sobota, 27 grudnia 2014

Handlowy hit: poradnik tuningu F&F

Ten wpis pasowałby bardziej do okresu szaleńczych zakupów poprzedzającego święta, no ale za późno trafiłem na opisywaną aukcję. Poza tym akurat sypnęło trochę śniegu, zaś w E36 nie sypnęło się nic, więc byłem zajęty wykorzystywaniem tego rzadkiego zbiegu okoliczności. Do rzeczy jednak.

Kilka lat temu, w jakiejś tuningowej gazecie (chyba Maxi Tuning) trafiłem na zdjęcia i opis Mitsubishi Carismy po potężnym tuningu. Oczywiście głównie wizualnym. Był to w końcu czas największej świetności filmów (choć przy tej ilości części, to nie wiem, czy nie powiedzieć "serialu") Szybcy i Wściekli. Generalnie nawet wtedy auto biło po oczach dwoma rzeczami: stopniem absurdalności przeróbek i jakością wykonania - jedno i drugie było na bardzo wysokim poziomie.

Ze szczątków informacji, jakie jeszcze krążą po internecie, oraz z tego co zapamiętałem z artykułu wyłania się taki obraz Carismy:

Auto zaczęło swój żywot jako wersja 1.9 TD. Ktoś jednak stwierdził, że japoński wóz budowany w Holandii, wyposażony w 90-konnego diesla Renault, jest idealnym kandydatem na auto sportowe. Po jakimś czasie wyszło jednak, że nie do końca i 1.9 TD został zmieniony na 1.8 GDi. Od słabego diesla do benzyniaka z bezpośrednim wtryskiem, który przez nagar zbierający się w układzie dolotowym coraz bardziej traci moc - brzmi sensownie. Aby skompensować te straty do auta zamontowano instalację podtlenku azotu, dającą 50 lub 75 dodatkowych KM, zależnie od użytych elementów. Przynajmniej przez te kilkanaście sekund. Ciekawie umieszczono butlę tej instalacji - między fotelami.

Tyle mechaniki. Choć jak na tamte czasy, to zakres poprawiania osiągów był i tak dość znaczny - większość tuningowanych aut miała wtedy najsłabszy w danym modelu silnik, doposażony tylko w magnetyzery, "sportowe" świece i najtańszy filtr stożkowy.

Zdecydowanie większy nacisk położono na wygląd auta. Właściciel sam wykonał zderzaki, progi, poszerzenia itd. Na ile można to ocenić patrząc na zdjęcia, jakość wykonania jest całkiem wysoka. Estetyka wtedy nie miała znaczenia - auto miało być maksymalnie zmienione, a nie piękne. Całości dopełniało przerobienie przedniego pasa na ten od Carismy po liftingu.

Jeszcze bardziej porażało wnętrze - wszystko pomalowano na biało, dodając niebieskie obszycia. I niebieskie fotele kubełkowe. Z tyłu zastąpiły one nawet kanapę. No i wskaźniki: dodatkowy obrotomierz na szczycie deski rozdzielczej oraz zestaw zamontowany na schowku pasażera. Ale najważniejsze było audio. Głośniki były wszędzie. Szczególnie w bagażniku, gdzie panował barokowy wręcz audio-przepych. Do tego neony, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz.

A czemu o tym wszystkim dziś piszę? Otóż na allegro pojawiło się to: link. Jest to poradnik, jak przerobić swoje auto na wzór owej Carismy. Poradnik napisał właściciel tego pojazdu. W książce jest opisana cała historia przeróbek, zarówno wizualnych, jak i mechanicznych. 
do zaoferowania mam wyjątkową książkę, w której został opisany i pokazany na 700 zdjęciach proces zmieniania fabrycznego auta w sportowy samochód rodem z filmu Szybcy i wściekli!
O ile uznamy, że filmy Szybcy i Wściekli, oraz załadowana toną sprzętu audio, wyposażona w gigantyczną ilość poszerzeń i 1.8 GDi Carisma mają cokolwiek wspólnego ze sportem samochodowym, to w sumie można kupować.
screenshot z aukcji
 Dzięki temu poradnikowi poznasz tajniki budowy elementów z laminatów, których nigdy nie zdradzi żadna firma z branży motoryzacyjnej!
Ponadto w książce zawartych jest wiele cennych wskazówek i porad przydatnych podczas budowy bądź przerabiania dowolnego elementu w aucie.
No i fajnie. Nie wątpię, że wiedza jest obszerna i przekazana w ciekawy sposób. Zastanawia mnie jednak coś innego: dlaczego teraz? W czasach, w których ciężko już nawet spotkać na ulicy oblepioną spojlerami Calibrę? Dlaczego nie te 7-10 lat temu, kiedy spojlerowy tuning podbijał serca większości osób zainteresowanych motoryzacją? Przecież w czasach, w których ludzie dolepiali spojlery nawet w przyczepce do Malucha, taka książka sprzedawałaby się wprost niesamowicie.

A dziś? Jedyne co widzę w tej książce, co może być przydatne obecnie, to wiedza o budowie elementów z laminatów. Ale nie do robienia poszerzeń, dokładek, czy spojlerów, tylko do zastępowania fabrycznych błotników, maski itd. lżejszymi odpowiednikami. A reszta? No cóż, reszta ma moim zdaniem wartość historyczną. Coś na zasadzie "tak tuningowano 10 lat temu". 

screenshot z aukcji
No chyba, że to zupełnie coś innego? Może to jest zapowiedź długo wyczekiwanego i zapowiadanego m. in. przeze mnie powrotu tuningu spojlerowego?

W sumie zastanawiam się, czy tego nie kupić. A kiedyś samemu napisać książkę "Historia tuningu w Polsce". Obejmowałaby wszystko od grzybopatenów w Maluchach, przez ospojlerowane Golfy, aż po obecne czasy, gdzie moc i prowadzenie zaczęły się w końcu liczyć bardziej niż zmiany wizualne.

A inna sprawa, to podziwiam upór autora, który zdołał swoją książkę wydać w formie papierowej, a nie ograniczać się do e-booka. Choć podejrzewam, że w formie elektronicznej cena byłaby niższa, co mogłoby się przełożyć na większą popularność i w konsekwencji zysk.

5 komentarzy:

  1. Ale gunwo. Dlaczego rzecz pojawia się tak późno? Kiedyś jak było to tak popularne to zdradzanie tajników tej fuchy nie było na rękę gościowi. Teraz, jak wszyscy mają na to wyjebane, to może sobie pozwolić na zdradzenie tych "tajemnic":D

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia tuningu w Polsce - bardzo potrzebna by była taka pozycja - może po suckcesie Grzbologiki ;) autor da się skusić na to by potraktować te zamiary poważnie. A do ww pozycji to można dziś jak się zapłaci wydać wszystko nawet mapę wymienia swej krowy jak ktoś ma i ma ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i kiedyś powstanie, bloga też długo planowałem, aż w końcu powstał :). Najgorzej będzie zebrać informacje o tuningu za czasów PRLu. Bo spojlery pamiętam osobiście, zaś czasy obecne tym bardziej nie stanowią problemu :). No i wypadałoby jeszcze trochę popracować nad stylem pisania. Mam nadzieje, że to przyjdzie samo w miarę dalszego pisania tego bloga :)

      Usuń
  3. Oślepłem. Sam już nie wiem co jest bardziej absurdalnym pomysłem, taki tuning, czy wydawanie książki o nim. Ta książka jest tak absurdalna że poważnie się zastanawiam nad jej kupieniem. Chyba czas iść spać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Renault z Holandii udające Volvo, tfu! Mitsu, obudowane plastikami z jakiegoś Kąkol Przodkowo...i książka o tym. Tak bardzo nie.

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum