czwartek, 12 listopada 2015

Poznajemy sporty motorowe: wheelstanders

Wszyscy kojarzymy widok dragstera podnoszącego przednie koła przy starcie. Jest to skutek uboczny dużej mocy i przyczepności. Aby go ograniczyć stosuje się tzw. wheelie bars. Czyli podpórki niepozwalające przednim kołom zbytnio oderwać się od ziemi.

Istnieje jednak pewna kategoria aut, gdzie podnoszenie przednich kół jest bardzo mile widziane. To tzw. wheelstanders (pozostanę przy angielskiej nazwie). Auta te są budowane, by przejechać jak największy dystans tylko na tylnych kołach. A powstały właściwie przypadkiem.


Bill "Maverick" Golden był kierowcą ścigającym się na ćwierć mili, a także sprawnym mechanikiem. Karierę zaczynał pod koniec lat 50-tych. Najchętniej jeździł samochodami marki Dodge, dzięki czemu z czasem nawiązał współpracę z Chryslerem (do którego należał i należy Dodge). Stał się ich kierowcą fabrycznym, odnoszącym spore sukcesy.

W 1964 roku, dział sportu Dodge'a postanowił nieco poeksperymentować i stworzył auto na bazie pickupa A100. Krótki rozstaw osi i centralnie umieszczony (za kabiną) silnik 426 Hemi sprawił, ze auto było potwornie trudne w prowadzeniu nawet na prostej o dystansie 1/4 mili. Jedynym kierowcą, który umiał sobie z nim jakoś poradzić i przejechać te 402 metry bez wypadku był właśnie Bill "Maverick" Golden.

źródło: http://blog.hemmings.com
Nowa maszyna została nazwana "Little Red Wagon" i jako dragster nadal była koszmarna - większość dystansu przejeżdżała na dwóch kołach, podnosząc przód przy każdym dodaniu gazu. Jakimś cudem była w stanie robić czasy w granicach 11,5 sekundy. Mimo to, konkurenci byli szybsi i nie dawali szans czerwonemu pickupowi. Ale uwielbiali go kibice. Zamiast więc próbować poprawić auto lub zastąpić je czymś sensowniejszym, Dodge i Golden (który później odkupił pojazd) wystawiali "Little Red Wagon" w charakterze atrakcji dla widzów. 


Odkąd z auta wyścigowego "Little Red Wagon" stał się autem pokazowym, przeszedł kilka modyfikacji. Najważniejszą był system sterowania. Skoro auto poruszało się głównie na tylnych kołach, to trzeba było jakoś nimi sterować. Poradzono sobie z tym w dość prosty sposób, montując hamulce tarczowe Hurst  uruchamiane oddzielnie dla lewego i prawego koła. Aby skręcić, potrzeba było tylko przyhamować wewnętrzne koło przy pomocy jednej z dwóch dźwigni umieszczonych przy kierownicy. Do tego z tyłu, przy rozbudowanym "wheelie bar" i stanowiącej jego część klapie bagażnika, zastosowano osiem amortyzatorów o różnej sile tłumienia. Miało to na celu poprawienie kontroli auta w momencie, gdy opierało się o nawierzchnię tylną częścią nadwozia. W latach 70-tych zmieniono też pozycję kierowcy tak, by siedział po środku kabiny, co dawało lepsze wyczucie samochodu.

źródło: http://www.oldcarsweekly.com
Powstały w sumie cztery egzemplarze "Little Red Wagon". Pierwszy i drugi rozbito w latach 60-tych. Z ich szczątków zbudowano trzeci, który rozbito dopiero w 1975 roku. Czwarty jeździł po dragstripach aż do 2003 roku. Z Billem Goldenem za kierownicą. Po czym zarówno kierowca jak i auto przeszli na emeryturę. Obecnie auto znajduje się w prywatnej kolekcji. Bill "Maverick" Golden zmarł we wrześniu tego roku. Miał 82 lata. Tutaj można zobaczyć ciekawy film z czasów kiedy jeszcze pojawiali się na torach: link.

Zarówno "Maverick", jak i jego osobliwy pojazd zainspirowali wiele osób do budowania aut, które będą jeździć z przednimi kołami w powietrzu. 

Większość z nich miała na celu tylko i wyłącznie podobać się widzom. Traktowane były i są jako taki dragsterowy żart. Tak było choćby z autem noszącym nazwę "Back-up pickup", w którym nadwozie Forda Econoline założono tyłem do przodu. Centralnie umieszczony silnik 427 ci (7,0 litra), również konstrukcji Forda, zapewniał dość momentu obrotowego i mocy, by przednie koła nie dotykały zbyt często ziemi.


Auto zostało niedawno zrekonstruowane. Na poniższym zdjęciu wnętrza widać dwie dźwignie do uruchamiania hamulców tylnej osi (sterowanie takie samo jak w "Little Red Wagon"), umieszczone przed lewarkiem zmiany biegów.

źródło: http://www.hotrod.com
"Przód", źródło: http://www.hotrod.com
"Tył", źródło: http://www.hotrod.com
Aby widzieć, dokąd jedzie, kierowca musiał się wychylać przez boczna szybę. W niektórych wheelstanderach radzono sobie z tym inaczej - wycinając dziurę w podłodze.

Choć nie było to konieczne w przypadku auta o nazwie "Paddy Wagon", zbudowanego przez Gary'ego Watsona na bazie Chevroleta Corvair Greenbrier Van:

źródło: http://bangshift.com
Silniki większości tych konstrukcji umieszczano jak najbliżej tylnej osi, by przód był jak najlzejszy. W zależności od użytego nadwozia, czasem trzeba było więc zamienić miejscami kierowcę i jednostkę napędową. Jak w przypadku Fugitive Corvette:

źródło: http://bangshift.com
Nie ograniczano się też tylko do nadwozi vanów i samochodów osobowych:


Jednak nie wszystkie z tych aut służą tylko jako pojazdy pokazowe. Danny O'Day zasłynął jako kierowca najszybszego wheelstandera w historii. 


"Superwinch", wyposażony w nadwozie przypominające Forda '34 i Big Block Chevroleta, przejechał 1/4 mili w 8,546 sekundy. Na dwóch kołach. Osiągając na mecie 157,04 mil na godzinę (252,73 km/h). Niestety, nie udało mi się znaleźć filmu z tego przejazdu. Ale niewiele słabszy wynik można obejrzeć poniżej:


Obiektywnie rzecz biorąc te pojazdy nie mają najmniejszego sensu (w końcu dlatego trafiają na ten blog). Nie zapominajmy jednak, że stanowią istotny element całej dragsterowej kultury. Mimo, że pojawiają się na torach od wielu dekad, nic nie zapowiada, by zmniejszała się popularność. Wręcz przeciwnie, powstają kolejne wheelstandery. Co jest ciekawe, biorąc pod uwagę, że wszystko zaczęło się od źle skonstruowanego, czerwonego pickupa marki Dodge.

1 komentarz:

  1. ekstra, Corvette wygląda jak startująca rakieta!

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum