sobota, 23 kwietnia 2022

Motohistoria: Lincoln w NASCAR

Marka Lincoln raczej nikomu nie kojarzy się ze sportem samochodowym. Jak już to raczej z bazującymi na modelu Town Car, absurdalnie przedłużonymi limuzynami. Niektórzy może jeszcze skojarzą ją ze starym utworem "Hot Rod Lincoln" (można go posłuchać tutaj - będzie stanowił ciekawe tło muzyczne do wpisu).  

Lincoln NASCAR

W roku 1996 Ford nie chciał już rozwijać wystawianego w wyścigach serii NASCAR modelu Thunderbird. Po 9 latach planowano zbudować auto wyścigowe reprezentujące inny model. Mówię "reprezentujące" a nie "bazujące na" gdyż auta NASCAR nie mają już od dawna praktycznie nic wspólnego ze swoimi drogowymi odpowiednikami.

W tamtym czasie w serii jeździł zespół wystawiający Forda z numerem 37, którego właścicielem był Michael Kranefuss. Kierowcą tego auta był John Andretti, siostrzeniec słynnego Mario Andretti'ego. 

W zespole uznano, że wyjdą naprzeciw Fordowi i sami przygotują auto reprezentujące  jakiś aktualny model Forda. W latach 90-tych przepisy NASCAR stanowiły, że auto wyścigowe musi odwzorowywać samochód dwudrzwiowy. Poszukano i stwierdzono, że dobre marketingowo dla Forda będzie jeśli wykorzysta się model należącej do nich marki Lincoln. Konkretnie Lincoln Mark VIII. 

Lincoln Mark VIII
Lincoln Mark VIII w wersji przed liftingiem, którą miało reprezentować auto NASCAR

Wg zespołu przedstawiciele Forda przychylnie patrzyli na ten pomysł.

Lincoln NASCAR
Lincoln NASCAR

Bazując na dotychczasowych, wyścigowych Thunderbirdach, zbudowano pojazd który miał  przypominać Mark VIII i rozpoczęto testy w tunelu aerodynamicznym. Odbyły się one w zakładach firmy Lockheed w mieście Marietta, w stanie Georgia, dnia 07.05.1996. A skoro auto w nich spisało się dobrze, to postanowiono sprawdzić je na torze.

Test odbył się na owalu Charlotte Motor Speedway już w dniach 08-09.05.1996. Za kierownicą zasiadł John Andretti. Samochód może nie był jakoś rewelacyjnie szybki, ale jak na pierwsze testy wypadł obiecująco.

Lincoln NASCAR

Zaczęły się pojawiać plotki że zespół pojawi się w niezaliczanym do klasyfikacji mistrzostw NASCAR wyścigu Winston Open.

NASCAR zarządziło jednak, że przed dopuszczeniem auta do rywalizacji potrzebne jest więcej testów aerodynamiki by mieć pewność, że auto nie zyskuje gdzieś nieuczciwej przewagi lub nie jest w jakiś sposób niebezpieczne. 

Co ciekawe, równolegle powstał drugi Lincoln Mark VIII przeznaczony do wyścigów NASCAR. Za ten projekt odpowiadał zespół Penskee Racing, współpracujący blisko z Ford Performance. 

Lincoln NASCAR

Znali oni projekt zespołu Michaela Kranefussa i postanowili podejść do niego nieco inaczej, przynajmniej jeśli chodzi o tylną część nadwozia. Uznano, że zaokrąglony tył (nawiązujący do tego w drogowym Mark VIII) wyżej opisanego auta jest niezbyt optymalny aerodynamicznie. 

Postanowiono więc nieco nagiąć reguły: regulamin mówił, że kształt klapy bagażnika ma odpowiadać seryjnemu samochodowi danego producenta. Nie było jednak wprost napisane o który model chodzi. Osoby odpowiedzialne za projekt postanowiły wiec użyć klapy odpowiadającej tej z modelu Town Car - bardziej płaskiej i według nich lepszej aerodynamicznie.

Lincoln NASCAR
Sami przyznacie, że wygląda to osobliwie
Lincoln NASCAR
A tak do kwestii projektu tyłu podeszli inżynierowie zespołu Penskee

Testy w tunelu aerodynamicznym NASA w Lanley wykazały, ze była to słuszna koncepcja - auto było zdecydowanie lepsze niż dotychczasowe Thunderbirdy. Wyglądało na to, że wszystko jest na dobrej drodze by w NASCAR pojawił się Mark VIII zrobiony według którejś koncepcji. Tak się jednak nie stało.

Lincoln NASCAR

Nagle Ford wycofał wszelkie wsparcie dla obu projektów oraz zabronił dalszych prac nad autem. Argumentowali oni, że chcą, by auto w NASCAR reprezentowało coś co sprzedają w dużych ilościach. Po czym stworzyli samochód na bazie modelu Taurus. A że seryjny Taurus nie miał nigdy dwudrzwiowej wersji? Ford wyprosił u NASCAR odstępstwo od reguły i Taurus został dopuszczony do rywalizacji.

Wyścigowe Lincolny zaś trafiły do muzeów. Co ciekawe, mimo że auto nigdy nie wzięło udziału w rywalizacji, powstały jego modele: w skali 1:10 jako autko zdalnie sterowane oraz w skali 1:25. Oba przedstawiały pierwszy z opisywanych dziś samochodów. O drugim zaś wie bardzo mało osób. Polecam jednak ten film gdzie o samochodzie opowiada Don Miller, który był jednym z twórców owego pojazdu.

Lincoln NASCAR model

Zdjęcie z gratem bez związku z tematem

Dzis bardziej pasowałby tytuł "zdjęcie z osobliwością bez związku z tematem", ale to się nie rymuje. Oto zaś Aixam w wersji kombi:

Aixam kombi


wtorek, 5 kwietnia 2022

Zbiór dziwnych fur część 38

Witam po dłuższej przerwie. Ostatnio nie było za wiele czasu na bloga (ani na cokolwiek), ale udało sie zebrać trochę informacji o dziwnych furach. Wiec powstała kolejna część Zbioru Dziwnych Fur. I znów jest japońsko. Zapraszam do lektury!

1. Mazda Chantez EV

Mazda Chantez to był kei-car produkowany w latach 1972-1976 i napędzany umieszczonym z przodu dwusuwowym, dwucylindrowym silnikiem o pojemności 349 ccm, napędzającym tylne koła. Oczywiście Mazda początkowo chciała tam wepchać silnik Wankla, ale inni producenci Kei-carów zaprotestowali, że to będzie nieuczciwe, że będzie mieć za dużo mocy i pomysł zablokowano. Nie mogąc zrobić auta takiego, jakie chcą, inżynierowie Mazdy postanowili chociaż spróbować swoich sił z napędem elektrycznym. Na salonie samochodowym w Tokio w roku 1972 zaprezentowali wiec model Chantez napędzany silnikiem elektrycznym:

Chantez EV

Dla porównania, tak wyglądał spalinowy Chantez:

Chantez

Jak widać więc, zlikwidowano grill by polepszyć aerodynamikę, dodano napis EV i właściwie tyle. Przynajmniej z zewnątrz. Auto było napędzane silnikiem elektrycznym o mocy 8 kW (10,7 KM), zamontowanym z tyłu i przekazującym moc na tylne koła. Akumulatory o łącznej pojemności 9,6 kWh umieszczono w miejscu tylnych siedzeń. Co ciekawe, auto miało też system odzyskiwania energii podczas hamowania. 

Chantez EV

Mazda Chantez EV mogła rozpędzić się do 65 km/h i miała zasięg 65 km. Nie za wiele, ale pamiętajmy, ze to rok 1972 i kei car, którym i tak raczej podróżuje się tylko na krótkich dystansach w mieście. Niestety auto nie weszło do produkcji seryjnej, zaś Mazda, rozczarowana niemożliwością zrobienia kei-cara z Wanklem, po 1976 roku opuściła na długo ten segment aut. Wrócili dopiero w latach 90-tych, ale to już inna historia.

2. Subaru Legacy Touring Sedan November Steps

Fajna nazwa. Subaru "Listopadowe Schody". Nie, też nie wiem co autor miał na myśli. Projektanci natomiast mieli na myśli Subaru Legacy sedan z otwieranym dachem.

Legacy November Steps

Taki bowiem pojazd zaprezentowano w roku 1991. Niestety, auto nie weszło do seryjnej produkcji. A szkoda. Pewno byłoby kompletną klapą rynkową, a o te kilka egzemplarzy, które udałoby sie sprzedać obecnie zabijaliby się J̶a̶n̶u̶s̶z̶e̶ ̶h̶a̶n̶d̶l̶u̶ ̶J̶D̶M̶-̶o̶w̶y̶m̶i̶ ̶a̶u̶t̶a̶m̶i̶  kolekcjonerzy.

3. Yamaha Ami

Nazwa Ami kojarzy się przede wszystkim z Citroenem, ale Yamaha też jak widać postanowiła zrobić pojazd o tej nazwie. Z wszystkich dziś zaprezentowanych jest zdecydowanie najdziwniejszy. Otóż w tym wypadku wzięto Daihatsu Opti i zbudowano na nim nadwozie luźno przypominające Ferari F40: 

Yamaha Ami

Yamaha Ami
Te logo na błotniku...
Dla porównania zwykłe Daihatsu Opti:

Daihatsu Opti

W odróżnieniu od powyższych aut, to coś faktycznie sprzedawano. I to jeszcze jak! Z niewiadomych przyczyn, aby zostać posiadaczem Yamahy Ami, trzeba było zadzwonić do firmy "Ticket Pia", normalnie zajmującej się sprzedażą biletów na koncerty, i je tam zamówić. Nie, też nie wiem dlaczego akurat tak. Japonia i tyle.

Yamaha Ami

Yamaha Ami

Jak już się zadzwoniło to trzeba było wybrać wariant. Ten oznaczony T1 bazował na podstawowym Opti z silnikiem R3 658 ccm o mocy 42 KM. Wyższe wersje, czyli T2 i T3 bazowały już na mocniejszym wariancie Daihatsu, mającym 54 KM z tego samego silnika. Poza tym różniły się między sobą wyglądem spojlerów i dokładek, a także tym, ze T3 jeździł na 13-calowych felgach, a pozostałe na 12-calowych. Do wyboru były kolory czerwony i czarny.

Yamaha Ami
Yamaha Ami

Cena wynosiła od 2150000 do 2545000 jenów. Auto było oferowane w roku 1997. Yamaha zakładała, że zbuduje 600 egzemplarzy. Ile powstało faktycznie, nie wiadomo. 

Zdjęcie z gratem bez zwiazku z tematem

Zamiast grata jest przepięknie utrzymana czarna Wołga. Tak, zbudowana w miejscu które obecnie najchętniej by się usunęło z mapy świata, ale abstrahując od obecnych wydarzeń trzeba przyznać, że co by się nie działo, fajnie spotkać taki samochód:

Wołga

Wołga


Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum