piątek, 1 grudnia 2017

Motohistoria: Owen Magnetic

Napęd hybrydowy to coś, co obecnie powoli staje się standardem w autach. Nadal jednak jest to dla większości osób nowość. Wydaje się nam, ze to wynalazek późnych lat 90-tych. A hybryda szeregowa to już w ogóle cudo i patrzcie jaki ten Chevrolet Volt przełomowy. Do tego obecnie mówi się o przejściu na 24-woltowe instalacje elektryczne w autach osobowych. I też jest to przedstawiane jako rewolucja. Tylko, że to wszystko już dawno było. Zapraszam do lektury o pojeździe zwanym Owen Magnetic.


Samochód został zaprezentowany w roku 1915, w Nowym Jorku. Jego budowę zleciła i zasponsorowała firma R.M Owen & Company, zaś w konstrukcji użyto patentów Justusa Bulkley Entza. Były pracownik Edison Machine Works był bardzo kreatywnym człowiekiem i cały czas szukał nowych dróg rozwoju napędu elektrycznego. Nie miał jednak ochoty zakładać własnej firmy.

W 1914-stym roku zaprezentował on pojazd własnego projektu. Nigdy nie wszedł on do produkcji, jednak rozwiązania w nim zastosowane, zostały wykorzystane przy budowie Owena Magnetic. A co to za rozwiązania?


Owen Magnetic miał sześciocylindrowy silnik benzynowy (niestety, nie udało mi się znaleźć żadnych jego danych, poza maksymalną mocą: 75 KM). Jednak nie był on mechanicznie połączony z kołami. Zamiast koła zamachowego, sprzęgła i skrzyni biegów, były dwa silniki elektryczne. Pierwszy, napędzany z wału, służył za generator i dawał napięcie zarówno dla układu zapłonowego silnika spalinowego, jak i dla drugiego silnika elektrycznego, który z kolei napędzał tylne koła samochodu. Po co to wszystko? Nie lepiej wyeliminować elektryczne pośredniki i dać napęd bezpośrednio na koła? Nie lepiej, szczególnie na początku XX-wieku. Po pierwsze, silnik spalinowy może pracować w optymalnych dla siebie obrotach, niezależnie od prędkości poruszania się pojazdu. Po drugie, wyeliminowano konieczność zmiany biegów. Przekładnie w autach z tamtych czasów były wybitnie trudne do operowania. Elektryczno-spalinowy pojazd, w którym do zmiany prędkości poruszania się wystarczyła dźwignia przy kierownicy był więc czymś ogromnie komfortowym. Żadnego wciskania sprzęgła, dopasowywania obrotów czy czegokolwiek w tym stylu. Ruszamy dźwignią i jedziemy tak szybko jak mamy ochotę i na ile pozwala moc silników. Do tego był jeszcze tryb ładowania baterii (silnik pracuje, auto nie jedzie). A właśnie, baterie! 24-woltowe, w czasach, gdy większość aut miała instalacje 6-ściowoltowe!


Tuż po zaprezentowaniu auta, firma połączyła się z Baker Motor Vehicle Company i Rauch&Lang Carriage Company znanymi wtedy producentami pojazdów elektrycznych. Baker miał produkować auto w fabryce w Cleveland, zaś Rauch&Lang dostarczać nadwozia.

Sprzedaż rozpoczęła się w roku 1916. Zależnie od wyposażenia i karoserii, hybrydowy Owen Magnetic kosztował od 3000 do 6000 dolarów. Co w tamtych czasach było sporą sumą (Ford T kosztował 360 dolarów, zaś Cadillac zaczynał się od 2000 dolarów). Do tego pojazd był bardzo skomplikowany, a napęd sporo ważył. Ale za to całość robiła ogromne wrażenie i zapewniała duży komfort podróżowania. Posiadaczami Owenów Magnetic byli m.in. śpiewacy operowi Enrico Caruso i John McCormack. 


Samochód był produkowany do roku 1918, kiedy Baker zdecydował się przerzucić na produkcję wyposażenia dla wojska. Po restrukturyzacji, stworzono spółkę Owen Magnetic Motor Car Corporation i przeniesiono produkcję do fabryki w Forty Fort, w stanie Pensylwania. Ogłoszono plany na rozpoczęcie produkcji 1-go stycznia 1920. Rocznie miało powstawać 750 aut. Firma otrzymała nawet zamówienie na 500 egzemplarzy od angielskiego przedsiębiorstwa Crown Limited. Te samochody miały się nazywać Crown Magnetic. Niestety, przez duże koszta produkcji i problemy z zarządzaniem spółką, zamówienie nie zostało nigdy zrealizowane. W sierpniu 1920, ogłoszono upadłość. Zdążono tylko zaprezentować jeden z egzemplarzy Crown Magnetic na London Motor Show.


Do czasów obecnych przetrwało 12 egzemplarzy. Jeden z nich jest w posiadaniu Jaya Leno.


Może pojawić się pytanie, co w tym aucie było takiego bezsensownego, że trafia na Autobezsens. W sumie nic. Bardzo sensowny pomysł na samochód. Ale fakt, że forma napędzania samochodu powstała ponad 100 lat temu jest dziś przedstawiana jako rewolucyjna i nowoczesna, już bezsensowny jest. A poza tym, Owen Magnetic jest jednym z tych pojazdów, które jak tylko je zobaczę to myślę "Muszę to opisać na blogu!". Więc opisałem.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum