sobota, 27 września 2014

Przemyślenia: marzenia za rozsądną cenę

Tak sobie ostatnio przypomniałem jakimi autami zachwycałem się jeszcze kilka lat temu, w czasach liceum. Z tych bardziej dostępnych. Bo oczywiście marzyło mi się (i nadal marzy) Ferrari 250 GTO. Ale dziś chodzi mi o takie auta, które były (i są, w końcu od tamtego czasu minęło mniej niż 8 lat) w miarę dostępne. A przynajmniej takie się wydają, jak się ma wizję prawa jazdy już niedługo. Dlatego dziś krótki przegląd (kolejność przypadkowa):

Audi S2

Jako, że od dawna fascynowałem się rajdami, to wielbiłem pierwsze Audi quattro. Niestety, ceny tych samochodów skutecznie odstraszały. Tak jak i dostępność. W kraju nie było nic, po zajrzeniu na zagraniczne serwisy ogłoszeniowe niby coś się dało znaleźć, ale tanio to nie było.  A marzyłem o dwudrzwiowym Audi z napędem na wszystkie koła i turbodoładowanym silnikiem pięciocylindrowym. No i przypomniałem sobie o S2. Nowsze, tańsze, mocniejsze, bardziej dostępne. Stać mnie i tak nie było, bo dobre S2 nadal potrafi dobrze kosztować, ale marzenia są za darmo. I zaczęło się przeglądanie ofert w internecie. Do dziś pamiętam jedno takie, czarne, znalezione na niemieckim serwisie ogłoszeniowym. Moc podniesiona do ponad 300 KM, poprawione zawieszenie i... drzwi typu lambo-doors. No cóż, wtedy mi się to podobało.

źródło: google images

W sumie S2 nadal mi się podoba. Części w miarę dostępne, do KJSów jakoś nie bardzo szkoda, a wizja szybkiej jazdy po szutrach w takim aucie jest bardzo kusząca. Tylko posiadanie E36 mocno zachwiało we mnie wiarę, że niemieckie auta faktycznie są takie dobre, jak opinia o nich. A w Audi jest jednak więcej rzeczy, które mogą się zepsuć. Mimo to, ten plan nadal znajduje się u mnie na liście "do zrealizowania kiedyś". Tyle, że na pewno bez lambo-doors.

Ford Mustang mk2

No tu do dziś nie jestem pewien, co mi odbiło. Chyba magia nazwy Mustang tak zadziałała. W każdym razie ta fascynacja powstała u mnie jeszcze przed etapem Forda Granady i Capri. Wywołana była znalezieniem takiego Mustanga na allegro w cenie około 6 tyś zł. Jeżdżącego. Pod maską oczywiście rzędowa czwórka o pojemności 2.3 litra i niezauważalnej mocy. Kryzysowy Mustang nadal wygląda straszliwie, ale wtedy widziałem tylko dwie rzeczy: cenę i znaczek Mustanga.

źródło: google images
Dziś rozważałbym zakup tego auta tylko w kategorii "tak głupie, że aż śmieszne, biorę!". Coś jak papier toaletowy z nadrukowanym sudoku. A i to raczej tylko w wersji King Cobra, która chociaż miała V8. Choć w sumie jakbym miał okazję się przejechać wersją 2.3 R4, to bym chętnie skorzystał, żeby zobaczyć, co mnie wtedy tak zafascynowało. A można też znaleźć w internecie opinie, że ten samochód nie był tak koszmarny jak się uważa i na tle konkurencji wyróżniał się nawet na plus.

Ford Granada i Capri mk3

Winę za moją ówczesną fascynację tymi autami ponosi kolega z ławki. Otóż pewnego dnia, ów kolega oznajmił, że jego starszy brat kupił samochód. Zapytałem się oczywiście, jaki to samochód. Spodziewałem się jakiejś Corsy ewentualnie VW Polo. W odpowiedzi usłyszałem, ze "aaa... takiego starego Forda... amerykański muscle-car taki". No tu mnie zatkało. Po chwili odzyskałem głos i spytałem się, jaki to model. "Aaa... nie pamiętam... na "g" jakoś się nazywa". Od razu oczyma wyobraźni ujrzałem Forda Galaxie, czyli dawnego konkurenta Chevroleta Impali. Oczywiście kolega nie potrafił sobie przypomnieć, czy faktycznie nowy zakup jego brata nazywa się Galaxie. Pamiętał natomiast cenę: nieco ponad tysiąc złotych. No tu mało z ławki nie wypadłem. Wizja Forda Galaxie za tysiaka była po prostu nierealna. No ale skoro brat kumpla jednak to kupił... Bylem wstrząśnięty i zmieszany. 

W tym stanie utrzymałem się do następnego dnia, kiedy ów kolega przyniósł ostateczną informację o tym, jaki to jest Ford. Okazało się, że nie Galaxie, a Granada. Na moją delikatną sugestię, że taki z tego amerykański muscle-car, jak z pierwszego lepszego Scorpio, kolega odpowiedział tylko: "Ale silnik jest 2.9 V6!". No w sumie... prawie trzy litry pojemności za 1000 zł to i tak dobra rzecz. Zazdrościłem więc. Aż do momentu, kiedy ujrzałem ów pojazd. Powiedzieć, że był zardzewiały to mało. Samochód ten miał dwa szyberdachy - jeden normalny, drugi obok, powstały na skutek korozji. W ogóle ciężko było określić, czy auto ma kolor jasnozielony z rdzawymi plamami, czy też może rdzawy z jasnozielonymi plamami. Do tego z V6 zrobiło się V5, bo jeden cylinder nie bardzo miał ochotę współpracować (później to zostało naprawione). Dziurawy wydech dopełniał całości. Ale i tak byłem zachwycony. Co tam, rdza! To nadal jeżdżące V6 (V5) za tysiaka! No i zacząłem przeglądać ogłoszenia. Granady po około 2000 zł nawet się zdarzały, ale jakoś nie byłem przekonany. Fajne auto, ale w sumie po co ślepo kopiować czyjś zakup? Ale zaraz... jest przecież Capri mk3. Mechanicznie podobne, wiec powinno jeździć (no skoro Granada w takim stanie zapuszczenia jeździ, to i Capri też powinno), a wygląda dużo fajniej. Kosztował też więcej, choć zmęczone egzemplarze po odpowiednim, obciachowym tuningu, można było znaleźć po 6-8 tysięcy złotych. Czyli w sumie nie aż tak dużo. Nie, żeby mnie było wtedy stać, ale nie jest to znowu dziesięć milionów.

źródło: google images
Dużo czasu minęło zanim mi przeszło. W sumie nadal mam sentyment do Capri i Granady. Nadal kosztują relatywnie niedużo. Tyle, że kupić to jedno, a utrzymać drugie. Szczególnie, że dostępność części nie wydaje się przesadnie dobra. A ze swoim podejściem do aut wiem, ze nie zadowoliłby mnie stan "zardzewiałe, cieknie, przerywa ale jeździ". A inna sprawa, że nie miałbym nim gdzie jeździć - na KJSy szkoda, a powolne przejażdżki w weekend totalnie nie dostarczają mi frajdy. Tym samym rozsądek przeważa i Capri mk3 pozostanie raczej w sferze niezrealizowanych planów.

źródło: google images

A co do Granady, która zapoczątkowała u mnie zainteresowanie starymi Fordami: o ile dobrze pamiętam, została sprzedana po kilku miesiącach od zakupu. Co się z nią stało dalej, nie wiem.

Honda Civic VIII

To auto weszło na rynek, gdy kończyłem szkołę średnią i jeździłem już opisanym tutaj Citroenem. Na początku, gdy patrzyłem na zdjęcia w internecie, w ogóle mi się nie podobało. Udziwnione takie. Ale wkrótce zobaczyłem ten samochód na żywo. I ta dziwna stylistyka mi się jednak spodobała. Auto, które wygląda totalnie inaczej, niż wszystko na drogach. A potem wsiadłem do środka. I wiedziałem, że auto z takim wnętrzem jest czymś, co absolutnie muszę mieć. Po prostu miałem wrażenie, że ten samochód jest zaprojektowany specjalnie pode mnie - wszystko mi się w nim podobało (i podoba nadal). Cenowo wychodził oczywiście najdrożej z wszystkich opisanych tu aut, ale jakby nie było, miał też najwięcej sensu (w porównaniu do Mustanga mk2 to nie jest raczej czymś szczególnym). No i osiągami (jeśli pominiemy beznadziejną wersję 1.4) też się wyróżniał bardzo na plus. Jak się jeździ Xsarą, która na osiągniecie 100km/h potrzebuje co najmniej 14.2 sekundy i generuje przy tym hałas jak Concorde, to wizja 8.9 sekundy do setki (z silnikiem 1.8) wygląda bardzo kusząco.

Trochę czasu minęło, Xsara została sprzedana, trochę dorzucono i dziś pięciodrzwiowy Civic VIII 1.8 jest u mnie na liście "nie sprzedam, choćby nie wiem ile oferowano".

Podsumowanie

I to by było na tyle. Były oczywiście inne (Camaro, Testarossa itd.), ale nie bardzo można było je nazwać nawet relatywnie tanimi i dostępnymi. Jak tak patrzę na tą listę (poza Civikiem), to aż się cieszę, że nie miałem wtedy możliwości kupienia sobie auta. Bo pewno skończyłoby się na kupieniu najtańszego egzemplarza, który potem stałby popsuty w garażu, w charakterze dekoracji. Oraz na gadaniu, jakie to będzie wspaniałe, jak je w końcu naprawię. Biorąc pod uwagę ile środków pochłania doprowadzenie do stanu używalności BMW E36, gdzie większość części jest dostępna w ciągu kilku dni, to nie chce mi się myśleć, co by było przy awariach np. Mustanga mk2.

A jakie Wy, drodzy czytelnicy (sztuk około 6), mieliście/macie motoryzacyjne marzenia za rozsądną cenę?

22 komentarze:

  1. Volvo 240 kombi i C 123 kabriolet :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W przystępnej cenie jest tu jeno Granada. Inna rzecz, że nieco inaczej rozumiemy przystępność - dla mnie tani samochód to taki za 3k (jak Madzisława), zaś Civic, nawet używany, wpada w mym rankingu w kategorię aut groteskowo drogich. No ale punkt widzenia zależy od punku siedzenia, w tym przypadku zaś od stosunku zarobków do nieomijalnych wydatków, który u mnie jest wybitnie niekorzystny. Popuśćmy (hy hy hyyyy) jednak wodzy fantazji i pozwólmy sobie na marzenia za kwotę tak do 10k.

    1. Citroen GS.
    Tak, można czasami ustrzelić takowego w sensownej kwocie. Jako przykład może służyć egzemplarz należący onegdaj do Bubu ze Stada. Mechanicznie został doprowadzony do stanu pełnej sprawności, a poszedł za jakieś 4k. Śmiesznie mało. Gdybym miał wtedy taki pieniądz, rozsądek pewnie poszedłby się ryćkać.
    Zamiast GS-a mógłby uwętółalnie być BX.

    2. Fiat Coupe
    Najlepszy projekt Bangle'a - to, co robił potem w BMW, zasługiwałoby na wieczne potępienie, ale zdążył się wcześniej zrehabilitować Coupetą. Jeden za najgenialniej wyglądających Fiatów wszechczasów. No i ta deska rozdzielcza! za 10k dostaniemy ładny egzemplarz z którymś z wolnossących silników. Wystarczy.

    3. Honda Accord Aerodeck
    Może być ta z lat 80. (trzydrzwiowa, kanciasta), może być ta późniejsza (zgrabne, niskie kombi). Byle bez rdzy. Obie targają mosznę zajebistością. Pierwsza ma absolutnie unikalną stylówę, druga nie dość, że fajnie wygląda, to jeszcze nadaje się do wożenia rodziny. A ja bym woził.

    4. Lancia Kappa
    Najlepiej SW, najlepiej jtd. Zadbana do dziś jest genialnym dupowozem.

    5. Mercedes W124
    Tu chyba nie trzeba tłumaczyć, prawda?

    6. Peugeot 504
    Obok 404 najfajniejszy model Pełzacza ever. Skoro za 3k można kupić egzemplarz podobno jeżdżący, za to posiadający więcej dziur niż blachy, to 10k powinno starczyć na w miarę ładną, spatynowaną ale sprawną sztukę. Inna rzecz, że takie spatynowane lubię najbardziej.

    7. Renault 4
    Jako toczydło do miasta i na małe wypady - rewelacja. Nie jest może tak absolutnie i mistrzowsko genialny jak 2CV, ale tego drugiego nie zabezpieczysz za 10k w stanie zdatnym do czegokolwiek, a Renóweczkę chyba tak. Choć ja najchętniej pobrałbym F (czyli furgonik) a te mogą być droższe.

    8. Saab 99
    Najchętniej 2-drzwiowy sedan. W miarę sprawna, spatynowana (co lubię) sztuka z bazowym silnikiem powinna być możliwa do łyknięcia w tej kwocie. Moim marzeniem byłby garbaty 96 lub oparte na nim pierwsze saabowskie kombi, czyli 95, ale to chyba już wyższe pułapy cenowe.

    9. Volvo 240/740
    Obojętne który, byle kombi, byle w dobrym stanie. Dbałbym i jeździłbym zapewne do końca życia. Swojego. Bo zadbany stary Volviacz jeździłby dalej.

    10. Wartburg 353 kombi
    Jeszcze z chromowaną atrapą. Rama, dwusuw, wajcha przy kierownicy - poproszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w czasach, w których marzyłem o tych autach, to nawet Granada za 2 tyś była dla mnie kompletnie poza zasięgiem :) Ale marzyć zawsze warto.

      A Wartburgiem 353 dwusuw sedan byłem w dzieciństwie wożony. Nawet można powiedzieć, ze go prowadziłem siedząc u ojca na kolanach :)

      Usuń
    2. Podpisuję się, tylko dodałbym jeszcze dwie inne, fajne Hondy z tych lat co Acco - charyzmatyczną Prelude III, za która szaleję i wariackiego CRXa II, którego się nawet trochę boję, bo to istny szatan.

      Usuń
    3. J.Y. - przypominam, że jestem starszy od Ciebie, więc ten, no.

      Usuń
  3. To ja, siódmy czytelnik ;)
    Zdecydowanie Dodge Viper. Najlepiej pierwszy, najlepiej nie czerwony. Od zawsze tzn. od kiedy się o nim dowiedziałem. Wielki i prosty silnik z ciężarówki, niespecjalnie porywający design (czytaj: brzydki), totalnie niepraktyczne auto z absurdalnym spalaniem i ogromnym momentem na dwóch tylnych kołach na kanciastych trzyramiennych felgach. Brak wyposażenia i elektronicznych kagańców.
    Może kiedyś :-) ale nawet już teraz nie kosztuje jakichś bajońskich sum, ±stówka na zakup, ale pewnie komplet opon na tył to pół kolejnej stówki. Może jakbym się napiął, jakieś kredyciki, nerka w zastaw, to by dało radę, ale to już desperacja a nie spełnienie marzenia :)
    Może więc jakaś Beemka Z3 kupe na razie... powinna zaspokoić dużą część chcicy na coś szalonego, a jednocześnie przy Viperze to już niemal grzeczny, poukładany dupowozik - i nawet dość niedrogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie na 1 miejscu wspomniany przez Ciebie Mustang mk2. Niestety chyba nie na nasze realia no ale cóż, marzenia są po to by je mieć i nic nie kosztują :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I to jest pomysł na dawno nie widziany u mnie wpis pisany! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli odpowiedź na pytanie postawione w ostatnim zdaniu będzie na Twoim blogu - spodziewam się marzeń o dostawczakach ;)

      Swoją drogą to ja wpadłem na ten pomysł po tym jak Twój ostatni wpis o Fordzie Capri przypomniał mi jak o takim aucie marzyłem (i o opisanej powyżej historii z Granadą).

      Usuń
    2. Może być zaskakująco ;-) A temat jest o tyle trudny i jednocześnie ciekawy, że chodzi o "marzenia za ROZSĄDNĄ cenę"...
      Cieszę się, że mogłem zainspirować.

      Usuń
    3. Taa, w ramach podziękowania ja teraz zainspirowałem Twój następny wpis. "ZŁOMNET - Wzajemne inspiracje" - ależ to by było chwytliwe hasło :P

      A największy problem z tematem jest właśnie z pojęciem rozsądnej ceny. Bo raz, że dla każdego jest to inna wartość, a dwa, że to też zależy od auta. Bo około 60tyś za nowego Civika 1.8 to rozsądna cena, ale 60tyś za starego Mustanga 2.3 to już by było szaleństwo :)

      Usuń
    4. To Ty bogaty człowiek jesteś, jak dla Ciebie 60tyś to rozsądna cena, bo np. mój i Wybranki aktualny pojazd, o którym zgodnie z prawdą można napisać, że jest spełnieniem marzeń, został kupiony za 4 tyś :-)
      Pamiętam jak się śliniłem do niego w salonie jak był nowy (może nawet ten sam egzemplarz macałem!), a potem nad prospektem, który mam do dziś :-)
      Tak, jak tylko będę miał normalniejszy dzień usiądę nad tematem!

      Usuń
    5. P.S. 60 tyś za jakikolwiek samochód nie będący terenówką / dostawczakiem / ciężarówką / pojazdem specjalistycznym, bo te maja prawo tyle i więcej kosztować.

      Usuń
    6. E tam, bogaty. Po prostu wydałem na zasadzie "raz a porządnie" i będę tym jeździł ile wlezie. Taniej wychodzi, niż zmienianie aut, odchamianie po poprzednich właścicielach itd.

      Usuń
    7. Tylko ta kwota jest...nieadekwatna do osobówki. Ja rozumiem - W114 albo W108, może jakiś stary Bentley...

      Usuń
    8. Dlaczego nieadekwatna? W tamtym czasie Astra III z 1.8 140KM (a mimo to wolniejsza od Hondy z tą samą mocą) kosztowała prawie 20tyś więcej. Jak na kompakt z tym wyposażeniem i osiągami (i do tego bezawaryjnością, dającą nadzieję na długo eksploatację), to Honda była wtedy świetnie wyceniona. Nic szybszego i wygodniejszego nie dało się z nowych aut w tej cenie kupić. A do tego wyglada świetnie :)

      Usuń
    9. Powiem tak: bez względu na porównania z konkurencją, dla mnie 60k to jest kwota na styku pojęć "astronomiczna", "abstrakcyjna" i "groteskowa", zaś żeby zebrać taki pieniądz musiałbym na kilka lat zrezygnować z dachu nad głową i przejść na pranarianizm. Po prostu punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i tyle ;-)

      Usuń
  6. A mnie się marzy, skoro już jesteśmy przy Mustangach, Mk III. I to ten pierwszy. Ależ bym trollował ludzi na zlotach amerykańców:D niestety (a może stety?) zbyt wiele tego tutaj nie ma.
    Rabarbar

    OdpowiedzUsuń
  7. Z nierealnych to Dodge Charger z 69 roku, w topowej wersji silnikowej ofkorz. Z realnych Chevrolet Blazer 4.3 V6 z pierwszej połowy lat 90.
    mativodka

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm jak Złomnet to złomnet. Również postaram się odpowiedzieć u siebie w przeciągu kilku dni :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ee ale masz więcej czytelników niż 6!
    W śmiesznej cenie są teraz Toyoty Supry MA70. To jest moje marzenie w przystępnej cenie, tylko wiem że eksploatacja była by droga i trudna... Ale te plus minus 15k za taki samochód to jest nic.
    Również MR2 AW11 mi "robi" ale ich nie ma, a jak są to albo zgnilce albo kosztują sporo i nadają się tylko jako drugi samochód. A Suprą bym cisnął na codzień.

    OdpowiedzUsuń
  10. MB W123 za jego trwałość, oraz Zaporożec za jego ciekawy napęd :)

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum