poniedziałek, 15 lutego 2016

Technobezsens: swamp cooler

Klimatyzacja jako wyposażenie samochodu, mimo że istnieje od wielu lat (pierwsze auto z fabryczną "klimą" to Packard z 1939 roku), stała się na prawdę popularna dopiero stosunkowo niedawno. Obecnie właściwie nikt z kupujących nowe auta nie wyobraża sobie, żeby miało jej nie być w wyposażeniu. A jeszcze około dwóch dekad temu, to urządzenie było traktowane jako luksus. Nawet wśród aut wyższych segmentów nie było oczywistością - moje byłe BMW E36 z 1993 roku nie miało jej w ogóle (ten egzemplarz - ogólnie w E36 była, ale za dopłatą). A w momencie wejścia na rynek nie było to bynajmniej tanie auto. Oczywiście w czasach jeszcze dawniejszych było z tym jeszcze gorzej. Dziś jednak zobaczymy jak wyglądał pewien przodek klimatyzacji. Bo upal w aucie był problemem niemal odkąd upowszechniły się nadwozia zamknięte.

 
Było to coś, co w języku angielskim czasem nazywane jest "swamp cooler" (tłumacząc dosłownie: "bagienna chłodziarka" - głupio to brzmi, więc zostaję przy oryginalnej nazwie). Było popularne głownie w USA. Pierwsze tego typu konstrukcje powstały w latach 30-stych XX wieku. Najbardziej znane firmy oferujące ten wynalazek to Thermador, Sears Roebuck (Allstate), Classic Aire, i Star Mfg.


Konstrukcja takiego urządzenia była prosta - swamp cooler wykorzystywał zjawisko chłodzenia przez odparowywanie. Mówiąc najprościej jak się da, ciepło otoczenia idzie na odparowanie wody, dzięki czemu powietrze wokół takiego "klimatyzatora" jest chłodniejsze. Coś jakbyśmy w gorący dzień poszli nad jezioro. Tylko tutaj "jezioro" zabieramy ze sobą. W swamp coolerach stosowano wkłady np. z drewna balsy, które nasiąkały wlewaną do środka wodą i były elementem chłodzącym. Działało to tak: 

1. Woda (wlewana do urządzenia przed podróżą) nasącza wkład

2. Podczas jazdy, wokół tego wkładu przepływa powietrze z zewnątrz (które dzięki temu zostaje schłodzone), 

3. Tak schłodzone powietrze, wpada do auta.


Swamp cooler był montowany zazwyczaj do górnej krawędzi drzwi od strony pasażera. Otwierało się okno i podczas jazdy chłodne, wilgotne powietrze leciało do wnętrza auta.

Urządzenie miało jednak wady - zauważalne efekty dawało tylko, gdy pojazd był w ruchu oraz gdy wilgotność powietrza była niska. O ile ten pierwszy problem dawało się jeszcze rozwiązać montując wiatraczki, to drugi sprawiał, że swamp coolery były popularne właściwie tylko w południowo-zachodnich stanach USA (Arizona, Nowy Meksyk, Texas itd.).

 
Cechy te sprawiły, że tego typu urządzenia właściwie zniknęły z rynku około 1960-go roku. Obecnie jednak, znów zyskują na popularności. Przede wszystkim wśród miłośników klasyków - swamp cooler jest często uznawany w USA za wspaniały dodatek "z epoki" do właśnie odrestaurowanego zabytkowego pojazdu. Oprócz znajdywanych gdzieś w szopach i na złomowiskach, odnawianych oryginalnych takich urządzeń, pojawiły się też firmy oferujące nowe tego typu "klimatyzatory".

 
Ogólnie rzecz biorąc urządzenie nie jest skomplikowane i myślę, że można by je bez większych trudności wykonać samemu. Ciekawe czy ktoś się zainspiruje tym wpisem i zobaczymy na ulicy np. starego Forda Fiestę ze swamp coolerem za oknem...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum