poniedziałek, 12 stycznia 2015

Motohistorie Dwusilnikowe część trzecia: VW Twinjet

Lata 80-te to czas, kiedy napęd na cztery koła gwałtownie przestawał być traktowany jako coś zarezerwowanego dla samochodów terenowych. Działo się to za sprawą rewolucji wywołanej przez Audi i ich model quattro. Na rajdowych trasach dominowały auta właśnie z takim napędem. Nieco w cieniu słynnej ekipy Audi Sport, pracowali inżynierowie z VW Motorsport. Patrzyli oni, jak koledzy z tego samego koncernu tworzą historię rajdów, a sami niewiele mogli zrobić. Co nie znaczy, że nie próbowali.

Gdzieś na początku lat 80-tych (nie jest znana dokładna data), postanowili oni podjąć próbę zbudowania auta z napędem na cztery koła. Szefem VW Motorsport był wtedy Klaus Peter Rosorius, zaś do współpracy zaangażowano konstruktora aut Formuły Vee, Kurta Bergmanna. Problem polegał na tym, że nie bardzo mieli budżet i czas by opracowywać od początku taki samochód. Świadomie lub nie, postanowiono więc iść tą samą drogą, którą poszli Włosi w opisywanej niedawno Trevi Bimotore: wzięto nudny samochód i dołożono mu dodatkowy silnik.

Samochodem bazowym w tym wypadku został VW Jetta w wersji dwudrzwiowej. Dodatkowy napęd dołożono w identyczny sposób jak w przypadku Lancii - wycięto przednią część podwozia zwykłej Jetty i zamontowano ją z tyłu innego egzemplarza. Jednak przeprowadzono też pewne modyfikacje: w tylnym zawieszeniu znalazły się przeguby kulowe oraz grubszy stabilizator.

Auto miało wentylowane tarcze hamulcowe na wszystkich kołach. Kołami tymi były aluminiowe felgi ATS o średnicy 13 cali i 6-calowej szerokości. Zastosowano opony Pirelli P7R 205/60VR-13. Hamulec ręczny był zaś hydrauliczny.


Czas na najważniejszą część: silniki. Zdecydowano się na jednostki znane z Golfa GTi: 1588 ccm pojemności, 110 KM mocy każdy. Silniki miały niezależne układy paliwowe i zapłonowe, ale już chodnica (odpowiednio większa od seryjnej) była wspólna dla obu. Dla tylnego silnika zamontowano tylko dodatkowy elektryczny wiatrak. Skrzynie biegów były przekładniami z Jetty GLi, ale miały zmienione przełożenie główne z 3,9:1 na 3,7:1. Z tyłu zastosowano także mechanizm różnicowy o zwiększonym tarciu wewnętrznym. Kierowca miał oczywiście możliwość wyboru między napędem przednim, tylnym i 4x4. Do tego na tunelu środkowym umieszczono regulację balansu hamulców.


Całość ważyła 1047 kg. Czyli całkiem niewiele. Standardowa, jednosilnikowa Jetta miała masę 928 kg. W każdym razie, Jettę z dwoma silnikami upiększono nieco przodem zgodnym z tuningową modą lat 80-tych ("tak strasznie, że aż pięknie") i nazwano Twinjet.


Samochód przejechał około 19 000 km testowych. Podobno Twinjet prowadził się bardzo dobrze, choć miał pewną tendencję do podsterowności. Za to na prostych, dodatkowy silnik zapewniał bardzo dobre osiągi - przyspieszenie od 0 do 100 km/h miało trwać około 6 sekund.

źródło: http://www.veegeek.com

Auto nigdy nie wzięło udziału w żadnych zawodach. Choć istnieje do dziś, zostało niedawno odrestaurowane i pojawia się czasem na zlotach klasyków.

źródło: http://www.veegeek.com

Zaś VW Motorsport, zachęcony pozytywnymi wynikami testów Twinjeta, wziął się za budowę kolejnego dwusilnikowego auta, o którym będziecie mogli przeczytać w następnej części Motohistorii Dwusilnikowych.

5 komentarzy:

  1. Oczy mnie wypadli!

    Jak już zaszli tak daleko, i wszystko zagrało, ciekawe dlaczego nie pokusili się o zmianę na 1,8 lub 2.0 16V (mieli wtedy coś takiego?).

    Gdyby zamaskować go klasycznym frontem, byłby z tego fajny śpioch ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. "Zwei motoren" - ten język jest tak przepięknie brzydki:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, nie lubię go, ale znam :)

      Choć niemieckiego jeszcze da się słuchać. Niekiedy właśnie ciekawie brzmi -wszystko zdaje się być rozkazem ataku na Polskę :).

      Natomiast jeśli chodzi o brzydotę języka, to moim zdaniem niderlandzki nie ma sobie równych - jaki widzę/słyszę coś w języku Holendrów, to wywołuje to we mnie uczucie obrzydzenia większe, niż widok Nissana Juke (Puke). A to już sztuka!

      Usuń
    2. PRAWIE jestem tego samego zdania. Prawie, bo gorszy w odbiorze jest język afrykanerski - wywodzący się w prostej linii z niderlandzkiego. Niby jest lepiej, bo nie ma tego "smarkającego H", wsadzanego w przypadkowych miejscach wypowiedzi, ale bardziej kaleczy uszy. IMHO!

      Usuń
  3. Zaraz, czekaj...lata 80-te, VW...Audi "przed chwilą" przestało być AutoUnion, NSU 'skasowane', a VW wypuszcza T3, którego układ chłodzący jest do dziś nieogarnialny przez JanuszMechaniki. A tutaj takie coś!

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum