W tym miesiącu (28-29 maj) odbędzie się 50-ta edycja 24h Nürburgring rozgrywanego na najsłynniejszym torze świata, czyli Nordschleife. Wyścig co roku dostarcza niesamowitych wrażeń i jest transmitowany na youtube, więc można za darmo zobaczyć 24h porządnego ścigania. Aktualnie najszybszymi autami biorącymi w nim udział są samochody klasy GT3, ale nie zawsze tak było. Jeszcze niedawno o zwycięstwo w słynnym maratonie walczyły zdecydowanie bardziej unikalne konstrukcje. I dziś opiszę jeden z takich pojazdów.
Zdecydowana większość zespołów wystawiających auta Porsche w wyścigach długodystansowych wybiera modele wyposażone w wolnossące silniki, oparte o drogowy model GT3. Jednak zespół Jürgen Alzen Motorsport stwierdził, że skoro ówczesny regulamin 24h Nürburgring (oraz serii VLN w ramach której rozgrywane są krótsze wyścigi na Nordschleife) pozwala na udział auta z turbodoładowaniem, to takie auto trzeba zbudować. Dlatego swój samochód oparli o model 911 serii 996 w wariancie Turbo (posiadającej turbodoładowany silnik o pojemności skokowej 3,6 litra, sześciocylindrowy, w układzie boxer) i w roku 2003 pojawili się na starcie.
Nie dość, że regulamin pozwalał w tamtych latach na doładowanie, to jeszcze nie określał jego maksymalnej wartości. Dlatego w opisywanym dziś aucie osiągnięto, dość absurdalną jak na standardy ówczesnych aut klasy GT, moc maksymalną wynoszącą 750 KM. Nie mniej imponujący był maksymalny moment obrotowy, który wynosił aż 900 Nm. Dla porównania fabryczne Porsche 911 GT3 w wyścigowym wariancie 996 RSR dysponowało zaledwie 455 KM. Moc auta zespołu Jürgena Alzena była większa nawet od aut ówczesnej klasy GT1 i prototypów LMP1 z 24h Le Mans (obie kategorie nie były dopuszczone do startu w 24h Nürburgring). Potwornie mocne Porsche otrzymało nieco przewrotnie przydomek Turbinchen, co po niemiecku znaczy "turbinka". Co ciekawe, auto w odróżnieniu od drogowego 996 Turbo, napędzane było tylko na tylne koła. Tak na prawdę było więc bliższe drogowemu modelowi GT2 niż Turbo.
Z zewnątrz uwagę zwraca duży wlot na dachu, doprowadzający powietrze do układu dolotowego oraz do chłodnicy powietrza doładowującego (tzw. interoolera), umieszczonej na silniku. Boczne wloty przed tylnymi kołami doprowadzały powietrze do chłodnic oleju silnika i skrzyni biegów. Co ciekawe, sama skrzynia biegów miała układ H, a nie sekwencyjny.
Podłoga kończyła się przed skrzynią biegów, co było niekorzystne aerodynamicznie, ale pozwalało odprowadzić nieco ciepła z komory silnika. Próbowano to skompensować formując pokrywę silnika w wielki spojler. Na którym zamontowano jeszcze większy, normalny spojler.
Kwalifikacje do wyścigu 24 Nürburgring 2003 przebiegły po myśli zespołu - udało się wywalczyć pole position! Na pojedynczym okrążeniu turbodoładowana konstrukcja sprawdziła się jak widać znakomicie.
Jednak moc w wyścigu długodystansowym to nie wszystko. O ile jeszcze zespół był w miarę pewien, że tak mocny silnik wytrzyma 24 godziny ścigania, to "Turbinka" okazała się mieć potężny apetyt na paliwo. Jako, że auto było też cięższe od konkurencji (regulamin wymagał większej masy minimalnej jeśli auto miało doładowanie), to zdecydowanie mocniej zużywało opony i hamulce. "Turbinka" po zatankowaniu do pełna i z kierowcą ważyła aż około 1500 kg co jak na auto klasy GT jest dużą wartością. Dla porównania wspomniane 996 GT3 RSR ważyło około 200 kg mniej. Nie jestem w stanie znaleźć informacji na którym miejscu zostało sklasyfikowane turbodoładowane Porsche, ani czy w ogóle dojechało do mety. Na pewno jednak nie zmieściło się w pierwszej 20-stce.
Na rok 2004 organizatorzy wprowadzili ograniczenie maksymalnego ciśnienia doładowania do 1.1 bara. "Turbinka" straciła więc nieco mocy, a nadal obowiązywało ją wymaganie dużej masy minimalnej. Mimo to, również w tym roku zespół zakwalifikował się na pierwszym miejscu. Niestety, po 118 okrążeniach auto zostało wycofane ze względu na awarię.
Zespół przygotował spore zmiany na rok 2005. Regulamin znów ograniczył ciśnienie doładowania (tym razem do 0,95 bara). Mimo to, "Turbinka" nadal była najmocniejszym autem w stawce, dysponując około 600 KM mocy maksymalnej. Stwierdzono jednak, że skoro masa dalej musi być wysoka, a mocy jest coraz mniej, to trzeba powalczyć o to by była chociaż trakcja. Dlatego zdecydowano się przywrócić napęd na cztery koła!
Efekt przerósł oczekiwania. Nie dość, że udało się zdobyć trzeci rok z rzędu pole position, to młodszy brat Jürgena, czyli Uwe Alzen pobił rekord toru i ustanowił czas 8 minut i 9 sekund (warto wspomnieć, że wyścig rozgrywany jest na połączonych torach Nürburgring GP i Nordschleife). Było to aż o 10 sekund szybciej niż fabryczne zespoły Opla i Audi wystawiające auta z serii DTM! Mniej więcej tyle samo wolniejsze było BMW M3 GTR zespołu Schitzer Motorsport.
W wyścigu jednak pojawiły się znane już problemy z większym niż u konkurencji zużyciem opon i paliwa. plus pewne usterki. Mimo to, w końcu udało się dojechać do mety i to na dość przyzwoitym, 10-tym miejscu w klasyfikacji generalnej.
Mimo to, zdecydowano się nie rozwijać dalej projektu i na kolejne lata zespół wystawiał już wolnossące Porsche 911. Ale to zupełnie inna historia.
"Turbinka" pokazała sporą prędkość i potencjał. Jednak to, co czyniło ją szybką, utrudniało jednocześnie wykorzystanie w wyścigach długodystansowych, do których była stworzona. Nie bez winy jest tu regulamin. Jednak twórcy "Turbinki" wiedzieli na co się pisali. Sam Jürgen Alzen przyznawał, że założenie było takie, że skoro będą musieli częściej niż konkurenci zjeżdżać do boksów, to zamierzają zbudować auto tak szybkie, żeby było w stanie to nadrobić. Szybkie niewątpliwe było, jednak niestety nadal niewystarczająco. Jedno jest pewne: o ile nie wygrali nigdy tym pojazdem 24h Nürburgring, to na pewno zbudowali samochód, który trwale zapisał się w jego historii.
Na deser zaś onboard z wyścigu serii VLN, w którym brało udział opisywane Porsche.
Zdjęcie z gratem bez związku z tematem
W miejscowości Czeremcha bez zmian, Fiat 125p od lat w stanie rozpoczętego remontu:
0 komentarze:
Prześlij komentarz