piątek, 3 czerwca 2022

Motohistoria trzysilnikowa: Triplex Special

Do tej pory zdarzało się, że opisywałem na blogu auta z dwoma silnikami. Mają one nawet swoją oddzielną kategorię wpisów Motohistorie dwusilnikowe. Ale dziś pójdziemy krok dalej - zapraszam na wpis o aucie z trzema silnikami!

W roku 1928 rekordy prędkości należały do kierowców z Wielkiej Brytanii. Na szczycie byli Henry Segrave i Malcolm Campbell. Niezbyt podobało się to pewnemu bogatemu Amerykaninowi z Filadelfii. Pan J.H. (Jim) White postanowił więc sfinansować budowę auta, które przywróci rekord Stanom Zjednoczonym.

Pierwszym problemem był wybór silnika. Oczywiście miał być amerykański. Jednak w USA nie produkowano w tamtym czasie niczego, co byłoby mocniejsze od brytyjskich silników Napier Lion. Rozwiązanie było wiec proste: zamontować tyle amerykańskich silników lotniczych Liberty, by razem dały większą moc od jednego Liona. Wyszło, że potrzebne są trzy takie siniki, każdy o pojemności skokowej 27 litrów i dwunastu cylindrach. Miały one dać łączną moc 1500 KM. Pojazd miał więc 81 litrów pojemności i 36 cylindrów.

Triplex Special

Triplex Special

Skoro był już sposób na moc, to resztę zrobiono w wersji absolutne minimum wysiłku. Powstała prymitywna rama na którą zamontowano jeden silnik z przodu i dwa z tyłu. Tylko przedni był osłonięty nadwoziem, które miało być w miarę aerodynamiczne. Przeniesienie napędu? A po co? Nie było skrzyni biegów, sprzęgła ani nic w tym stylu. Moc trzech silników była bezpośrednio przekazywana na tylne koła - pojazd był odpalany na pych, a by go zatrzymać, po zwolnieniu do niskiej prędkości po prostu gasiło się silniki.

Skoro było już auto, trzeba było znaleźć odpowiednio odważnego kierowcę. Okazał się nim Ray Keech - doświadczony kierowca wyścigowy, mający na swoim koncie m.in. starty w Indianapolis 500. 

Jazdy próbne okazały się problematyczne. Prymitywne auto, nazwane "Triplex Special" (choć znane też jako White Triplex) prowadziło się bardzo trudno. Mimo, ze rekordy prędkości ustanawiane są na prostym odcinku, to wtedy próby ich pobicia  przeprowadzano na plażach. Nierówna, piaszczysta nawierzchnia, 1500 KM i prymitywne podwozie sprawiały, że Ray Keech miał przed sobą bardzo trudne zadanie. Sprawy nie ułatwiał fakt, że  podczas testów dwa razy został poparzony - raz przez wyciek płynu chłodniczego, drugi raz przez płomienie z rur wydechowych przedniego silnika. Mimo wszystko testy uznano za na tyle udane, że rozpoczęto próbę pobicia rekordu prędkości, na plaży Daytona.

Tu pojawił się kolejny problem: regulamin prób prędkości wymagał wtedy by auto miało możliwość poruszania się do tyłu. Triplex Special nie miał nawet skrzyni biegów, o biegu wstecznym nie wspominając. Na szybko spróbowano domontować do niego silnik elektryczny napędzający jedno z kół. Okazał się on jednak zbyt słaby, by poruszyć pojazdem w którym nie było nawet możliwości rozłączenia napędu trzech ogromnych silników (brak sprzęgła). Postawiono więc na sprytne rozwiązanie - z zapasowej osi zbudowano doczepiany do tylu wózek, który unosił tył pojazdu i napędzany był dodatkową półosią i wyposażony w taką przekładnię, by auto jechało do tyłu. Pozwoliło to spełnić wymogi regulaminu, nawet mimo tego, że na faktyczną próbę prędkości wózek został zdemontowany.

Triplex Special
Ray Keech i Triplex Special. Na zdjęciu widać też, wspomniany wyżej, dołączany wózek do spełnienia wymogu poruszania się do tyłu

Próba przebiegła pomyślnie i 22-go kwietnia 1928 udało się ustanowić rekord prędkości wynoszący 207,55 mil/h, czyli 334,02 km/h, liczony jako średnia z najwyższych prędkości osiągniętych w obu kierunkach (by wyeliminować wpływ wiatru). Rekord prędkości wrócił więc do USA. Ale nie na długo.

Triplex Special
Ray Keech podczas próby bicia rekordu prędkości

11-go marca 1929, Henry Segrave pojechał 370 km/h swoim samochodem Golden Arrow. Jim White na wieść o tym postanowił spróbować go znów pokonać. Oczywiście nie prowadząc auta osobiście. Jednak Ray Keech odmówił ponownego wsiadania do Triplex Special, a tym bardziej rozpędzania go ponad 370 km/h. Swoją drogą zginął trzy miesiące później, podczas wyścigu Altoona 200.

Usłyszawszy odmowę, Jim White szukał zastępcy, jednak nikt ze znanych kierowców nie chciał podjąć tak niebezpiecznego wyzwania. Dlatego wybór padł na kogoś mniej znanego. Tym sposobem na fotelu kierowcy zasiadł Lee Bible. Był on mechanikiem pomagającym obsługiwać Triplex Special i nie mającym żadnego doświadczenia z jazdą z takimi prędkościami. Jednak była to dla niego szansa by stać się kimś sławnym. Do tego w przejazdach testowych panował nad pojazdem na tyle dobrze, że sędziowie prób prędkości dopuścili go do startu.

Triplex Special
Lee Bible podczas próby bicia rekordu prędkości

13-go marca 1929 odbyła się ponowna próba pobicia rekordu prędkości. Lee Bible w pierwszym przejeździe osiągnął 186 mil/h, czyli 299 km/h. Przy przejeździe w drugą stronę udało się zaś pojechać 202 mil/h (325 km/h). Nie wystarczyłoby to do pobicia nawet rekordu, który ustanowił Ray Keech. Jednak czy Lee Bible byłby zdolny poprawić swój wynik, nie dowiemy się nigdy. Na koniec drugiego przejazdu, najprawdopodobniej przez zbyt szybkie odpuszczenia pedału gazu, auto wpadło w poślizg, uderzyło w wydmy, po czym dachowało. Lee Bible wypadł z samochodu i zginął na miejscu. Zginął także jeden z fotografów dokumentujących przejazd, Charles Traub.

Triplex Special

Na miejscu wypadku był m.in. Henry Segrave, który po tym wydarzeniu porzucił bicie rekordów prędkości na lądzie i skupił się na ustanawianiu ich na wodzie. Zginął 14 miesięcy później próbując pobić swój własny rekord łodzią "Miss England II".

Triplex Special zaś nigdy nie został odbudowany i nie wiadomo co stało się z jego wrakiem.

Zdjęcie z gratem bez związku z tematem

Zamiast grata jest stary Mercedes SL R107 w wariancie z amerykańskimi zderzakami:

SL


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum