sobota, 11 lutego 2017

Motohistoria: Redex Trial

Kiedy myślicie o australijskim sporcie samochodowym, to co Wam przychodzi na myśl? Rajd Australii, Grand Prix F1, seria V8 Supercars, tor Bathurst, może jeszcze pare nazwisk znanych kierowców pochodzących z tego kraju/kontynentu. No a słyszeliście może o czymś, co zwało się Redex Trial? Zapewne nie. No to dziś przeczytacie.


Aha, jako, ze mówimy o Australii, to polecam odpalić sobie w tle jakiś utwór AC/DC, na przykład "It's a long way to the top if you wanna rock and roll":


Marka Redex weszła do Australii na przełomie lat 40-stych i 50-tych XX wieku. Zajmowali się produkcją dodatków do paliwa i oleju. Aby nieco rozreklamować swoje produkty, zaczęli organizować krótkie konkursy wytrzymałości dla aut. Wytyczano jakąś wymagającą trasę i trzeba było ją przejechać z jak najmniejszą liczbą awarii. Pomysł za bardzo nie chwycił, bo był mało widowiskowy. A jak poprawić tą widowiskowość? Można zwiększyć dystans. Tak, żeby objechać pół Australii - 6500 mil, czyli 10 460 km! I zmusić uczestników do jazdy seryjnymi samochodami.


Regulamin imprezy określał jasno: to nie miał być wyścig. Miała wygrać załoga, która zdobędzie jak najmniej punktów karnych. Punkty te dostawało się za każde 15 sekund zbyt późnego wjazdu na punkt kontrolny. Auta miały być praktycznie niemodyfikowane, zalecano jednak montaż dodatkowych osłon miski olejowej i ewentualnie baku paliwa.

Tyle teorii. W praktyce przepisy te zinterpretowano dość luźno. Przedstartowe badanie techniczne było podobno dość restrykcyjne, choć dopuszczono auta na podniesionym nieco zawieszeniu.

Na starcie stanęło aż 187 załóg. Od totalnych amatorów, po zawodowych kierowców wyścigowych. Warto zwrócić uwagę na startującą, mało znanym wtedy w Australii, Peugeotem 203 załogę Ken Tubman i John Marshall. Tubman, mający wtedy 37 lat był z zawodu chemikiem, jednak miał całkiem niezle doświadczenie w wyścigach - m.in starty w MG na Bathurst. Panowie poznali się niedługo przed startem w pubie - Marshall już zorganizował Peugeota, jednak wycofał się kierowca, który miał go prowadzić i potrzebny był zastępca. Spotkany przy piwie Ken Tubman miał w prawdzie wątpliwości co do wyboru auta, ale jednak wizja przygody przeważyła i zdecydował się wystartować. Załoga otrzymała numer startowy 48.


Większość konkurencji używała raczej sporych aut amerykańskich i australijskich, wyposażonych w silniki R6 lub V8, choć zdarzały się też mniejsze, np. Morrisy, MG, a nawet Porsche 356. Były też i inne Peugeoty 203 - łącznie aż 11 egzemplarzy. Dla francuskiego producenta, dopiero wchodzącego na australijski rynek, była to wymarzona promocja. Jako marka i model, więcej reprezentantów miały tylko Ford Customline (12 sztuki) i Holden 48-215 (23 sztuki).

Około 50 000 ludzi przyszło zobaczyć start zawodów odbywający się się w Sydney, 30-go września 1953. Każdy startujący samochód był witany przez entuzjastycznie nastawiony do motoryzacji tłum. Mocno zainteresowane były także ówczesne media. W gazetach i radiu publikowane były sprawozdania z zawodów. Pojawiła się także telewizja. Do tego jednym ze startującym był prezenter radiowy, Jack Davey, który prowadził relacje bezpośrednio z trasy.

Już 52 kilometry po starcie nastąpiła pierwsza awaria - z rywalizacji odpadł Jaguar Mark VII. A przez pierwsze dwa dni zawodnicy jechali jeszcze po normalnych drogach. Dopiero trzeciego dnia rozpoczęła się przeprawa przez australijski busz. Potem także tereny pustynne. I znów busz. I tak w kółko. Wszystko w upale, kurzu i ze znaną z jadowitości, australijską fauną w tle.

Do tego zapis regulaminu mówiący o tym, że to nie jest wyścig, właściwie został zignorowany. I to po części z winy samych organizatorów. Otóż ogłosili oni, że w przypadku, gdy dwie załogi mają równą ilość punktów karnych, o pozycji na mecie zadecyduje lepszy łączny czas przejazdu. Oprócz tego wiadomo było, że jak się jedzie szybko, to będzie więcej czasu na naprawy zanim upłynie czas przeznaczony na dotarcie do kolejnego punktu kontrolnego. No więc jechano ile fabryka dała, ale jednocześnie starając się oszczędzać sprzęt na tyle, by wspomniane naprawy nie musiały być zbyt poważne. Impreza promowała więc jazdę szybką, ale rozsądną. I nikt nie narzekał, że trasa trudna, że seryjne auta nie dadzą rady itd. itp. teksty znane z oderwanego od motoryzacyjnej codzienności współczesnego motosportu (o czym po części już kiedyś było - link).

Oczywiście zdarzały się awarie (i naprawy tym co było pod ręką), a także wypadki. Przez dwa tygodnie rywalizacji, kilka osób wylądowało w szpitalu, ale nie były to na szczęście poważne urazy.


Gdziekolwiek się nie pojawili, uczestnicy Redex Trial byli traktowani niemal jak bohaterowie - w mieście Darwin, gdy zapełniły się hotele, mieszkańcy pozwolili wielu załogom przenocować u siebie w domach. Do tego kilka lokalnych warsztatów pozostało otwartych przez całą noc, aby umożliwić naprawy samochodów.

Na tym etapie rywalizacji wiadomo już było, że faworytami są wspomniani Tubman/Marshall w Peugeocie 203, oraz znajdujący się wtedy na czele stawki Tom Sulman w Humberze Super Snipe. W tamtym momencie nie mieli oni na swoich kontach żadnych punktów karnych.

Jedynymi problemami Peugeota do tego momentu były zapchany filtr paliwa (spowodowany beznadziejną jakością paliwa na jednej z położonych na odludziu stacji benzynowych), cztery przebite opony i zderzenie z dziką świnią.

Po przejechaniu przez Adelaide, trasa wiodła z powrotem do Sydney przez Melbourne. Australijska policja miała coraz mniej cierpliwości do zawodników jadących z szalonymi prędkościami po publicznych drogach. Organizator postanowił więc wprowadzić odcinek specjalny w formie jaką znamy z dzisiejszych rajdów. Tylko, ze puścili go po czymś, co dziś trudno byłoby nazwać drogami. Wiele auto zostało porwanych przez nurt rzeki Paddy's (Paddy's River). Większość zawodników przed przeprawą zatrzymywało się i próbowało zamocować jakąś zaimprowizowaną osłonę chłodnicy. Ken Tubman jednak nawet o tym nie myślał. Wjechał od razu do rzeki i liczył, ze wszystko będzie dobrze. Silnik zgasł mu w połowie drogi, ale udało się go szybko znów odpalić i Peugeot 203 wyjechał na brzeg po drugiej stronie. Jak później wspominał Tubman, był to dla niego najważniejszy moment całych zawodów. Sekcja była jednak tak trudna, że na koncie załogi pojawiły się punkty karne.

Na metę w Sydney Peugeot 203 załogi Tubman/Marshall wjechał z 19-stoma punktami karnymi. Co dało mu zwycięstwo w zawodach! Drugi, z 20-stoma punktami, był K. Robinson jadący Humberem Super Snipe. Na trzecim miejscu dojechał Peter Antill w aucie marki Plymouth. Pierwszy wśród samochodów australijskich był Holden prowadzony przez Lexa Davisona - zajął czwarte miejsce.

Oprócz nagrody głównej, na Tubmana i Marshalla czekała miła niespodzianka - importer Peugeota na rynek australijski, firma Harden and Johnson Ltd., przekazała im po jednym nowym Peugeocie 203.


Zawody okazały się wielkim sukcesem. Firma Redex sponsorowała je także w latach 1954 i 1955. Później sponsorami były Mobilgas, Ampol, Repco, Mobil 1 i Sony. Zawody organizowano z przerwami do roku 1998.

Ken Tubman ścigał się w różnych rajdach i wyścigach jeszcze po 60-tce. Zmarł w 1993 roku. Ówczesny szef Peugeota na region Azji i Pacyfiku był jedną z osób wygłaszających mowę pożegnalną na cześć kierowcy. W końcu sukces w Redex Trial ogromnie pomógł Peugeotowi zaistnieć na australijskim rynku.

Poniżej wstawiam film o Redex Trial 1953:


Swoja drogą, ciekawe jak dzisiejsze, seryjne auta poradziły sobie z takimi zawodami?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum