środa, 28 maja 2014

News i przemyślenia: man vs machine

Dziś będzie o sztucznej inteligencji, robotach itp. Czyli jest pretekst do wrzucenia utworu Judas Priest: Metal Gods


Samochód bez kierowcy. Auto-robot.

Takie coś stworzyło Google. Jest to samochód bez kierownicy. Sam przyspiesza, sam skręca, sam hamuje. Z jakichś powodów uznano, że to nie wystarczy i jeszcze musi wyglądać jak efekt zażycia przez projektanta silnych środków odurzających.

Oczywiście samochody, które nie potrzebują kierowcy nie są niczym nowym. Były już budowane wcześniej, m. in. właśnie przez koncern Google. Do tej pory jednak bazowały na autach seryjnych. Tutaj mamy coś od podstaw zaprojektowane, by nie potrzebowało kierowcy. Nie jest to wersja produkcyjna, a jedynie koncept, który ma być rozwinięta przez inne firmy.

Auto zostało zaprojektowane by być maksymalnie bezpieczne. Bezpieczeństwo to teraz takie słowo klucz. Można zrobić absolutnie wszystko, odebrać wolność, szpiegować, narzucać coraz to bardziej idiotyczne zakazy i coraz wyższe opłaty/podatki. Bezpieczeństwo miasta, państwa, w końcu planety - to nieistotne. Ważne, że chodzi o bezpieczeństwo.

I tak mamy bezpieczną prędkość maksymalną - 25 mil na godzinę (przynajmniej na razie, Google nie wyklucza, że kiedyś zostanie zwiększona). Czyli w jednostkach cywilizowanego świata około 40 km/h. Jest 4:00 rano, pracujesz w utrzymaniu ruchu i musisz szybko się dostać do miejsca pracy, bo coś się zepsuło? Masz do pokonania 40km? Za godzinę dojedziesz. Szczegół, że przy natężeniu ruchu o tej porze mógłbyś być na miejscu dwa razy szybciej, nadal jadąc bezpiecznie. Ale jeszcze bezpieczniej będzie jak awaria potrwa dłużej. W końcu im więcej bezpieczeństwa, tym lepiej.

No ale ja nie pracuję w utrzymaniu ruchu, to co się czepiam? Ano czepiam się, bo na drodze do pracy mam jednopasmową, ale dość szeroką ulicę. Wiele osób skręca na niej w lewo do różnych firm. Oczywiście co bardziej świadomi zjeżdżają do osi jezdni, tak, że jadący za nimi, mogą się zmieścić z prawej i kontynuować jazdę bez korków. Ale czasami zdarzają się kierowcy Opli (choć nie tylko). Ci mają w zwyczaju zablokować ruch na całej ulicy. Też nie jest to wielki problem - krawężniki nie są wysokie, od chodnika oddzielone jeszcze trawnikiem i  ogrodzeniem. Jest dość miejsca, by wjechać jednym kołem na krawężnik i ominąć przeszkodę. 

Ale czy auto Google wie o tym, ze w tym miejscu wjazd na krawężnik nie przeszkadza nikomu? Na 99% nie, bo jest zaprogramowane tak, żeby uznawać krawężniki za nieprzekraczalną granicę jezdni. To zrozumiałe. W końcu w większości miejsc za krawężnikiem jest chodnik. Ale w tym wypadku, Googlowóz po prostu zatrzyma się za Oplem i ruch będzie zablokowany, do momentu, aż manewr skrętu w lewo będzie zakończony. Po czym auto-robot ruszy, by z prędkością 40km/h tamować ruch dalej.

I tu dochodzimy do sedna. W wielu wypadkach mówi się, że maszyny są doskonalsze od ludzi w konkretnych zadaniach. Auto, którym steruje oprogramowanie nie popełni błędu. Nie zachowa się w niebezpieczny sposób. Może i by tak było, gdyby oprogramowanie tego pojazdu było napisane przez coś równie doskonałego i niepopełniającego błędów. A nie przez ludzi. Jako, ze zawodowo zajmuję się testami oprogramowania, to wiem, ile błędów potrafi w nim być. Mało tego, sam piszę automaty do testowania, które też w końcu mogą zawierać błędy. Programistów chociaż sprawdzam ja. Moich tworów nie sprawdza nikt. I jak ktoś mnie pyta, czy jeśli test automatyczny dał wynik pozytywny, to znaczy, że oprogramowanie nie zawiera błędów, to zgodnie z prawdą muszę odpowiedzieć, ze nie. Nie zawiera tylko takich błędów, jakie przewidziałem ja, pisząc kod tego testu.

Taki komputerowy kierowca też nie jest w stanie wyjść poza to, co przewidzieli programiści i testerzy. A kto powie, że przewidzieli wszystko? Nikt. Bo nie da się przewidzieć wszystkiego.

Dwie sytuacje wymieniłem powyżej. A zapewne każda z osób to czytających jest w stanie wymienić jeszcze swoje. Żeby ten samochód był prawdziwie zdolny do bezproblemowej jazdy po drogach, musiałby zostać wykorzystany w mechanizmy "uczenia się". Ale nie zostanie. A jeśli nawet, to szybko ta funkcja zostanie zablokowana. Dlaczego? A skąd wiadomo, że będzie się uczył tylko bezpiecznych zachowań? A w końcu bezpieczeństwo jest najważniejsze.

Do tego dochodzi oczywiście problem, gdzie można by tym dojechać. Tylko tam, gdzie pozwolą Google Maps. To dobre narzędzie, chętnie z niego korzystam. Ale nie zawsze dojeżdżam tam gdzie chcę. Są w nim błędy, czasem próbuje prowadzić mnie drogą, która nie istnieje, czasem robi dziwny objazd. Niezbyt często, ale się zdarza. Oczywiście mając kontrolę nad samochodem, mogę to zignorować i pojechać faktycznie optymalną trasą. W aucie Google nie ma kontroli. Auto Google jest po to by kontrolować, a nie być kontrolowane.

Z resztą, ta koncepcja odniesie sukces - jestem tego niemal pewien. Oczywiście nie wszędzie, ale jestem w stanie sobie wyobrazić ludzi, którzy rano wsiadają do zautomatyzowanego środka transportu, który rusza w bezpieczną, ustaloną algorytmami optymalną drogę do pracy. Przez godzinę, potrzebną na dojazd gapią się w smartfonie/tablecie na bezpieczne, ustalone algorytmami posty na facebooku. Podczas pracy wykonują bezpieczne, ustalone algorytmami zadania, jedząc w międzyczasie bezpieczny, ustalony algorytmami lunch, a potem wracają do swoich identycznych kontenerów mieszkalnych, by oglądać bezpieczne, ustalone algorytmami programy w TV, piętnujące tych barbarzyńców, którzy uważają, że do poruszania się pojazdem wystarczy im własny rozum, a nie napisane i przetestowane przez kogoś mądrego algorytmy. Potem pójdą spać, by następnego ranka rozpocząć kolejny, wspaniale bezpieczny, identyczny dzień. Część z nich będzie się z tego cieszyć, w końcu bezpieczeństwo jest najważniejsze. Resztę zmuszą odpowiednie przepisy.

Oczywiście może być też lepiej. Może samojeżdżące autka będą świetną alternatywą dla taksówek (pytanie, co na to taksówkarze) - będzie można sobie taki zamówić, przyjedzie, zawiezie na piwo ze znajomymi, odwiezie do domu, a po wytrzeźwieniu będzie można zejść do garażu i pojechać gdzie się chce, czymś nad czym ma się kontrolę. Czego Wam i sobie życzę.

PS Inna sprawa, to ciekawe co będzie, jak takie autko będzie przewozić osoby nietrzeźwe? Mandat i utrata prawka?

PS2 Ależ mi się wpisy ostatnio rozrastają.

16 komentarzy:

  1. Jako autko miejskie zastępujące taxi byłaby to ciekawa opcja. W trasy nigdy to nie pojedzie (a przynajmniej nie w dającej się przewidzieć przyszłości). Komputer nie będzie w stanie obserwować drogi i przewidywać zachowań innych uczestników ruchu jak istota myśląca.

    Ale sama koncepcja ciekawa - Volvo swego czasu testowało rozwiązanie autostradowe gdzie samochody podjeżdżały z tyłu do ciężarówki z nadajnikiem, która przejmowała nad nimi kontrolę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykład z krawężnikiem:
    pojazd uprzywilejowany wali na takiej jedno jezdniowej dwupasmówce. Oczywiście żeby się zmieścić jedzie środkiem. Nawet najmniej ogarnięci kierowcy wiedzą że muszą zrobić całkiem sporo miejsca np dla straży pożarnej i wbijają się w klomby, na chodniki i do rowów. Ciekawe co zrobiło by to pierdzikółko :) Czy przekroczyło by linię STOP i czerwone światło żeby zrobić miejsce dla karetki? :)

    Czy jest zdolne wykonać manewr uniku przed ch..em w Audi który robi sobie trzeci pas na środku na jakiejś drodze krajowej, jadąc z przeciwka.

    Jedyne zastosowanie to faktyczne leniwe zwożenie ożartej dupy :D wtedy nawet nie zaleca się mocniejszej jazdy bo treść żołądka się oburzy i powie że chce wysiadać :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Na playback bardziej by chyba pasowało Kraftwerk - Man-Machine :-)
    https://www.youtube.com/watch?v=Mkd7LbQnfIQ

    Przyszłość nadchodzi, czy nam się podoba czy nie...a mnie się nie podoba.

    Jako właściwy komentarz pozwolę sobie po raz kolejny napisać o nadchodzącym problemie wszelkich służb - straż/pogotowia odpowiedzialne za usuwanie skutków sytuacji awaryjnych/ogólnie maintenance. Ostatnio (jakieś 2 lata temu) ENEA zakupiła kilka egzemplarzy Iveco Daily 4x4 (czyli Scam SM 35 z kabiną Daily). Sprzęt popracuje kilka lat...i co wtedy? Czym za kilka lat pojadą służby w rejony klęsk żywiołowych, albo ekipa z elektrowni w środek lasu, gdzie drzewo zerwało linię?
    Bremacha nie ma, Iveco pewnie niedługo przestanie produkować 4x4, Defendera zaraz też nie będzie, o Honkerze nawet nie wspominam...
    I co? koreańska wariacja na temat Suzuki Vitary Mk1 załatwi sprawę? (Retona, która ma być robiona w Polsce) Nie sądzę.
    Się rozpisałem, aż mnie wątek uciekł :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. krwftwerk - nie mój typ muzyki. A do wpisu, w sumie jeszcze bardziej by pasowało Rush ze swoim Red Barchetta:
      https://www.youtube.com/watch?v=FAvQSkK8Z8U

      Ale zostaje Metal Gods, bo ja lubię ten utwór :)

      Co do reszty o Iveco, nie wiem co to ma wspólnego z wpisem, więc nie skomentuję

      Usuń
    2. Kwestia gustu :-)
      A wczesnego Rush nie trawię.
      Te moje skróty myślowe! Jak pisałem komenta, to wydawał się całkiem na temat; teraz mam wątpliwości...
      Generalnie miałem na myśli, że rozwój nie ogranicza się li tylko do tego pomysłu. A co, jeśli ustawodawcom przyjdzie do głowy narzucić takie rozwiązania na każdą kategorię pojazdów? Wyobrażasz ekipę np. strażaków w autonomicznym pojeździe, jadącą na akcje?

      Usuń
    3. A, teraz już jaśniej.

      Wyobrażam i nie podoba mi się ta wizja :P

      Usuń
  4. @Bebok - myślę, że ten wehikuł jest na tyle mały, że nie będzie musiał wjeżdżać na krawężnik.
    Inna sprawa, że prototyp na zdjęciach raczej nie byłby w stanie pokonać takiej przeszkody, miałby pewnie problemy z dziurami, więc nie na polskie drogi.

    Taka maszyna przydałaby się też starszym osobom, które przestają być na tyle sprawne, by prowadzić zwykły samochód.

    No i to się może sprawdzić w krajach mocno rozwiniętych kulturowo, gdzie komunikacja miejska jest powszechnie używana i ludzie wybierają ją świadomie ZAMIAST samochodów, albo pomimo to, że ich samochody stoją na podjeździe i czekają na dłuższe wycieczki.
    U nas coś takiego byłoby egzotyką w czystym wydaniu, bo my wciąż jesteśmy na dorobku. Pierwszym przykładem jestem ja: wolę jechać swoim samochodem, przestarzałym i mało inteligentnym (kurna, przerzućcie się na tępienie właścicieli Fiatów, czuję się urażona jako posiadaczka Opla), niż na start dostać coś, co jest w pełni zautomatyzowane i do tego jeździ bezpiecznie. Pomyślę o czymś takim koło 70 (o ile nie będę już wspomnieniem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomimo tego*
      a podobno w czwartek o 13 mózg jest najbardziej wydajny, nie wiem kto tak ludzi okłamuje

      Usuń
    2. haha :D pijąc kolejny litr kawy z zamkniętymi oczami, mogę zdementować takie rewelacje o wydajności w czw. o 13 ^^

      A skoro jest to taka mała kosiarka, niech mają swoje pasy rowerowe do jeżdżenia a nie pchają się na ulicę dla full size cars ;)

      Kurde, no nie podoba mi się pomysł tego i tyle! Jak to ma taki dziaduszek tankować, serwisować, dbać o to? Średnio to widzę.

      Usuń
    3. Chodzi mi o typ kierowców, którzy nie są szybcy i sprawni na drodze, tak jak niegdyś mój dziadek - wyjeżdżając z garażu wjechał wprost w stojące na parkingu auto i klął jak szewc bo ten gość tam stanął. Przez 20 lat mu nie przeszkadzało, że przy jego garażu stoją inne samochody...

      Chodzi mi bardziej o refleks takich dziadków - tankować i odwieźć do salonu samochód zdecydowanie potrafią.

      Beboku, pasy rowerowe są dla rowerów i koniec kropka. A i tak ich jest za mało (pomijam przede wszystkim Holandię). Nawet wózki inwalidzkie spotyka się na chodnikach, a nie drogach rowerowych. /chyba, że elektryczne/

      Usuń
    4. Niech mają "swoje" pasy :) zamiast bus pasów, elektropasy :D

      Każdy z wiekiem jest mniej sprawny. I robi rzeczy coraz mniej rozsądne. Nie wiadomo czy by nie wjechał z takim GPSem do jeziora czy coś :)

      Usuń
    5. No daj spokój, to już są skrajności... Zazwyczaj rodzina się reflektuje i zabiera kluczyki od samochodów osób starszych. Albo takie osoby same dochodzą do wniosku, że nie warto :)

      Usuń
    6. Skrajnością są ludzie którzy w "kwiecie wieku" potrafią na pełnej piździe wjechać w las a potem w jezioro! :)
      Tutaj niestety jest to regułą że człowiek z wiekiem traci bardzo znacznie na umiejętności bezpiecznej i świadomej jazdy.

      Usuń
    7. Niestety Oplarze wypracowali sobie taką a nie inną renomę :) skądś te stereotypy się biorą, i coś je podtrzymuje. Ale nie martw się, niżej na liście są jednak zap***jące leasingi w Octaviach i Mondeach z naklejką firmy.

      Usuń
  5. Nie wiem co o tym myśleć, niby fajna zabawka, mam tylko nadzieję że nie będzie nas podczas podróży torturował wszelkiego rodzaju reklamami, ogłoszeniami i głupimi propozycjami.

    OdpowiedzUsuń
  6. "jestem w stanie sobie wyobrazić ludzi, którzy rano wsiadają do zautomatyzowanego środka transportu, który rusza w bezpieczną, ustaloną algorytmami optymalną drogę do pracy. Przez godzinę, potrzebną na dojazd gapią się w smartfonie/tablecie na bezpieczne, ustalone algorytmami posty na facebooku. Podczas pracy wykonują bezpieczne, ustalone algorytmami zadania, jedząc w międzyczasie bezpieczny, ustalony algorytmami lunch, a potem wracają do swoich identycznych kontenerów mieszkalnych, by oglądać bezpieczne, ustalone algorytmami programy w TV, piętnujące tych barbarzyńców, którzy uważają, że do poruszania się pojazdem wystarczy im własny rozum, a nie napisane i przetestowane przez kogoś mądrego algorytmy. Potem pójdą spać, by następnego ranka rozpocząć kolejny, wspaniale bezpieczny, identyczny dzień."

    http://www.youtube.com/watch?v=cqJ-lpQzAUU

    OdpowiedzUsuń

Facebook

AUTOBEZSENSOWY MAIL



Archiwum