środa, 24 września 2014

News: Lexus Calibra F

Dziś otworzyłem Auto Zeitung i zobaczyłem wrażenia z jazdy tym samochodem:
Zdjęcie ze strony Lexusa
Zdjęcie ze strony Lexusa

Jest to Lexus RC F. Pod tą niewiele znaczącą kombinacją literek (choć F niby jest od Fuji Speedway) kryje się sportowa wersja coupe Lexusa. Pod maską siedzi wolnossące V8, które niestety wyposażono w bezpośredni wtrysk paliwa. Jest to kolejna próba odebrania nieco rynku dla BMW M3. Niestety, zamiast spojrzeć na to, co w produktach bawarskiej marki jest bezsensownym pomysłem i to ulepszyć w swoim aucie, inżynierowie Lexusa zdecydowali się ślepo kopiować te pomysły. I tak mamy ośmiobiegowy automat i dźwięk silnika wspomagany głośnikami. Jeśli projektanci mając wolnossące 5.0 V8 nie dadzą rady uzyskać odpowiedniego dźwięku bez wspomagaczy, to nie wróżę temu autu sukcesów. Inna sprawa, ze zawsze mnie zastanawia ta obsesja dźwięku wśród fanów motoryzacji i dziennikarzy. Uszami jeżdżą, czy jak? Dźwięk jest tylko produktem ubocznym i w żadnym wypadku nie powinien stanowić jakiegokolwiek kryterium oceny auta. Szczególnie sportowego. To ma dobrze jeździć, a nie brzmieć.

Drugą sprawą jest stylistyka. Jak tylko zobaczyłem ten samochód, miałem wrażenie, że już go gdzieś widziałem. Te niepasujące do niczego reflektory, ten absurdalny wlot powietrza itd. Chwila szukania w google images i znalazłem zdjęcia czegoś, co najwidoczniej jest wczesnym prototypem:


Dla porównania obecny wygląd:

Otóż egzemplarz przedprodukcyjny najnowszego RC F najwidoczniej był testowany w Polsce. To był doprawdy genialny ruch ze strony działu badawczo rozwojowego Lexusa: ukryć nowe auto pod postacią Calibry poddanej koszmarnemu, obciachowemu tuningowi. Mistyfikacja była przeprowadzona iście po mistrzowsku: zadbano nawet o rozprowadzenie zdjęć prototypu po rozmaitych forach internetowych jako niby-dowcipów. Dzięki temu nikt nie wierzył, że pod tymi tonami szpachli może się kryć coś bardziej wartościowego od 2.0 115 KM z LPG, a inżynierowie mogli testować auto w spokoju. Dopiero teraz, w momencie wejścia na rynek, jest widoczne podobieństwo prototypu i wersji produkcyjnej. Doprawdy, osobie odpowiedzialnej za ten pomysł należy się awans!

A na koniec spojrzałem na dane techniczne ze strony Lexusa:
Przyspieszenie: Szybciej, niż ISF
Zużycie paliwa: Niższe, niż ISF
No to coś słaby ten ISF. Co za firma wyprodukowała ten bubel? A, Lexus...

Choć z drugiej strony i tak należy pochwalić brak ciężkiego napędu hybrydowego. Jeszcze, żeby awaryjność pozostała niższa, niż w BMW. Choć to akurat chyba nie będzie przesadnie duże wyzwanie, znając poprzednie dzieła niemieckiej marki, takie jak np. E60 M5.

8 komentarzy:

  1. Komentarz do strony lexusa - rodzynek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lexus w ogóle tworzy teraz jedne z najbrzydszych aut, jakie można kupić. Niemal wszystkie są przerysowane, wręcz kiczowate, w złym tonie.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Brzydkie te nowe Lexusy! jak sobie przypomnę pierwsze IS200, A NAWET RX300, to przynajmniej były estetyczne.
    - ciekawe jak go wycenią?
    - głośniki do V8??? WTF? Przynajmniej wydech prawdziwy, nie jak w nowych MB!
    - akurat Toyota robi sensowne napędy hybrydowe (podobno), więc nie rozumiem czemu nie mieliby kiedyś wsadzić...

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do wyglądu zgadzam się. Zanim wpadli na idiotyczny pomysł z X-nosem, wyglądało to jako tako. Ale ludziom się podoba... My nie jesteśmy targetem bo nie mamy na takie coś pół bańki :P

    Dźwięk tego jak brzmi wóz to jedna z ważniejszych rzeczy! Na torze można zepchnąć to na dalszy plan, ale wóz o zacięciu sportowym do jazdy po drogach publicznych musi brzmieć sexy! A że grzyby chcą mieć sportowe auto o charakterystyce tapczanu i cisze w środku, wymyślono zawieszenie o zmiennej charakterystyce i głośniki które grają wtedy kiedy 55 letni Hans zechce.

    A całokształt i stylistyka jest kwestią gustu. Tak jak nie podobają mi się nowe kształty Mercedesów (innych niż Actros), tak samo Lexus leci w pręta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dlaczego dźwięk jest wg. Ciebie jedną z ważniejszych rzeczy? Dopóki uszy nie odpadają i słychać, kiedy należy zmienić bieg to powinno być chyba wystarczające? Co to za różnica jak brzmi, skoro to nie ma żadnego wpływu na jazdę. W aucie o zacięciu sportowym, nawet cywilnym, ważne jest tylko i wyłącznie wyczucie jakie daje praca zawieszenia, układu kierowniczego, hamulców i odpowiednio chętny do napędzania auta silnik. A jeśli do tego potrzebujesz jeszcze doznań słuchowych, to znaczy, ze jedziesz za wolno ;)

      Usuń
    2. Ale nie jeździsz cały czas na pełnym ogniu, a dzwięk wydawany jest zawsze. Nawet przyśpieszanie np w czasie wyprzedzania, może odbywać się z połową mocy, i może brzmieć fajnie. A na prostej, nawet kiedy deptasz ile się da, na 100%, masz czas posłuchać.

      Gdyby wóz nie miał wydawać dźwięku, było by to jak sex po cichu. Niby fajnie ale to nie to :P

      Usuń
    3. Chyba będzie trzeba zrobić wpis o tej obsesji z dźwiękiem, bo temat ma potencjał na dobrą wojnę w komentarzach :)

      Usuń
    4. To samo przeszło mi przez myśl :D

      Nie każdemu to pasuje. W strickte torowym wozie gdzie ucina się części sekundy, dźwięk może nie mieć znaczenia i najczęściej jest tylko przyjemnym efektem ubocznym :) Ale kiedy masz fajny wóz który mimo wszystko służy jako daily driver, fajnie było by to wyważyć tak żeby w drodze nad morze nie odpadła głowa, a jednak w czasie ustawki z pod świateł, ten co dostaje po dupie, słyszał że objechało go coś fajnego :P

      Usuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum