niedziela, 23 kwietnia 2017

Zbiór dziwnych fur część 18

Witam w kolejnej części Zbioru dziwnych fur. Dziś totalny miks dziwadeł, bez tematu przewodniego.

1. Elektryczne traktory

Sowiecki pomysł na ekologię. Choć nie chodziło tak na prawdę o ekologię, tylko o Lenina. Lenin powiedział, że trzeba szukać zastosowań dla elektryczności w rolnictwie, no to radzieccy uczeni szukali. A że traktor lepiej napędzać silnikiem spalinowym? Trudno.



Za projekt odpowiadał inżynier A. W. Pitczak z fabryki traktorów w Orłowsku. Największym problemem elektrycznych pojazdów jest zasięg. Akumulatory długo się ładują, a wystarczają na krótko. Szczególnie w latach 30-stych kiedy rozpoczęto prace nad tymi traktorami. Do tego sporo ważą. Kwestia ta została rozwiązana z iście sowieckim rozmachem - po prostu zrobiono długi kabel podłączany bezpośrednio do linii 6kV. Traktor miał na pokładzie transformator i tak był zasilany jego 70-kilowatowy silnik. Powstało 12 takich traktorów.

mobilny transformator
Następnym krokiem było zrobienie mobilnego transformatora, żeby sam traktor był lżejszy. Transformator stawiało się przy linii średniego napięcia, a do niego podłączało się kabel od traktora. Dzięki temu sam kabel mógł też być lżejszy, bo na niższe napięcie. Na dachu pojazdu był bęben do jego zwijania/rozwijania.



Nie wiadomo, ile takich pojazdów powstało, ale były co najmniej dwa warianty, nazwane VIME-4-500 i VIME-4-1000.




Elektryczne traktory miały sporo zalet - silnik był prosty w naprawie, nie trzeba było dowozić do nich paliwa koleją, pracowały cicho. Nawet ten kabel ciągnący się za pojazdem nie był takim dużym problemem, bo całość jeździła tylko po polach. Jednak ostatecznie projekt przepadł przez niewystarczająco rozbudowaną sieć energetyczną. Swoja drogą dziwi mnie, dlaczego nikt w obecnych czasach nie wpadł na pomysł by do niego powrócić.

2. Seat 600 na rajd

Niedługo odbędzie się stanowiący rundę Rajdowych Mistrzostw Europy (ERC), a także Mistrzostw Hiszpanii, Rajd Wysp Kanaryjskich. Rozgrywana na asfaltowych odcinkach impreza ma dość ciekawą historię, a w tym roku ma w niej wystartować także pewne nietypowe auto. W klasyfikacji Mistrzostw Hiszpanii Jose Maria Ponce pojedzie Seatem 600. Co w tym dziwnego? Przecież rozmaite historyczne auta jeżdżą w rajdach na całym świecie? Owszem, ale opisywany Seat ma dość mało wspólnego z autem historycznym.


Właściwie powiedzenie o nim, że jest samochodem bazującym na Seacie 600 to też jest nadużycie. Na ramę przestrzenną nałożono nadwozie przypominające klasyczny hiszpański (właściwie włoski) samochód. A że rozstaw kół się nie zgadzał? No to trudno, trzeba było poszerzyć nadwozie. Wyszło właściwie, że koła są poza właściwym kształtem nadwozia, ale za to jest stabilność. A stabilność przyda się bardzo, jeśli weźmiemy pod uwagę co napędza szybkiego Seata.

Jest to centralnie zamocowany silnik Suzuki Hayabusa o mocy 205 KM. Biorąc pod uwagę, że całość waży 570 kg, osiągi są raczej więcej niż wystarczające.


Auto powstało do wyścigów górskich i nie ma homologacji FIA, ale uzyskało homologację krajową i to umożliwia mu start także w rajdzie. Osobiście bardzo mnie ciekawi jaki wynik uda się tym pojazdem osiągnąć.

3. Zmiatacz pieszych

W 1931 roku, w czasopiśmie Modern Mechanix, zaprezentowano następujące urządzenie:



Miał być to sposób ochrony potrąconych pieszych przed wpadnięciem pod koła ciężarówki. Składać się miał z rolek i osłony, dzięki czemu osobnik, który wszedł na jezdnię w nieodpowiednim momencie, miał być turlany przed pojazdem. 

Oczywiście pierwsza rzecz, która przychodzi na myśl patrząc na powyższą ilustrację, to: "a co z prześwitem z przodu?". no ogólnie całe urządzenie miało być podczas normalnej jazdy podniesione, a opuszczane przez kierowcę tylko wtedy, kiedy widzi on, że nie uniknie potrącenia. Tak, już widzę jak ktoś w takim momencie, zamiast próbować omijać pieszego, ciągnie za jakąś wajchę...



0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum