sobota, 19 lipca 2014

Motohistoria: Honda Caren

Czy kiedykolwiek nie mogliście się zdecydować co wybrać: skuter, czy samochód? Poręczność małego jednośladu, czy ochronę przed warunkami atmosferycznymi zapewnianą przez zamknięte nadwozie samochodu? Jeśli tak, to nie jesteście sami - pod koniec lat osiemdziesiątych ktoś pracujący w Hondzie miał podobny dylemat. I postanowił go rozwiązać łącząc jedno z drugim.

Honda produkowała wtedy skuter o nazwie Caren. Wyglądał tak:

50 ccm dwusuw. Z przekładnią CVT. Ale jakiś Japoński inżynier stwierdził, ze brakuje w nim dachu. A poza tym pojazd jest dwukołowy, więc można się wywrócić.

Pierwszym krokiem była stabilność. Do skutera dołożono wózek boczny. Następnie zaprojektowano nadwozie z włókien szklanych. Wymusiło to bardzo osobliwy układ kół - jedno po lewej, dwa po prawej. Kierownicę skutera zamontowano na środku kabiny. Skoro dało się ją przenieść na środek, to czemu nie zrobiono tego samego ze sterowanym przez nią kołem? Nie wiadomo - zostało z prawej. I co za różnica, z reszta? To w końcu nie jest blog o sensownych samochodach.

Drzwi też były tylko z jednej strony. W końcu pojazd był jednoosobowy, to po co więcej?
zwróćcie uwagę na zdjęcie w prawym dolnym rogu

Silnik pozostawiono bez zmian.
kei-pickup wiozący mikro kei-cara

Pojazd nie sprzedawał się rewelacyjnie. Z tego co udało mi się wyczytać (informacji o nim też niewiele), był oferowany w sprzedaży tylko w 1990 roku. Jest bardzo rzadkim widokiem nawet w Japonii. Wiadomo jednak o jednym egzemplarzu, który został sprowadzony do USA. Stanowi on część kolekcji Bruce'a Weinera. Ostatnio była wyprzedawana, ale nie wiadomo, czy znalazł się ktoś chętny na dziwaczną Hondę. 


W każdym razie trzeba było mieć sporo fantazji, żeby na początku lat 90-tych sprowadzić sobie do USA trzykołowy skuter z kabiną i jeszcze go poddać porządnemu obciachowemu tuningowi (choć możliwe, że tuning wykonano jeszcze w Japonii). Egzemplarz z kolekcji ma mnóstwo chromowanych dodatków, naklejki, felgi ze spinnerami (oczywiście chromowane) i... zestaw audio. Czyli głośniki tuż za głową kierowcy.


Ogólnie jest to jeden z najbardziej absurdalnych pojazdów, jakie zdarzyło mi się kiedykolwiek oglądać. Do tego wyprodukowała go jedna z moich ulubionych marek samochodów.
dodatkowe kółko na wypadek, gdyby ktoś przesadził w zakręcie

4 komentarze:

  1. Zróbmy skuter, który jest prawie samochodem!

    Ale z drugiej strony - wizja mocno futurystyczna jak na tamte czasy. Może konstruktorzy przewidzieli ogromne korki i postanowili wprowadzić do przeludnionych miast coś, co zajmuje bardzo mało miejsca? ;-) Generalnie widziałabym w tym starszych dziadków i babcie, którzy na rowerki nie mają już zdrowia, a wciąż przemieszczają się ochoczo. Tylko może koła rozstawione na kształt trójkątu równobocznego... Bez wspomagacza zakrętowego :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebista - jeździłbym. Taki bardziej egzotyczny Simson Duo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moje okolice motoryzacyjne ale felunek na tym ostatnim egzemplarzu jest przedni. No i ta osłona na koło zapasowe, jak w rasowej terenówce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swietna :) i nie taka szkarada jak simson duo
    benny_pl

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum