Seria DTM wczesnych lat 2000-nych to walka Mercedesa, Audi oraz Opla. Ale była próba wprowadzenia do tego sportu czwartego producenta. I dziś się jej bliżej przyjrzymy.
Niemiecka firma Zakspeed była znana z wystawiania w wyścigach aut marki Ford. Mieli nawet krótki epizod w Formule 1 (pod koniec lat 80-tych). Gdy w latach 90-tych DTM przemienił się w ITC, Zakspeed wystawiał w nim Calibry Turbo. Seria jednak upadła przez słabe zarządzanie i potwornie wysokie koszty. Jednak pod koniec lat 90-tych miała się odrodzić w nowej postaci: samochody miały być tylnonapędowe i napędzane 4-litrowymi silnikami V8. Nadwozie miało jakos tam przypominać seryjne auto ale ogólnie były to po prostu budowane od podstaw pojazdy wyścigowe. Takie podejście miało wyrównać stawkę i ograniczyć koszty.
Ekipa Zakspeed oczywiście miała chęć wziąć w tym wszystkim udział. Był jednak problem: nie mieli wsparcia producenta. Opel postanowił wystawiać własny zespół fabryczny. W takiej sytuacji postanowiono zbudować samochód, obudować go nadwoziem przypominającym auto jakiegoś znanego producenta i w ten sposób wywrzeć na tyle dobre wrażenie, by ten producent zechciał wesprzeć starty i dołączyć do DTM z Zakspeed jako zespołem fabrycznym. Wspaniały plan. Zachęcanym producentem miało zostać Volvo. Liczono, że skoro szwedzki producent należał wtedy do Forda, to uda się odwołać do dobrych wspomnień z dawnych czasów i wszystko pójdzie gładko. W końcu oprócz Fordów, Zakspeed budował też do wyścigów Volvo 240. Oczywiście, skoro czytacie o tym na Autobezsensie, pomysł nie wypalił.
Zbudowano stalową ramę przestrzenną, zgodną z regulaminem DTM. Jako źródło napędu wykorzystano silnik 4.0 V8 firmy Judd, znanej z budowania jednostek napędowych do aut startujących w wyścigach długodystansowych. Podłączono go do sześciobiegowej skrzyni sekwencyjnej przekazującej moc na tylne koła. Nadwozie wzorowano na modelu C70. Całość ważyła równe 1000 kg, a by spełnić minimum wagowe określone przepisami DTM, dokładano do tego 80 kg balastu.
Jakby tego było mało, Szwedzi z Volvo ogłosili, że nie zamierzają brać udziału w DTM i nie zezwalają Zakspeed na używanie nazwy i nadwozia C70. W tej sytuacji zespół porzucił projekt.
Jednak zbudowane auto nie trafiło od razu do muzeum. Zdjęto z niego logo Volvo i zgłoszono samochód do 3,5 godzinnego wyścigu na Nurburgring Nordschleife w serii VLN. Aby spełniać jej regulamin, auto obciążono balastem 250 kg. Niestety samochód odpadł z zawodów przez awarię sprzęgła. Mimo to, zgłoszono samochód do wyścigu 24h Nurburgring. Kierowcami zostali Jörg van Ommen, Sandy Grau i Frank Schmickler. Jednak C70 ex-DTM również w tych zawodach nie dotarło do mety.
Po tych niepowodzeniach auto umieszczono w muzeum Zakspeed, gdzie stoi obok innego auta, które nigdy nie miało okazji się ścigać: Calibry Turbo 4x4 z nadwoziem z włókna węglowego.
Co ciekawe, w muzeum Volvo w można znaleźć model auta wyglądający właśnie jak DTM-owe C70:
Zdjęcie z gratem bez związku z tematem
Tym razem Focus po tuningu jak z okolic 2003 roku. Uwielbiam ten styl modyfikacji.
0 komentarze:
Prześlij komentarz