będzie czymś takim zainteresowane. Zachował się za to film z testów prototypu:
Sam prototyp przetrwał zaś do czasów obecnych i został w roku 1993 odrestaurowany. Znajduje się w Lane Motor Museum, w USA.
Żona poszła na spacer z dzieckiem, a wróciła ze zdjęciami pięknie spatynowanej Corvette (i dzieckiem też):
0 komentarze:
Prześlij komentarz