wtorek, 21 października 2014

Handlowy hit: czerwony tuning na czarnych tablicach

Dawno nie było handlowego hitu. Kategoria ta jest zarezerwowana tylko dla szczególnej grupy ogłoszeń motoryzacyjnych. Takich, na których widok najpierw nie wiem co powiedzieć, a potem muszę spojrzeć na model lub chociaż zdjęcie Ferrari 250 GTO, by zresetować poczucie estetyki (tak było tu). Ewentualnie z takim opisem, że buraki z cebulą wypadają z monitora (jak tu). Innymi słowy ogłoszenie musi być ekstremalne. I szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że można mnie zszokować Fiatem 126p.

Maluch, w czasach złotej ery szpachli i spojlerowego tuningu był przerabiany na miliony sposobów. Dolepiano mu spojlery, wstawiano okrągłe światła w miejsce standardowych, stosowano krzykliwe malowania. Silnik zazwyczaj pozostawał totalnie seryjny, ewentualnie dokładano magnetyzery. Było strasznie, ale taka była wtedy moda i wszystkim się to podobało. Zawsze powtarzam, że jeszcze będziemy na tuningowane auta z tamtych lat patrzeć z nostalgią, a ospojlerowane Calibry będą osiągać ceny kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Ale do rzeczy. Na olx.pl pojawiło się to: link

Auto jest z miejscowości Ciche, co tylko przywołuje na myśl powiedzenie "cisza przed burzą". Burzą tuningu oczywiście. Ciszą tą jest spokojny i całkiem zwyczajny początek opisu:
Witam przedmiotem sprzedarzy jest fiat 126 potocznie nazywany Maluszek z roku 1979,w 2000 roku przeszedł delikatny Face Lifting w moim garażu.
No face lifting... Zderzaki od nowszej wersji, czy coś takiego... i w tym momencie patrzymy na zdjęcie. I wychodzi bardziej "face palming", niż "face lifting".

Pierwszą rzeczą jaka rzuca się w oczy jest ogromny wlot powietrza do bagażnika. Ze znaczkiem FSO. Ekstremalna wręcz niepoprawność tych pomysłów przywołuje od razu utwór Budki Suflera "To nie tak miało być". No zupełnie nie tak.

Jakby mało było wlotu z przodu, bagażnik wentylowany jest także wlotem powietrza na środku maski. Masce, która też nie umknęła szpachlowej wirtuozerii autora. W ogóle cały przód, nieudolnie próbujący ukryć kwadratowość reflektorów Malucha pod tzw. "bad-lookiem" mógłby stanowić wzorzec szpachlowego tuningu. nic tylko go wysłać do Sèvres. I to "płynne" przejście do tuningowych lusterek. I te bezsensowne wloty powietrza w zderzaku. 

Zazwyczaj bronię reliktów tuningowej gorączki, jaka ogarnęła Polskę w latach mniej więcej 2000-2005. Argumentuję, że wymagały one dużo pracy, taka była wtedy moda i wtedy się wszystkim podobały. Ale poszerzenia nadkoli i progów są zwyczajnie nie do obronienia. Co najwyżej jakiś miłośnik surrealizmu mógłby powiedzieć, że są inspirowane obrazem "Trwałość Pamięci" Salvadora Dalí. Choć mam pewne wątpliwości, czy tak na prawdę było.

Przy takim rozmachu, dziwi relatywnie spokojny tył. Nie widać go w prawdzie na zdjęciach w ogłoszeniu, ale jest widoczny na załączonym do niego filmiku (link). Tylko dwa spojlery i centralny wydech sugerują, ze autorowi, po zrobieniu przodu i boków zabrakło już chyba weny na tył. W ogóle na tym filmiku widać, że za ogromnym przednim wlotem powietrza kryje się normalny front 126p. To nawet nie jest wentylacja bagażnika. To jest zwyczajnie bez sensu.

1500 zł to nie jest przesadnie dużo pieniędzy jak za samochód. Ale biorąc pod uwagę, ze ten Maluch jest wręcz zdewastowany pomysłowością projektanta, nie ma OC, ani badań technicznych, a akumulator nie wchodzi w skład zestawu, to nawet półtora tysiąca wydaje się wygórowane. 

Doprawdy, jedyna nadzieja to ta, że warstwy szpachli zadziałały jak ochrona przed korozją i po odłupaniu ich będziemy mieli Malucha bez rdzy. Osobiście jednak nie zamierzam tego sprawdzać. 

W obecnym stanie, jedyne co można z tym pojazdem zrobić, to utargować cenę do złomowej i potem wystawić jako eksponat. Choć nawet w czasach świetności spojlerowego tuningu ciężko było o coś równie straszliwego. Ale jednak autentyzm podkreślają czarne tablice rejestracyjne. Stanowiące jedyny chyba jasny (na ile czarne mogą być jasne) punkt całego projektu.

Normalnie wzbraniałbym się przed ocenianiem, co kto wystawia na sprzedaż. Jego rzeczy, jego sprawa. Ale w niektórych przypadkach po prostu się nie da milczeć.

7 komentarzy:

  1. Auć, ale ktoś się poznęcał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Muzeum go!

    A opisywany przez Autora pewien projekt żyje i ma się dobrze.
    https://www.facebook.com/1510255245872190/photos/a.1553175134913534.1073741854.1510255245872190/1553175604913487/?type=3&theater

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, nawet któregoś razu pisałem, że sie na allegro pojawiła :)

      Usuń
  3. Lusterka pewnie miały nawiązywać do lubianej wtedy Vectry II. I chyba tyle :D reszta to faktycznie wloty a'la sport. Wentylowane bębny! Ale to był by hit :D
    Inną klasyczną bolączką tego typu zestawów jest brak jakiegokolwiek koła! Tu przynajmniej jest czarna stal. Jakby była szeroka to już zestaw aspirował bo dla klasy wyższej buractwa :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znacie się wszyscy :) Skąd wiecie że właściciel nie był pracownikiem FSO któremu na przełomie wieków zlecono opracowanie hot-hatcha na bazie Malucha? Pamiętam że Andrzej Śrubak wspominał coś o tym w najnowszym wydaniu swojej książki. Oczywiście dla bezpieczeństwa projektu rozwiązania testowano na egz. z 1979 roku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. najbardziej podobają mi się podskakujące opiłki w poduszce silnika zaraz po odpaleniu :D

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum