Ostatnio na poznajemysamochody.pl pojawił się artykuł o brazylijskich autach. I od razu mi przypomniał, że ja o tym temacie strasznie mało na Autobezsensie pisałem - raz tylko pojawił się wpis o FNM Alfaa Romeo Onça. Czas nieco nadrobić zaległości.
Marka Gurgel jest dobrze znana miłośnikom brazylijskiej motoryzacji (o ile tacy istnieją). Renomę zdobyła budując pojazdy terenowe na bazie VW Garbusa, wyposażone w nadwozia z tworzyw sztucznych. Ale to nie znaczy, ze nie eksperymentowała z innymi rodzajami napędu.
W 1974 zaprezentowano bowiem coś, co wyglądało na auto inspirowane trapezem:
Nazywało się to Gurgel Itaipu E150. Nazwa nawiązywała do tamy i elektrowni wodnej Itaipu, znajdującej się na rzece Paraná, na granicy brazylijsko-paragwajskiej. Dlaczego akurat elektrowni? Ano dlatego, że byl to pierwszy w Ameryce Łacińskiej samochód elektryczny!
Jako źródło napędu służył silnik elektryczny o mocy 3 kW (4 KM), przenoszonej na koła przy pomocy przekładni o stałym przełożeniu. Bieg wsteczny realizowano po prostu kręcąc silnikiem w drugą stronę - co można było wybrać przesuwając wajchę między fotelami. Za zasilanie odpowiadało dziesięć baterii 12V połączonych szeregowo. To one były powodem dość sporej masy autka w stosunku do jego wymiarów. Ważyły one bowiem aż 320 kg, podczas gdy cala reszta pojazdu miała masę 460kg. Razem dawało to 780kg. Itaipu E150 było dwuosobowe i miało wymiary (dł./szer./wys.) 2650/1400/1450 mm, oraz rozstaw osi wynoszący 1620 mm.
Zasięg wynosił między 60 a 80 km zależnie od stylu jazdy. Maksymalna prędkość: 60 km/h. Czas ładowania baterii do pełna: 10 godzin. Na poniższym filmie widać jak to jeździ (w porównaniu do sporo nowszego elektrycznego auta Nova):
Pojazd miał wejść do produkcji w grudniu 1975 roku. Niestety na przeszkodzie stanęła jego koszmarna jakość wykonania i ciągłe problemy wynikające ze stosowania technologii, której konstruktorzy dopiero się uczyli. Podobno Itaipu także koszmarnie się prowadziło. Wszystko to sprawiło, że zbudowano zaledwie około 20 sztuk, po czym poddano się i powrócono do robienia dziwadeł na bazie Garbusów.
Ale nie na długo - już w 1980 roku zaprezentowano model Itaipu E400. Był to elektryczny samochód dostawczy.
Tym razem zastosowano silnik o mocy 10 kW, czyli 13 KM (choć niektóre źródła podają 8 kW). Co ciekawe, tym razem połączono go z ręczną skrzynią biegów z VW. Miała cztery przełożenia, plus wsteczny. Jeździło się tym jak zwykłym samochodem - wciskamy sprzęgło, uruchamiamy silnik i jedziemy. Podobno tylko przy zmianie biegów trzeba było się ze sprzęgłem obchodzić w miarę delikatnie by uniknąć szarpania.
Zawieszenie i układ hamulcowy również pochodziły z aut VW.
Itaipu E400 miał ładowność wynoszącą 400 kg przy masie własnej 1470 kg. Mierzył 3,82 metra długości i 1,63 metra wysokości (nie udało mi się znaleźć danych co do szerokości). Osiągał prędkość maksymalną 80 km/h, a zasięg wynosił około 100 km. Najlepszy wynik, jaki osiągnięto podczas testów to 127 km.
W 1983 roku zaprezentowano wersję CD - z podwójną kabiną.
Co ciekawe, ze względu na koszt baterii, rozważano ich wydzierżawianie użytkownikowi pojazdu. Coś takiego, jak obecnie stosuje Renault. Jak widać Francuzi nie wymyślili w tej kwestii nic nowego.
Itaipu E400 całkiem nieźle sprawdzał się jako miejskie auto dostawcze do przewozu niedużych towarów. Korzystały z niego także np. firmy telekomunikacyjne.
Niestety nie udało mi się znaleźć informacji, ile egzemplarzy tego pojazdu wyprodukowano.
0 komentarze:
Prześlij komentarz