Witam w kolejnej części cyklu Lekcje amatorskiego motorsportu, gdzie opisuję swoje przygody za kierownicą w rozmaitych zawodach dla amatorów i staram się z nich wyciągnąć jakieś wnioski. Ostatnia część opisywała początek sezonu 2020, który miał się dla mnie okazać najtrudniejszym od lat. I nie tylko przez stan epidemii covid-19. Z jej względu odwołano z resztą drugą rundę sezonu Samochodowych Mistrzostw Białegostoku (SMB) 2020. Na trzecią jednak udało się zdążyć z budową nowego auta rajdowego: Hondy Civic V generacji.
Ja i mój obecny pilot gdy pierwszy raz właczył sie VTEC |
Lekcja 54 - 0,2s to bardzo dużo
Najpierw po zbudowaniu wyszedł problem z silnikiem. Bazą był Civic 1.5 do którego w ramach budowy zamontowano silnik B16A2 - 1.6 160 KM. Niestety, miał być w idealnym stanie a wyszło ze 10 minut jazdy powoduje zniknięcie połowy oleju z silnika. Udało się dogadać, że zostanie wymieniony na inny na korzystnych dla mnie warunkach, zaś w międzyczasie mam pojechać dwie rundy SMB póki będzie dostępny silnik B16 w faktycznie idealnym stanie. Ok, więc jedziemy. Na prawym fotelu moją żonę zastąpił kolega, który wcześniej ścigał się Nissanem Almerą. Cóż, auto rajdowe to nie są warunki dla kobiety w ciąży. III runda SMB ubiegała wiec pod znakiem nauki nowego auta, tak bardzo różnego od tego z czym miałem do czynienia wcześniej. Zmienne warunki pogodowe sprawiły że przed ostatnią próbą byłem na prowadzeniu klasy K2. Niestety, na ostatnim odcinku straciłem zbyt dużo i spadłem na drugie miejsce ze stratą zaledwie 0,2s do zwycięzcy. No ale przynajmniej wyglądało na to, że auto ma potencjał.
Lekcja 55 - nagły downsizing
IV Runda SMB 2020 - zaczęło się przyzwoicie, a na drugim odcinku silnik przeszedł w tryb trzycylindrowy. Nie dało się tak jechać. Jak się później okazało, przyczyną nagłej zmiany silnika 1.6 R4 w 1.2 R3 była awaria świecy zapłonowej. No cóż, silnik i tak był do wymiany, wiec od razu samochód został odstawiony do serwisu.
Lekcja 56 - valneło
Nowy silnik wstawiony, szybkie testy wykazały, ze tym razem faktycznie działa jak stan idealny. W takim razie trzeba by gdzieś pojechać. Np. na jakiś track day. Wszedł z tego wyjazd na tor Jastrząb i dwie awarie. Najpierw awaria lawety: 70 km od celu pękła opona . A w Peugeot Boxer jest debilny system zwalniania koła zapasowego. Który się zaciął i koła nie dało się wyciągnąć. W dwuletniej autolawecie... No trudno, zadzwonione po pomoc, laweta porzucona, dalej ja i kolega z którym dzieliliśmy zestaw pojechaliśmy na kołach. Na Jastrzębiu przejechałem 9 kółek i padło nowe sprzęgło. Jak się okazało później, wada fabryczna. Potem jeszcze godziny czekania na podstawienie sprawnej lawety. Do domu wróciłem po 03:00 w nocy.
Ogólnie Autodrom Jastrząb na plus, bardzo fajny obiekt. Zdecydowanie polecam go odwiedzić. Zaś lekcją na przyszłość jest unikanie części marki Valeo. Powinni zmienić nazwę na Valneło.
Lekcja 57 - szykan nie warto omijać
Rajd Bielska tradycyjnie w moim wykonaniu beznadziejny: kara 30 sekund za ominięcie szykany. Moja wina - zblokowałem koła na hamowaniu. Gdyby nie kara byłoby podium w klasie, ale po raz kolejny nie wyszło.
Lekcja 58 - ciężki problem
Rajd Niepodległości w ramach SMB pokazał, że nadal wjeżdżam się w auto. Na próbach rozgrywanych na białostockim torze, który dobrze znam, czasy były na poziomie pierwszej 6-9 klasyfikacji generalnej. Niestety, na pozostałych odcinkach jeszcze jechałem za mało odważnie i tam traciłem. Finalnie wyszło 13-ste w generalce na 61 załóg i 4te w klasie (na 17 załóg). Czyli sporo do poprawy. A najbardziej do poprawy była waga auta. Civic z rozbudowaną klatką bezpieczeństwa waży 1060 kg. Trzeba będzie go odchudzić.
Lekcja 59 - DOT w oponach zimowych jest ważniejszy niż ich marka i model
Ostatnia impreza i ostatnie rozczarowanie sezonu 2020. Bo niestety znów zawody (VII Runda SMB) nie poszły po mojej myśli. Spory błąd w ocenie przyczepności na pierwszej próbie poskutkował koniecznością cofania by nie złapać kary za pomylenie trasy (nauczka po Bielsku). Błąd był też spowodowany oponami na których jechałem: Goodyear Ultragrip Performance G1 - niestety 6 letnie. Na lodzie i potem śniegu trzymały słabo. Mimo to mieliśmy nadzieję odrobić nieco na kolejnych próbach. I tu na przeszkodzie stanął nam... Daewoo Lanos. Organizator dwa razy (na drugiej i trzeciej próbie) wypuścił przed nas załogę startującą koreańskim autem, której potem nie mogliśmy wyprzedzić. Nie mam tu pretensji do tej załogi - dostali sygnał do startu i jechali tak szybko jak sprzęt i umiejętności pozwalały, za drugim razem dodatkowo nas przepuszczając tam, gdzie było na to miejsce. Jednak wkurzyła postawa organizatora - straciliśmy przez to, a czasy nie były potem korygowane, bo ponoć nie tylko my byliśmy blokowani. No cóż... pozostawię to bez komentarza, ale w takiej sytuacji to równie dobrze można sobie losować czasy. Ostatnia nocna próba zaś pokazała, ile warte są tanie lampy LED z allegro przy opadach śniegu: świeciły tak rozproszonym światłem, że nic nie było widać i szybko zdecydowałem się je wyłączyć i opierać na standardowych reflektorach Hondy. Ostatecznie zawody ukończone na 5-tym miejscu w klasie K2 (na 17 załóg) i 12-stym w klasyfikacji generalnej (na 46 załóg).
Lekcja 60 - redukcja masy i świeże opony zimowe dają efekty
Przez przerwę zimową udało się nieco ograniczyć wagę auta. Kupiłem lekkie felgi, założyłem lekką nagrzewnicę, maskę z włókna węglowego, wywaliłem sporo plastików itp. z auta. Powinno się udać zejść w okolice 1000 kg. I przede wszystkim kupiłem nowe opony zimowe. Tak zaczął się kolejny sezon w którym na fotelu pilota zasiadł Grzegorz (były właściciel rajdowej Almery). Pierwszą rundę sezonu pojechałem istnym cudem. Tuż przed startem okazało się, że Civic w ogóle przestał hamować - straszliwie zapowietrzały się hamulce. Przyczyna problemu nie była łatwa do znalezienia, ale na szczęście znam utalentowanych mechaników i udało się stanąć na starcie. Po czym dojechaliśmy na trzecim miejscu w klasie K2 (na 20 zgłoszonych załóg) i 7-mym w klasyfikacji generalnej (na 56 zgłoszonych załóg) Na trasie dwóch z 5 przejazdów nawierzchnia była taka, że musiałem odpuszczać. Trzeba będzie płytę pod silnik zrobić bo teraz bałem o miskę olejową i miejscami mocno zwalniałem. No ale poza tym bezproblemowo na mecie i na podium, więc przyzwoity początek sezonu.
Lekcja 61 - 13 cali wystarczy
Jako ze druga runda SMB została odwołana (bo covid), mogłem w spokoju przygotować się do czegoś co chciałem zrobić od dwóch lat. Czyli wrócić do zawodów typu Time Attack. Zapisałem się więc na I rundę serii Race Day, rozgrywaną na Motopark Ułęż. Stało się to też okazją do poznania jazdy na 13-calowych slickach oraz sprawdzenia jak mój Civic zachowuje się przy dużych prędkościach. Oba doświadczenia wyszły bardzo pozytywnie: opony trzymały niesamowicie, Civic zaś spisywał się bez zarzutu i pozwalał na czerpanie mnóstwo radości z jazdy. A tej z kolei było dużo: ponad 80 km przejechane po torze. Czyli sporo, szczególnie w porównaniu do KJS, gdzie jedna impreza ma około 10 km jazdy sportowej i SKJS gdzie pokonuje się około 25 km. A do tego wszystkiego zająłem trzecie miejsce w klasie FWD1600.
Tak wyglądało moje najszybsze okrążenie:
Lekcja 62 - każdy przejazd się liczy
Kolejna runda SMB znów odwołana (po części covid, po części jakieś problemy organizacyjne), więc kolejnym startem była druga runda serii Race Day na Autodromie Jastrząb, zorganizowana w ostatnią sobotę (12.06.2021). Rok wcześniej wizyta na tym obiekcie była koszmarem - problem z lawetą i zepsute auto. Ale sam tor bardzo mi się podobał i postanowiłem spróbować przywieźć z niego lepsze wspomnienia. Udało się: zdobyłem I miejsce w klasie FWD1600. Awaria systemu pomiarowego podczas drugiej sesji sprawiła, że klasyfikację ustalono na podstawie pierwszej, gdzie jechałem z obecnym pilotem na zasadzie „czas się doszlifuje potem, na razie spróbujmy opisać szybszą niż na KJS-ach trasę". Jak widać kolega bardzo dobrze dyktował trasę, skoro wyszło z tego zwycięstwo. A przy okazji przypomniało mi to, że nawet na Time Attack tempo trzeba mieć dobre od początku do końca zawodów i nie ma miejsca na odpuszczanie.
Niestety nie zamontowałem kamery na mierzoną sesję. Ale zamontowałem ją na sesje odbywające sie już po awarii systemu pomiarowego, gdzie jeździło się dla przyjemności:
Podsumowanie części dziewiątej
Dopiero rok po zbudowaniu Hondy udało się tym autem odnieść jakieś zwycięstwo. Coś jak z systemem VTEC: długo trzeba się nakręcić by zaczęło być fajnie, ale warto. Stanowiło to też dobrą motywację do stworzenia tego wpisu. I teraz może pojawić się pytanie: czy przy tych wszystkich porażkach żałuję bądź żałowałem tego, ze pozbyłem się Opla na rzecz Hondy. Odpowiedź brzmi: nie, ani razu. Wiem, że Civic jest lepszym autem: ma wielowahaczowe zawieszenie, seryjne 100 KM z litra pojemności ze znanymi i sprawdzonymi sposobami podnoszenia mocy i przede jest świetnie rozpracowany jeśli chodzi o zastosowanie w sporcie. Zaś w Oplu wiele rzeczy trzeba było wymyślać od zera, zaś efekty nie były do końca zadowalające. Jedyne czego brakowało Hondzie po zbudowaniu to dopracowania oraz dostosowania mojego stylu jazdy bym mógł to wykorzystywać. Nadal jeden i drugi proces nie jest zakończony, ale przynajmniej jest jakaś nadzieja. W końcu najważniejsze w tym wszystkim to się nie poddawać.
Zapraszam przy okazji na kanał na youtube gdzie znajdziecie onboardy z opisywanych startów.
Zdjęcie z gratem bez związku z tematem
Zamiast grata jest dzis bardzo fajny Fiat 126p:
0 komentarze:
Prześlij komentarz