czwartek, 17 sierpnia 2017

Motohistoria: Crowther Toiler (nie mylić z "toilet")

Nie tak dawno (no dobra, trochę dawno, ale jak jest ładna pogoda, to jakoś zapał do pisania mniejszy i aktualizacje wychodzą rzadziej) opisałem na blogu historię auta zwanego Crowther Rotarymotive (do przeczytania tutaj). Dziś wypada przedstawić dalszy ciąg historii Roly'ego Crowthera i jego ambicji stworzenia nowozelandzkiego samochodu.

Po tym jak projekt Rotarymotive okazał sie niewypałem, Crowther skoncentrował się na projektowaniu i produkcji urządzeń do myjni automatycznych pod marką Rolomatic. Cały czas jednak nie chciał się poddać i szukał sposobu by stworzyć jakiś samochód. Okazja nadarzyła się na początku lat 70-tych, kiedy bracia Theise, zajmujący się do tej pory sprzedażą aut marki Toyota, postanowili stworzyć coś własnego. Skontaktowali się oni z Rolym Crowtherem i powierzyli mu zadanie skonstruowania niedużego, prostego pojazdu użytkowego, który sprawdziłby się w nowozelandzkich warunkach.


Postawili tylko jeden warunek: samochód miał mieć drzwi otwierane do góry. Po co? Bo to miało go odróżniać od konkurencji. Tak czy inaczej miał się nazywać Toiler - od angielskiego słowa "toil", oznaczającego ciężką pracę fizyczną. Zapewne mylono by go z "toilet"... no ale patrz tytuł wpisu.

Tak jak w przypadku Rotarymotive, nadwozie miało powstać z włókien szklanych. Tym razem jednak zamiast dwudrzwiowego sedana zaprojektowano małego pickupa. Warto odnotować, że już w tamtych czasach myślano o ochronie pieszych i przód był tak zaprojektowany by zminimalizować obrażenia ewentualnie potrąconej osoby. Na wszelki wypadek, w nadwozie wkomponowano roll-bar, mający chronić pasażerów w razie dachowania. Podobno zdał egzamin, gdy prototyp przewrócił się podczas testów. Szyba przednia pochodziła z Forda Zephyr mk3, tylne światła zaś od Toyoty.


Po silniki zwrócono się do Renault - Crowther Toiler (nie mylić z "toilet") miał być napędzany jednostką 1100 ccm znaną z Renault R8. Francuzi byli bardzo zainteresowani pomysłem - jeden z dyrektorów Renault przyjechał nawet do Nowej Zelandii i osobiście poprowadził prototyp. Francuska marka oferowała współpracę oraz wykup 50% udziału w nowym przedsięwzięciu. Na to ostatnie nie zgodził się jednak Blair Webster, do tej pory będący jednym z głównych udziałowców - uznał on, że pomysł straci swoją niezależność i "nowozelandzkość" jeśli we wszystko wmiesza się duży koncern.

Tak czy inaczej, silnik Renault jednak sprzedało i bez udziałów. Umieszczono go z przodu pojazdu. Co ciekawe, podobno zamontowano go tak, by jedna osoba była go w stanie wyjąć w ciągu 12 minut! Interesujące było też przeniesienie napędu - znów postanowiono wykorzystać bezstopniową przekładnię Variomatic z DAFa. Napędzane były koła tylne.

Wnętrze zaprojektowano tak, by było łatwe w utrzymaniu i czyszczeniu. W końcu to pojazd użytkowy. Wskaźniki na desce rozdzielczej pochodziły od Toyoty.


Pierwszy egzemplarz ukończono w 1976 roku. Po zakończeniu testów prototypu, zbudowano 10 egzemplarzy przedprodukcyjnych. Plany zakładały produkcję na poziomie 1000 egzemplarzy rocznie. Niestety, nagle bracia Theise wycofali się z finansowania projektu. Crowther i Webster sami nie mieli dość funduszy by kontynuować prace (a Renault już nie chciało ich wesprzeć) i w 1978 roku historia Crowthera Toiler (nie mylić z "toilet") została zakończona. Zaś w jednym z nowozelandzkm Muzeum Transportu i Technologii w Auckland można zaś oglądać zachowany do dziś egzemplarz Toilera.


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum