czwartek, 17 września 2015

News: Syrena jakby sport, rdzewiejące auta użytkowe i wirtualne samochody

1. Syrena może w końcu Sport

W tym roku w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski istnieje klasa Open N, gdzie startują samochody zwane "Proto". Generalnie są to pojazdy opartę o mechanikę N-grupowych Mitsubishi Lancera Evo i Subaru Imprezy STi, ale z właściwie dowolnym nadwoziem. Zazwyczaj lżejszym od obu japońkich rajdówek. Najbardziej znanym przykładem Proto jest auto prowadzone w RSMP przez Bryana Bouffiera. Francuz pokazuje, że polską czołówkę w autach klasy R5 można takim składakiem pokonać - aktualnie jest on liderem klasyfikacji generalnej. Samochód Bouffiera, czyli Ford Fiesta z mechaniką Lancera Evo X, jest obsługiwany przez firmę Stec Rally Rent. Innym polskim budowniczym aut Proto jest firma Dytko Sport. I to właśnie o ich nowym projekcie jest dzisiejszy news.

Otóż następnym autem Proto z Dytko Sport ma być... Syrena. Ta nowa, o której napisano już całe mnóstwo tekstu w internecie (choć nie na tym blogu): że nigdy nie powstanie, że powstanie i zawojuje rynek, że to ściema, że to cud itd. Nie wiem jak z wersją drogowa, ale sprawa z wariantem rajdowym wygląda dość... osobliwie.


Po pierwsze, nie ma na bazie czego zbudować rajdówki. Ekipa Dytko Sport będzie musiała zbudować nadwozie od zera. Co bedzie nieco większym wyzwaniem, niż w przypadku dotychczasowych projektów. Choć przy ich doświadczeniu, prawdopodobnie sprostają nawet temu zadaniu (a czy to potem będzie konkurencyjne to inna sprawa).

Drugi problem jest jednak poważniejszy. Otóz na przeszkodzie stają regulaminy. Dotychczasowe auta Proto startowały tylko w krajowych mistrzostwach, gdzie organizator na to pozwalał. Poza Polską, samochody te jeździły też w Australii i Nowej Zelandii. Z europejskich krajów, o ile dobrze pamietam, zdarzały się starty w Hiszpanii. W Mistrzostwach Europy, a tym bardziej Świata, start takim autem jest niemożliwy. Więc powtórki z dawnych lat i Syreny jadącej w Rajdzie Monte Carlo raczej w najbliższym czasie nie zobaczymy. No ale ok, zawsze to i tak byłaby jakaś międzynarodowa reklama. Gorzej tylko, że wedle regulaminu, jeśli ten samochód powstanie, to nie pojedzie nawet w Polsce! Otóż przepisy techniczne dla grupy Open N w RSMP wyraźnie mówi:
W klasie OPEN N dopuszczone są również samochody zbudowane na bazie nadwozia samochodów  turystycznych  lub  samochodów  wielkoseryjnej  produkcji  (min.  2500 identycznych  egzemplarzy  wyprodukowanych  w  okresie  kolejnych  12  miesięcy)  nie posiadające homologacji sportowej FIA. Warunkiem dopuszczenia takich samochodów do  klasy  OPEN  N  jest  wykorzystanie  do  ich  budowy  podzespołów  pochodzących  z Mitsubishi Lancera lub Subaru Imprezy
No to ja się pytam: gdzie jest 2500 nowych Syren zbudowanych w ciągu 12 miesięcy? 

No właśnie. We współpracy ze znaną stajnią rajdową powstaje więc rajdówka, kóra nigdzie nie bedzie mogła startować. Jak to nie jest temat na autobezsens, to ja już nie wiem co jest. W każdym razie auto ma być zaprezentowane podczas tegorocznego Rajdu Barbórka.


2. Odkryto złoża ciężarówek do rozwożenia lodów

W sumie to nie nowość, ale sama informacja dość nietypowa i nie wiem gdzie indziej na blogu to wrzucić. W Anglii, w miejscowości St Leonards znajduje się dość nietypowe złomowisko. Otóż są tam składowane ciężarówki do rozwożenia lodów. Te pojazdy stanowiły popularny widok w Wielkiej Brytanii kilka dekad temu. W latach 60-tych jeździło ich około 30 000. Obecnie liczbę nadal użytkowanych pojazdów szacuje się na poniżej 5000.

źródło: bbc.com
Czternaście egzemplarzy takich ciężarówek znajduje się właśnie w St Leonards, na terenie firmy PWW Ice Cream Supplies. Pojazdy są używane jako źródło części zamiennych do wciąż funkcjonujących egzemplarzy. A przez resztę czasu malowniczo wrastają w ziemię.

źródło: bbc.com
Wszystkie z nich to pojazdy zbudowane przez firmę Whitby-Morrison, uznawanej za swiatowego lidera w produkcji tego typu samochodów. Firma ta istnieje do dziś, choć obecnie produkuje auta na bazie Mercedesów Sprinterów, Fordów Trasitów itp.

źródło: bbc.com
3. Sportowe wirtualne Hyundaie

Pamiętacie jak w 2013 Hyundai wchodził do WRC? Na ich autach pojawiło się logo N. Miało ono oznaczać to, co AMG w Mercedesie, co M w BMW itp. itd. Czyli miały być sportowe wersje zwykłych aut. Dwa lata później dostajemy to:


Czyli wizualizację jak mogłoby wyglądać auto Hyundai N. A pewno by nie mogło nawet wyglądać, bo by się okazało za drogie w produkcji i w ogóle, nawet jako samochód wyścigowy, jakim cudem to miałoby jeździć z tą idiotyczną aerodynamiką i kołami?

O autach nadających się do produkcji nadal brak jakichkolwiek informacji. Hmm... szumne zapowiedzi, a potem lata ciszy przerwane wizualizacjami, które nie mają szans na realizację. Czy nie przypomina to nieco polskiego projektu Arrinery? Cóż, najwidoczniej kolejny polski pomysł (tym razem na wirtualny samochód) został skradziony.

4 komentarze:

  1. Pomysły na samochód sprzedawany masowo, lub choćby w kilku tysiącach egzemplarzy nie mają szansy powodzenia w żadnym europejskim kraju. Gdzie sieć serwisowa? Gdzie homologacje? Jak tu wcisnąć się na rynek, który i tak odczuwa lekki schyłek (choć podobno w Europie Zachodniej auta się w tym roku lepiej sprzedają- wiadomość za red. Kublikiem z Wyborczej, więc nie wiem czy godna zaufania), jak przebić się jako mała firma, skoro te średnie upadają, albo są przejmowane? Trzeba by mieć unikalny i bardzo pożądany produkt. Syrena z pewnością takim nie jest. Podejrzewam, że Arrinera też nie, choć tutaj widać większe szanse powodzenia- niestety w porównaniu z jakąkolwiek konkurencją (Koenigsegg, Pagani) Arrinera wypada wtórnie- tj. jest taka, jak masówka z Porsche, Lambo czy Ferrari. Kto się skusi na samochód wyglądający jak wszystkie inne, tyle że produkowany w kraju, który jest znany z tego, że dotąd tego nigdy nie próbował? No przepraszam, był Gepard inż. Szwaja, ale szło z nim jak po grudzie. Chciałoby się mieć coś wyjątkowego i z sukcesem światowym, ale niestety trzeba najpierw to wymyśleć i to takie, żeby waliło konkurencję między oczy. Bez tego nic- jak mawiał Lem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłem na takie cuś:
    http://www.leboncoin.fr/voitures/831405283.htm?ca=12_s
    Cena wydaje się mi mocno przesadzona, no ale nie znam się na takich rajdowych modyfikacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzydzieści parę tysięcy za gotowe, zaklatkowane auto, z zawiasem na uniballach, Bilsteinem, na Ultraleggerach, z porobionym motorem, spiekiem, krótką skrzynią i krótkim przełożeniem głównym to całkiem niezła cena pod warunkiem, że auto nie jest w totalnej rozsypce. Przygotowanie tego wózka kosztowało pewnie kilka razy tyle.

      Usuń
    2. Dokładnie, jeśli nie jest to totalny ulep, to cena nie jest w cale abstrakcyjna. Szczególnie jak na Francję, bo tam jest rynek na rajdówki - u nas takie wozy są tańsze, bo zainteresowanie marginalne i klienta trzeba kusić ceną :).

      Usuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum