Kolejna część Zbioru Dziwnych Fur. Zapraszam do lektury!
1. Ferrari 400i Jankel Le Marquis
Rober Jankel to człowiek, który miał niezwykle istotny wkład w rozwój dziwacznej części motoryzacji. Historię jego marki Panther opisałem już kiedyś na blogu: tu kliknąć proszę. Dziś czas na nieco inne jego dzieło.
Ferrari 365/400/412 (oznaczenie zależne od pojemności silnika w danym roku) było swego czasu uważane za niezbyt udany model włoskiej marki. Szczególnie stylistycznie. Dopiero niedawno zaczęło zyskiwać uznanie. W latach 80-tych zaś zainteresował się nim Robert Jankel i postanowił duże coupe przerobić na limuzynę. Zazwyczaj robienie limuzyn z Ferrari kończy się stworzeniem jakiejś totalnej pokraki. Jankelowi jednak wyszło całkiem znośnie. Auto ma przyjemne dla oka proporcje i powstało na bazie wersji 400i, czyli z silnikiem V12 o pojemności 4,8 litra, oraz maksymalnej mocy 315 KM. I właściwie tyle o nim wiadomo.
W czasach mniej więcej obecnych powstał też model w skali 1:43 sprzedawany przez firmę TMT Models:
2. Saab 900 Turbo AirFlow
Saab to dziwna marka i często jej autami jeżdżą dziwni ludzie. Ale zdarzało się też, że za kierownicą szwedzkich aut siadali też kierowcy wyścigowi. Np. Fin, Leo Kinnunen, który w roku 1985 startował w skandynawskich wyścigach dość ciekawym egzemplarzem modelu 900 Turbo. Auto miało mocno rozbudowaną aerodynamikę, nieco przywodzącą na myśl Audi quattro S1 E2.
Niestety, w dziesięciu startach metę udało się osiągnąć tylko trzy razy. Raz na 11-stym, raz na 9-tym i raz na 6-stym miejscu. Nie udało mi się znaleźć informacji o tym co później stało się z tym autem.
3. Ferrari 312T6 i 312T8
I powrót do Ferrari. W Formule 1 w latach 70-tych nagle pojawił się temat aut z większą ilością kół, niż cztery. Najbardziej znanym takim pojazdem jest oczywiście Tyrrell P34. Ale i Ferrari przez chwilę zastanawiało się nad pomysłem 6-kołowego auta wyścigowego.
Tak powstał 312 T6. Zastosowano w nim podwójne tylne koła. Jak w Auto Union Typ C do wyścigów górskich (Bergrennwagen). Albo jakimś cięższym dostawczaku.
Samochód powstał latem 1977 roku. Rozpoczęto testy na torze Fiorano. Za kierownicą usiadł Carlos Reutemann. Oto jego wrażenia:
Na Fiorano jest garb jak się przejeżdża przez mostek i kiedy jedziesz szybko, auto ma tendencję do lekkiego podskoku, po czym mocno osiada na zawieszeniu. Jechałem tam sześciokołowcem po raz pierwszy i myślę, że udało mi się nim zrobić z 10-11 okrążeń. Na dwunastym zacząłem się bardziej rozpędzać. Jak przejeżdżałem przez garb, zamiast jechać dalej normalnym torem, auto nagle skręciło mocno w lewo, pojechało w barierę i zaczęło się palić. Stało się to właśnie w momencie, gdy Enzo Ferrari wjeżdżał na Fiorano i wszyscy bardzo fajnie się zachowali gdy wróciłem do boksów: "Dlaczego rozbiłeś nasz samochód!?" Tego typu rzeczy. No ale naprawili go i kilka tygodni później spróbowałem jeszcze raz. Oczywiście jechałem dużo bardziej ostrożnie i po kilku okrążeniach poczułem jak coś puszcza w tylnym zawieszeniu. Dojechałem powoli do boksów. Powiedziałem mechanikom, że nie chciałbym więcej jeździć tym samochodem.
Najwidoczniej dodatkowe koła stanowiły zbyt duże obciążenie dla tylnego zawieszenia samochodu. Nie jest do końca jasne, po co Ferrari w ogóle testowało to rozwiązanie (312T6 jeździł też Niki Lauda) - auto o tak dużej szerokości nie spełniałoby regulaminu technicznego Formuły 1.
Niedługo potem we włoskiej prasie pojawiło się jednak to zdjęcie:
Tak, ośmiokołowy samochód Formuły 1! Miał się nazywać 312T8. Po pewnym czasie okazało się jednak, że to tylko fotomontaż, który Ferrari wypuściło by wzbudzić zainteresowanie i namieszać w głowach konkurencji.
0 komentarze:
Prześlij komentarz